Powszechność narkomanii i kryzys wartości

Dyskusje na tematy szeroko pojętej psychologii
Wiadomość
Autor
lia
Posty: 17
Rejestracja: czwartek, 26 maja 2016, 11:39

Powszechność narkomanii i kryzys wartości

#1 Post autor: lia » sobota, 14 października 2017, 14:45

Dzień dobry wszystkim,
dziś zadam pytania bardziej ogólne, światowe :D Czy narkomania jest naprawdę aż tak powszechna, jak to się przedstawia? I czy obserwujecie w swoim otoczeniu jakiś taki kryzys jakichkolwiek wartości, że zniknęły jakiekolwiek zasady rządzące światem? Czy są jeszcze na świecie osoby, które mają w sobie empatię, które trzymają w ryzach swoje życie, nie zdradzają partnerów i nie patrzą obojętnie na drugiego człowieka?
Moje pytania nie są wynikiem żadnej wewnętrznej urazy do świata, pytam z czystej ciekawości :)
I szczerze mówiąc, jako człowiek, który jeszcze-jakoś-w-tym-świecie-się-trzyma, czuję się dość wyobcowana XD Macie podobnie?


9w1 sx/sp, INFP-T

Awatar użytkownika
Ael
Posty: 941
Rejestracja: sobota, 10 kwietnia 2010, 00:22
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Kraina Czarów
Kontakt:

Re: Powszechność narkomanii i kryzys wartości

#2 Post autor: Ael » sobota, 14 października 2017, 15:36

lia pisze:Czy narkomania jest naprawdę aż tak powszechna, jak to się przedstawia?
Jeśli za narkomanię uznajesz spróbowanie trawki, to chyba tak, dużo ludzi choć raz miało z tym kontakt.
I czy obserwujecie w swoim otoczeniu jakiś taki kryzys jakichkolwiek wartości, że zniknęły jakiekolwiek zasady rządzące światem?
Jeśli poprzez zasady masz na myśli "empatię, niezdradzanie się, nie patrzenie obojętnie", to nie zaobserwowałam. A raczej zaobserwowałam, ale staram się trzymać z daleka i nie jest to aż tak powszechne, jak się wydaje.
I szczerze mówiąc, jako człowiek, który jeszcze-jakoś-w-tym-świecie-się-trzyma, czuję się dość wyobcowana XD Macie podobnie?
Tylko jak za długo siedzę w Internecie :3 świat oglądany przez Internet wydaje się być mrocznym miejscem. Ale poza nim nie jest tak źle.

Awatar użytkownika
Kimondo
Posty: 1599
Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Spaghettiland
Kontakt:

Re: Powszechność narkomanii i kryzys wartości

#3 Post autor: Kimondo » sobota, 14 października 2017, 16:37

Tak wystarczy spojrzeć na to ile alkoholu i papierochów sie kupuje na świecie/w polsce. To jest wręcz mega powszechne.
W zależności od stosowanego środka uzależniającego zastosowano podział na:

morfinizm – uzależnienie od zażywania morfiny
kokainizm – uzależnienie od zażywania kokainy
heroinizm – uzależnienie od zażywania heroiny
alkoholizm – uzależnienie od zażywania alkoholu
nikotynizm – uzależnienie od zażywania nikotyny (zawartej w tytoniu)
uzależnienie od wziewnych środków odurzających.
Co do zobojętnienia na czlowieka, to znieczulica panuje bo bezpieczniej jest egoistycznie sie nie wychylić, tyle żę to miecz obosieczny. Choć faktem jest, że jest też sporo ludzi nieobojętnych. Jest nawet troche ludzi co odniesie znaleziony portfel z pieniedzmi na policje. Co nie zmienia faktu ze ten co zgubił może być gburem i nawet nie podziekuje.
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ

Awatar użytkownika
R25
Posty: 238
Rejestracja: środa, 27 maja 2015, 14:12
Enneatyp: Mediator

Re: Powszechność narkomanii i kryzys wartości

#4 Post autor: R25 » sobota, 14 października 2017, 18:13

W sumie to nie zniknęły zasady rządzące światem. Jeśli rzucisz kamieniem, to ten upadnie pod wpływem grawitacji. :D
Czy są jeszcze na świecie osoby, które mają w sobie empatię, które trzymają w ryzach swoje życie, nie zdradzają partnerów i nie patrzą obojętnie na drugiego człowieka
Jesteś jedną z osób tego świata. Jeśli spełniasz te warunki, o które pytasz, no to masz gotową odpowiedź. Jeśli nie spełniasz, to czemu o takie osoby pytasz? :D
9 z PRO8, przez PRO7 na PRO6 sx/sp EII INFP

Freedom1
Posty: 32
Rejestracja: czwartek, 21 września 2017, 03:53

Re: Powszechność narkomanii i kryzys wartości

#5 Post autor: Freedom1 » sobota, 28 października 2017, 18:21

lia pisze: 1. Czy narkomania jest naprawdę aż tak powszechna, jak to się przedstawia?
2. I czy obserwujecie w swoim otoczeniu jakiś taki kryzys jakichkolwiek wartości, że zniknęły jakiekolwiek zasady rządzące światem?
3. Czy są jeszcze na świecie osoby, które mają w sobie empatię, które trzymają w ryzach swoje życie, nie zdradzają partnerów i nie patrzą obojętnie na drugiego człowieka?
4. I jako człowiek, który jeszcze-jakoś-w-tym-świecie-się-trzyma, czuję się dość wyobcowana XD Macie podobnie?
1. W mojej rodzinie i tej dalszej i bliższej nie ma narkotyków, znam też wiele osób które nie zażywają nawet trawy. ( dalszą rodzina - ta z którą mam stały kontakt, ponieważ o innych nie wiem wiele, więc się nie wypowiadam)
Powszechne jest raczej w pewnych grupach społecznych wg mnie, np u Yuppie, czy wśród nastolatków.

2. W moim otoczeniu NIE ma kryzysu wartości,
natomiast ogólnie - zdecydowanie " tak".
Tak, obserwuję kryzys wartości, zwłaszcza gdy czytam anonimowe ( więc bardziej szczere) wypowiedzi w sieci. To co dawniej było normą - dzisiaj jest wyjątkowe. Niestety.

3. Trzymam w ryzach swoje życie ( choć to niełatwe), wykazując się empatią, jestem wierna i lojalna wobec męża i nigdy nie patrzę obojętnie na drugiego człowieka.
W TYM NIE MA NIC WYJĄTKOWEGO.
A nawet jest problematyczne, bo muszę czasem tłumaczyć się dlaczego postepuje uczciwie, np w poprzedniej pracy pytali mnie - dlaczego nie kradniesz? Nie kradnę bo nie. Bo Ktoś wbudował mi etykę.
Bo całe moje życie dostawałam po uszach jak choćby minimalnie odstapilam od zasad.
Bo gdzieś we mnie jest taki drogowskaz, który nakazuje mi jak żyć.

I powiem tak, że nie jest łatwo. Muszę stale walczyć o swoje przekonania i życie zgodnie z nimi, bo w cenie jest teraz lenistwo i podążanie za masą jak stado baranów.

Ale... Ja chcę tak żyć. Uczciwie i normalnie Lubię spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że jest ok. Dobrze się z tym czuję, nawet gdy wstaję godzinę wcześniej żeby poćwiczyć i ugotować sobie i mężowi.

Nie ma w tym żadnego heroizmu,
Zawsze chciałam żyć normalnie.
Po prostu wiodę życie, jakie sobie wymyśliłam w dzieciństwie.

Bez przemocy fizycznej.

Bez siostry, która mając naście lat popadła w alkoholizm i gorsze rzeczy
I skończyła wyskakując z okna i roztrzaskujac mózg na betonie...

Dlaczego jestem inna niż obecnie promowane w mediach zepsucie? Nie wiem.
Może dlatego, że od dzieciństwa czułam że Bóg istnieje i to było moim oparciem w trudnych sytuacjach, których życie nie szczędzilo mi w dzieciństwie.

A w mojej siostrze tej wiary nie było i skończyła jak skończyła.

Bo Przychodzimy tu - na Ziemię odrobić to co nabroilismy kiedyś.
Za wszystko co zrobiliśmy, robimy i zrobimy zapłacimy wcześniej czy później.

Wszystko wraca do nas w ten czy inny sposób.
Nie uniknie się odpowiedzialności. Ani teraz ani później.
Udawanie, że można źle czynić i nie będzie KONSEKWENCJI jest tylko Omamianiem się.

Zdradzający zostanie zdradzony.

Nielojalny dozna nielojalności.

Złodziej zostanie okradziony.

Itp, itd.

Wszystko do nas WRACA. Zawsze wraca.
więc czynić dobrze jest tylko... zwykłym pragmatyzmem.

Nie twierdzę też że jestem dobra, bo jak powiedział kiedyś Jezus:
" Nie mów do mnie Dobry Panie, bo tylko Bóg jest dobry... "
Jestem wdzięczna ojcu - bo nauczył mnie MYŚLEĆ SAMODZIELNIE,
a mamie niesłychanie wdzięczna, bo nauczyła mnie kochać i dbać o siebie i mój dom.


Wszystko co człowiek z siebie daje - powraca w Trojnasób.


Wiem, że tylko PanBóg zna mnie naprawdę.

MistycznaDusza
Nowy użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2017, 01:15
Kontakt:

Re: Powszechność narkomanii i kryzys wartości

#6 Post autor: MistycznaDusza » czwartek, 14 grudnia 2017, 01:19

Hmm.. Widzę to tak, że będąc w pewnym środowisku wydaje Ci się, że zjawiska występujące w tej grupie są powszechne. Tak jak ktoś wcześniej wspomniał - tak naprawdę jest inaczej, gdyż odchodząc od grupy widzisz, że te zjawiska nie są aż tak powszechne :P

lia
Posty: 17
Rejestracja: czwartek, 26 maja 2016, 11:39

Re: Powszechność narkomanii i kryzys wartości

#7 Post autor: lia » środa, 21 marca 2018, 14:09

Pozwólcie, że odgrzeję stary wątek

Dużo się w moim życiu zmieniło, odeszłam od byłego środowiska, rzuciłam palenie :mrgreen: i nie zastanawiam się już, czy wszyscy biorą

Wszystko co tutaj napisaliście jest bardzo pokrzepiające i mądre, miło jest wiedzieć, że nie tylko ja tak myślę i funkcjonuję :) Na dzień dzisiejszy sytuacja przedstawia się tak, że choćbym nawet była w stanie zrozumieć, co kierowało ludźmi, którzy mnie skrzywdzili, to i tak nie wiem, dlaczego reagują w taki /zły/ sposób, a nie inny.

Obecnie zastanawiam się nad tym:

1. Czy ludzie są źli czy dobrzy (jak dla mnie dobrzy, co wynika z mojego idealizmu, jednak ostatnie doświadczenia sprawiają, że mam mieszane uczucia. Jeśli niektórzy ludzie jednak są źli, to bez względu na okoliczności, jakie to spowodowało - dlaczego tacy są?)
2. Dlaczego ludzie zdradzają? Po co, w jakim celu, z jakiego powodu tak mają? Czemu to ma służyć? W ogóle tego nie rozumiem...
3. Dlaczego była przyjaciółka wolała się pogodzić z moim byłym chłopakiem (który również ją zlewał), zamiast wstawić się za mną? Czy nie jest normalną reakcją opowiedzieć się po stronie krzywdzonej? Wy zazwyczaj identyfikujecie się z katem czy z ofiarą?
4. Dlaczego ludzie wolą ślepo wierzyć jednej stronie, zamiast wysłuchać obu? Dlaczego nie podejmują się nawet próby zrozumienia?
9w1 sx/sp, INFP-T

lemmec
Posty: 4
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2018, 21:26

Re: Powszechność narkomanii i kryzys wartości

#8 Post autor: lemmec » piątek, 27 kwietnia 2018, 17:55

Cześć! 549 TiNe z tej strony.
Od kilku lat zaglądam czasami na forum, a to mój pierwszy post.
Może czasem coś naskrobię, jednak znając siebie nie mogę wam tego obiecać.

Gdy zobaczyłem ten temat kilka miesięcy temu, nie przypuszczałem, że zabiorę w nim głos.

Gdy zacząłem czytać pierwszy z punktów, nad którymi napisałaś, że się zastanawiasz, pomyślałem - "tak choćbym słyszał (nazwijmy ją) Magdę (NeFi)". Lubię ją i chyba z nikim nie przegadałem tyle co z nią. Czasem zastanawiało mnie jak to jest? Taka - na zewnątrz elokwentna i zdająca się sensownie argumentować, a ponadto silnie motywować innych ludzi osoba - zadaje co jakiś czas, dziecinnie z mojej perspektywy brzmiące pytania? Ciekawe jest też to, że gdyby została zapytana o podobne tematy, co do których zdawała się mieć wątpliwości, przez mniej bliską, lub w gorszym stanie psychicznym osobę. Potrafiła by udzielić przekonująco pokrzepiającej odpowiedzi. Być może to co inni widzą z zewnątrz to maska, którą stara się zintegrować ze swoim wnętrzem, a w chwilach słabości ujawnia się jej niska samoocena, potrzeba akceptacji, zrozumienia i wsparcia. W sumie, to chyba znany schemat, domyślacie się skąd go znam? W jej przypadku dochodzi jeszcze to, że cierpi na borderline - co funduje jej masę wzlotów i upadków, i w ogóle niezłe jazdy. Po części chyba też przez to skojarzyłem Twoje czarno-białe pytanie w pierwszym punkcie z jej osobą. Nie twierdzę, że masz podobnie! Czasami zdarza mi się rozpisać odbiegając od tematu, o czym pewnie jeszcze się przekonacie.


1. Abstrahując od subiektywności pojęcia dobra i zła - jesteśmy wymieszani, w pełnej skali od globalnej do jednostki. A sama ocena kogoś lub czyjegoś zachowania, zależna jest od przyjętej perspektywy. Ta zaś nigdy nie jest w pełni obiektywna, no nie?

Abdul jest dobry, wierzy w Allaha i gorliwie wypełnia jego wolę.
Zosia też jest dobra, wychowana w duchu chrześcijaństwa, pragnie podobać się bogu.
Wiadomo, oboje mają słabsze dni - kto nie ma?

Patrząc z tej perspektywy oboje są dobrzy, pomimo szanowania odmiennych wartości.

Czy jednak powiedzieliby tak o sobie nawzajem?


2. Cele i motywacje są różne. Często ma to służyć ich uciesze, nie?

Anka ma niesamowity tyłek, obok którego większości nie sposób przejść obojętnie.
Staszek jest dupkiem, ale jego pewność siebie jest silnie pociągająca.

Być może sami nie są świadomi dlaczego i jak to działa, a jednak działa.

Poza tym oboje wydają się być zepsuci, ale czy pomyśleli kiedykolwiek o sobie w ten sposób?
Czy tylko ja z Moniką odnosimy takie wrażenie?
A może to my jesteśmy przewrażliwieni, za dużo analizujemy, wymyślamy, a oni są normalni?

Tak serio to od dawna nie mam takich rozkmin. Wiem że jestem inny, jak każdy inny :)


3. Pewnego razu Magda kłóciła się z Adamem. Lubię ich i staram się wspierać Magdę pomimo tego, że nie zawsze się z nią zgadzam. W jednej kwestii delikatnie poparłem wtedy Adama. Ale jak to? - oburzyła się Magda - myślałam że jesteś po mojej stronie! W mojej ocenie jednak skrzywdził bym ją pozwalając jej tkwić w błędzie, a co dopiero popierając. Poczuła się skrzywdzona. Ale wina, jeżeli taka była, jak to zwykle bywa - nie leżała tylko po jednej stronie. To tylko anegdota (te z Magdą są prawdziwe, tylko imię zmieniłem) odnośnie pytania czy identyfikuję się z katem czy z ofiarą. Magda jest ofiarą, nie miała w życiu łatwo. Stała się jednocześnie katem, w swoim poczuciu krzywdy nie zorientowała się nawet, jak bardzo sama rani innych. Jej niska samoocena rzutuje negatywnie na jej relacje. Przyjęta pozycja ofiary również, ale może napiszę o tym innym razem, bo znów odbiegam od tematu.

Zawsze staram się być obiektywny, często nie sposób opowiedzieć się po jednej stronie, a prawie nigdy w zupełności.

Czasami rzeczy nie są takimi jakimi wydają się być. Staram się nie sądzić, by nie zostać osądzonym. Staram się zrozumieć ludzkie słabości. Nie lubię szukać winnych. Wolę znaleźć sobie innych.

Jeden z ulubionych cytatów, pomagających mi się pozbierać gdy tylko zauważę, że zaczynam działać jak ofiara:
Nie jesteś nieudacznikiem, dopóki nie obwiniasz innych o swoje niepowodzenia.

A i wiesz co? Podobno racja jest jak dupa - każdy ma swoją.

Być może nie brzmi to najlepiej, ale usłyszałem to od youtuberki, która zwykła też powtarzać: "Nie jesteś problemem do naprawienia. Jesteś cudem do odkrycia!". I choć nie zawsze jestem w stanie, to zazwyczaj staram się myśleć i traktować innych w ten sposób ;)


4. Dla jednych będzie to sposób komunikowania, dla drugich treść przekazu poddana subiektywnej obróbce, dla trzecich opinia innych, dla czwartych uprzedzenia, dla piątych (wstaw cokolwiek). Dla większości mieszanka powyższych i płynące z tego korzyści. Poza tym dla wielu po prostu tak jest łatwiej. Wielu z nas jest słabych, słabszych od nas samych, nie oczekujmy od innych zbyt wiele. Często też po prostu nie sposób pojąć czyjeś perspektywy i lepiej skupić się na czymś innym.
____________



Wydajesz się być wrażliwą osobą z wysoką samoświadomością. I pewnie nie ułatwia Ci to życia. Dzięki temu jednak możesz bardziej świadomie wywierać wpływ na własne otoczenie. Czynić je dobrym, przyjemnym i pięknym.

O ile sama jesteś dobra. Jesteś?

Dla każdego?

Bo wiesz - stojąc w tłumie, nie sposób do każdego stać przodem.

Nie raz się pomylisz - to normalne - twoje zrozumienie pomoże Ci naprawiać błędy i unikać ich w przyszłości.

Czasami najlepiej sobie odpuścić - z czasem coraz łatwiej będzie Ci ocenić kiedy warto.

Nie rzucaj pereł między wieprze! - nie wszystko podoba mi się w książce, w której znalazłem ten cytat, ale jest tam kilka fajnych tekstów. Ten jest jednym z wartych przemyślenia.

Nie forsuj się zbytnio, pozwalaj sobie na odpoczynek i odpoczywaj kiedy możesz, chcesz i potrzebujesz.

Przeczytałem Twoje posty w innych tematach i.. masz potencjał, zainspirowałaś mnie nieco :)

Pracuj bez pośpiechu w swoim tempie.

Żyj w zgodzie z sobą. Popełniaj błędy, jeśli masz siłę to naprawiaj. Ciesz się z napotkanego dobra i piękna. Nie bądź dla siebie zbyt surowa. Wybaczaj - przede wszystkim sobie! Wiesz kim jesteś nie? ;)

A co najważniejsze, potraktuj wszystko co napisałem jako propozycję. I postępuj jak uznasz za słuszne :)

____________

Uzewnętrznię wam się jeszcze trochę:
Po zerknięciu na powstałą ilość tekstu odezwał się krytyk (ten wewnętrzny, zawsze mogę na niego liczyć), rzekł: Te a co ty !@#$% jesteś, wujek dobra rada? | Wal się, młotku - odparłem łagodnie, lekko zaczepnym tonem z tajemniczym uśmieszkiem zdradzającym zadowolenie z dobrze wykonanej roboty. :)
____________


Aaa jeszcze, co do pierwszego posta - tak, miewam podobnie.

Poznałem jednak wiele wspaniałych osób, nie są idealni - to normalne. Żadna z nich nie rozumie mnie w pełni, a większość tylko w niewielkim stopniu. Posiadają jednak wiele wspaniałych cech. I często wystarczy mi o którejś z nich pomyśleć by poprawić sobie nastrój.

Mocno inspirują mnie także niektóre postacie fikcyjne - podziwiam ich twórców.

ODPOWIEDZ