Schizofrenia

Dyskusje na tematy szeroko pojętej psychologii
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
hippiee
Posty: 182
Rejestracja: piątek, 30 sierpnia 2013, 15:55
Enneatyp: Entuzjasta
Lokalizacja: Trochę tu, trochę tam... ;)

Schizofrenia

#1 Post autor: hippiee » wtorek, 6 czerwca 2017, 02:37

Nie widziałam tematu poświęconego tylko i wyłącznie schizofrenii jak już to tylko gdzie nie gdzie wzmianki o niej.
Ciekawi mnie czy ktoś z was spotkał się z tą chorobą "w cztery oczy" , zna jakieś sposoby by móc nawiązać kontakt ze schizofrenikiem, jakieś historie, przeżycia? Jakie macie podejście do tej choroby?


Cóż mnie ten temat nie jest obcy już od nastu lat... Zaczęłam mieć styczność z tą chorobą odkąd skończyłam 12 lat. Wtedy ja z moimi rodzicami zaczęliśmy dostrzegać, że mój starszy brat zachowuje się inaczej niż zwykle. P zwykle był cichy, skryty i raczej mało wylewny. Urodził się z rozszczepem wargi, mając mnóstwo zabiegów na to i przy tym na pewno jakieś kompleksy. Podejrzewam, że jest socjonicznym SLI i prawdopodobnie enneagramową 5. (choć mogę się mylić) Generalnie miał dość ścisły umysł i miał ambicje by nauczyć się programowania maszyn CNC. Nie był jakimś kujonem ale Interesował się informatyką, z matmy był całkiem dobry. To zwykle do niego szłam szukać pomocy przy pracach domowych z matmy. Był z niego kawał mądrali. I to generalnie z nim miałam najlepszy kontakt w rodzinie. ;) (Piszę to, gdyż spotkałam się z opiniami w sumie faktami, że na schizofrenię chorują osoby z tęgimi umysłami. Głównie ścisłowcy. )
Zaczął studia zaoczne w Krakowie. Wszystko zaczęło się zmieniać. zaczęliśmy go rzadziej widywać i coraz mniej go zaczęliśmy poznawać. Coś zaczęło być nie tak. Zaczęło się od niewinnych chichotań przed komputerem - ok pewnie oglądał coś śmiesznego. Zrozumiałe. Ale parę razy podkradałam się i widziałam, że przy komputerze nic nie robił tylko siedział i śmiał się sam do siebie czasami cicho szepcząc. Jak się go nakryło - od razu się peszył i zaczął zagadywać i strugać Jana. Kiedyś się go wprost zapytałam:
- " z kim rozmawiasz? Dlaczego się do siebie śmiejesz? Przecież nikogo tu nie ma..."
- "Nic, przypomniałem sobie coś, chcesz usiaść przy kompie...?"
Zaczął czasami za bardzo tryskać energią i optymizmem Miewał dziwne stany euforyczne. Mało podobne to było do niego. Takie nienaturalne...
Już wtedy można było dostrzec, że zmieniają się jego rysy twarzy, zaczął mieć tak jakby nieobecny wzrok i tępą minę. W między czasie moi rodzice znaleźli w jego kurtce jakieś prochy, kwas czy fetę. W każdym bądź razie coś odurzającego. Była afera, No cóż - oczywiste. Mój brat coraz bardziej zaczynał być odizolowany i małomówny.Te dziwne zachowania tłumaczyliśmy tym, że pewnie był pod wpływem.
Później jego zachowanie ewoluowało w nadmierne gestykulowanie, głośniejsze śmiechy, monologi i już coraz rzadziej się z tym krył. Moi rodzice - kompletnie zdezorientowani, dalej święcie przekonani, że jego towarzystwo ma na niego zły wpływ i gdy on zaczął się narkotyzować zaczęli robić mu awantury. Dochodziło do szarpanin, kłótni. Choć na początku on po prostu uciekał, zamykał się w pokoju, albo wychodził z domu na całe dnie. Generalnie unikał konfliktów - nie był agresywny. Dopiero później miał chwilowe napady agresji ale nie jakoś bardzo niebezpieczne. Krzyki, lekkie popychanki z moim Ojcem i tak dalej... Generalnie z tego co pamiętam to często wykrzykiwał " Dajcie mi w końcu spokój!"
Był nałogowym palaczem odkąd skończył 18-tkę. Zauważyliśmy że zaczął coraz więcej palić. Jak moja Mama zaczęła chować przed nim fajki - zaczął się rzucać dopóki ich nie dostał. Potrafił wypalić z 1-2 paczki dziennie. Choć po wypaleniu zdawał się być spokojniejszy.
(Jest pewna teoria, że schizofreników ciągnie do fajek gdyż podczas tej choroby występuje niedobór pewnego białka w mózgu a nikotyna złudnie go zastępuje.)
Po tym Pierwszy raz moi rodzice zaczęli myśleć o tym by wezwać pogotowie i zabrać go do Szpitala psychiatrycznego. Wyszło, że to początkowe stadium schizofrenii. Wszyscy oniemieli. Ja jeszcze nie do końca rozumiałam o co chodzi. Wiedziałam tylko, że coś z nim nie tak i że nie jest normalny. Czułam, że zaczynam tracić brata, że nie jest sobą. Nie wiedziałam jak się wobec niego zachowywać. Nikt nie wiedział. Zaczął przyjmować leki. Nie było widać żadnej poprawy - wręcz przeciwnie - miał jeszcze bardziej ogłupiały wyraz twarzy. Leżał w szpitalu po pare tygodni, miesięcy aż zaczęliśmy się powoli oswajać z tą sytuacją. Później zaczęła się następna faza choroby, gdzie on zaczął chować się w swoim kącie, przestał się czymkolwiek interesować i gapił się w sufit całymi dniami. Zaczął mieć próby samobójcze. Ale widać było dalej, że ma omamy i z kimś rozmawia. Ciężko było zrozumieć sens jego słów. Sytuacja już się nieco uspokoiła, rodzice nie doprowadzali do kłótni z moim bratem, byli względem niego bardziej taktowni. Choć kłótnie w domu były z innych powodów On wydawał się być nieobecny i tak jakby go to w ogóle nie ruszało. Był tak jakby w innym świecie. W swojej osobistej klatce.
I od pewnego czasu tak jakby nic już się nie zmieniało. Stanęło w miejscu. P stanął w miejscu. Stał się roślinką. Już pare dobrych lat. Pije hektolitry kawy, strasznie przytył (waży ponad 120 kg) dalej pali jak smok. Niczym się nie interesuje. Jedynie słucha muzyki siedząc w swoim ulubionym fotelu. Nie ma juź myśli samobójczych ale stracił chęci do życia. Żyje z dnia na dzień. Wpadł w rutynę, Sen, kawa, fajki,piwo, posiłek sen. Choć ma momenty, że mozna z nim złapać kontakt i wymienić parę zdań. Ale na ogół nie jest rozmowny. Choć lubi słuchać jak się opowiada o sobie. Czasami się czymś zainteresuje, zagadnie ale szybko się wyłącza. Najczęściej zagaduje jak potrzebuje pięniędzy na piwo i fajki. Jak mu się odmawia - potrafi nieźle zmanipulować i naciskać aż w końcu ktoś pęknie.
Generalnie ja zwykle starałam się jego do niczego nie zmuszać. Bo widziałam, widać było u niego bunt albo też po prostu brak reakcji gdy moi rodzice coś od niego chcieli. Wiadomo, że przy schizofreniku najlepiej trzymać zdrową i spokojną atmosferę. Niestety u mnie w domu nie zbyt to było możliwe bo Moi rodzice zwykli się kłócić bardzo często. Więc sprzyjających warunków P nie miał. I w sumie dalej nie ma ze względu na moją Matkę. Pytanie czy gdyby była zdrowa atmosfera we domu czy by było z nim lepiej? Nie wiem.
Podsumowując:
Wierzę dalej, że jest dla niego ratunek i że schizofrenia tak naprawdę nie jest tak dużym problemem . Da się z tym żyć. Są też osoby, które pracują i normalnie funckjonują. Większy problem to środowisko w którym on żyje i brak motywacji. Widzi tylko 4 ściany w których siedzi całymi dniami. W szczegóły nie będę się póki co zagłębiać. Bo z tego może wyjść porządny księgozbiór i tak już się zanadto rozpisałam. ;) Ale chyba w końcu musiałam to tutaj wylać. ;)

Może znacie kogoś z podobną historią? Może to też mi da jakąś wskazówkę jak jeszcze inaczej do tego podejść niż teraz podchodzę... ;)


7w6, 4 PRO, IEE, sp/so

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Schizofrenia

#2 Post autor: Venus w Raku » wtorek, 6 czerwca 2017, 11:50

Moja teściowa była zdiagnozowana, pod koniec życia, że ma schizofrenię, ale to była moim zdaniem głównie paranoja, bo ona była nawet całkiem normalna za wyjątkiem, że miała takie momenty, że uważała, że ktoś dyba na jej życie: śledzi ją, podgląda, podsłuchuje, chce otruć, puszcza gazy przez wywietrznik do mieszkania, chce ją okraść itp. I to na początku było rzadkie, ale potem zaczęło się nasilać do stanu całkowitej paranoi. Już w starości (ok. 70-siątki), kiedy te symptomy się bardzo u niej nasiliły, psychiatra zdiagnozował ją, że ma schizofrenię paranoidalną. I było coś u niej ze schizofrenii, bo schizofrenia, to jest poważny rozpad psychiki, ale głównie, to cierpiała z powodu paranoji. A więc, diagnozy może nie są takie precyzyjne i zależy kto diagnozuje. Oczywiście, że jak jest paranoja, to są i jakieś objawy schizofrenii i niezrównoważenie emocjonalne, bo to już jest po prostu psychoza, ale wielu ludziom zdarza się depresja, załamanie nerwowe lub nawet tymczasowy psychiczny rozpad w sytuacjach, kiedy życie ich przerasta, ale to wcale nie znaczy, że mają poważne zaburznie psychiczne. Bo komu nie zdarzyło się (a jak jeszcze nie zdarzyło się to się z pewnością zdarzy), żeby był tak przytłoczony czymś psychicznie w życiu, że nagle puszczają mu wszelkie mechanizmy obronne i upada, i załamuję się.

Z Twojego opisu to nie wydaje mi się, że brat ma schizofrenię, bo nie znalazłam w Twoim opisie, że on ma psychozę w typie schizofrenii, paranoji lub niezrównoważenia emocjonalnego, ale jest raczej wyofany i nastawiony na używki w typie papierosy i piwo, a w przeszłości miał doświadczenie z narkotykami. Bardziej ten opis przypomina mi osobę zrezygnowaną, w głębokiej depresji, egzystencjonalny nihilizm lub kogoś, kto odczuwa kompletną beznadzieję życiową.

Jedyne, co mogę poradzić. Jest taki chłopak w Internecie, który od lat jest zdiagnozowany ze schizofrenią paranoidalną i otowrzył się, i opowiada o swojej chorobie. Ma kanał na YouTube: https://www.youtube.com/user/69urabura/videos i bloga http://psychoza-paranoidalna.blog.onet.pl/. Pooglądaj, poczytaj i zastanów się jak brat ma się do tego przypadku, bo może u brata, to nie jest schizofrenia, ale poważne załamanie i wycofanie życiowe, bo odnoszę wrażenie, że on ma głównie problem z uzależnianiem się od różnych używek i sprawia jakieś kłopoty rodzinie, kiedy brakuje mu substancji odurzających. Naprawdę nie wiem, ale spekuluję na podstawie Twojego wpisu.

I jak trzeba będzie, to prztłumaczę Ci cały rozdział z książki Millon'a "Disorders of Personality" nt. schizofrenii i zamieszczę w tym temacie, bo są jednak pewne powiązania pomiędzy osobowością unikającą, schizoidalną, schizotypową, a schizofrenikiem, ale to wcale nie znaczy, że ludzie z tymi osobowościami są bardziej podatni na schizofrenię niż inni. Ja tylko mam nadzieję, że schizofrenia jest znacznie rzadsza niż ilość ludzi, która jest diagnozowana ze schizofrenią. Bo schizofrenia, to tak naprawdę, to jest całkowity rozpad psychiki ludzkiej, który w najgorszej postaci prowadzi do katatoni (osoba nie odzywa się, nie rusza się i robi pod siebie), czyli kompletnie psychiczne i fizycznie odcina się od tego, co dzieje się wokół -- kompletny brak reakcji na otaczający świat.
1w9, 6w5, sp/sx

Awatar użytkownika
hippiee
Posty: 182
Rejestracja: piątek, 30 sierpnia 2013, 15:55
Enneatyp: Entuzjasta
Lokalizacja: Trochę tu, trochę tam... ;)

Re: Schizofrenia

#3 Post autor: hippiee » wtorek, 6 czerwca 2017, 13:00

Venus w Raku pisze:
Z Twojego opisu to nie wydaje mi się, że brat ma schizofrenię, bo nie znalazłam w Twoim opisie, że on ma psychozę w typie schizofrenii, paranoji lub niezrównoważenia emocjonalnego, ale jest raczej wyofany i nastawiony na używki w typie papierosy i piwo, a w przeszłości miał doświadczenie z narkotykami. Bardziej ten opis przypomina mi osobę zrezygnowaną, w głębokiej depresji, egzystencjonalny nihilizm lub kogoś, kto odczuwa kompletną beznadzieję życiową.
Właśnie nie do końca wiem jak się do tego odnieść bo teraz te objawy nie są tak silne jak kilka lat wstecz. Nie do końca wiem jak teraz (bo jestem za granicą a z moją matką nie utrzymuję kontaktów - bo ona sama ma problemy i nie daje sobie pomóc) ale zdarzało mu się dalej rozmawiać samemu ze sobą i widać, że miał jakieś omamy. To wyglądało jakby komuś odpowiadał. Czasami się zachowywał jakby był na jakiejś imprezie i z kimś rozmawiał bardzo żywo ( ale nie było spójności w tym co mówi. jakieś pojedyncze słowa można było
tylko zrozumieć). Próbowałam od niego wyciągać z kim rozmawia, z czego się śmieje ale bezskutecznie. Nie lubi o sobie rozmawiać i nie wiadomo co myśli. Im bardziej się naciskało tym bardziej się zamykał.
Na samym poczatku jeszcze jak był bardziej socjalny zdarzało mu się wtrącić jakieś zdania o Bogu, Wszechświecie (już nie do końca pamiętam co dokładnie) ale mówił to bardzo wyniosłym tonem i widać było, że ma taki pusty, tępy wzrok przy tym. Jakby patrzył na coś w oddali.
Raczej nie robił głupich rzeczy, których później nie pamiętał.
W Polsce było ciężko o dobrego specjalistę. Moi rodzice też nie mieli pieniędzy by go oddać na prywatne leczenie. Leki - jedna wielka ściema. Głownie przez nie zaczął tyć. Zdiagnozowano tylko schizofrenię paranoidalną i tego wszyscy się trzymaliśmy. W sumie częściowo to pasuje. Ja jednak uważam, że to nie tylko schizofrenia. bo tak jak Mówisz Venus - jest wycofany. Teraz coraz bardziej - ale to akurat wynik obcowania z moją Mamą dzień w dzień, która sama ma problemy psychiczne i kompletną paranoję. Ona myśli, że wszyscy spiskują przeciwko niej wszystkich oskarża za jej cierpienie. Ale to w jednym wielkim skrócie. Nie wykluczam, że to przez Nią mój brat ma takie problemy. W sumie jak byłam w domu - też mnie doprowadzała do skraju szaleństwa. Ale ja od tego uciekłam - P nie ma motywacji. Woli siedzieć w swoim kącie i brać wszelkie możliwe używki typu kawa, piwo, fajki.
U P wyraźnie widać, że ucieka do swojego świata w momencie gdy moja Matka zaczyna swoje lament. I teraz jak ostatnio byłam w domu nie zauważyłam, żeby już rozmawiał do siebie tak jak kiedyś. Jak przyjechałam bardzo się ucieszył - wywnioskowałam to po tym, że sam podszedł i mnie przytulił i się przywitał. Zwyykle nie schodził ze swojego fotela.
Podjęłam próbę rozmowy z nim ale w taki sposób by go nie zmuszać do wypowiedzi. Zaczęłam rozmawiać o sobie, opowiadać o Anglii itd. Było widac, że jest zainteresowany, bo patrzył na mnie. czasami potakiwał. i nawet zadawał pytania.

Obejrzałam fragment tego filmiku: https://www.youtube.com/watch?v=38hyG-ftEh8
i pierwsze podobieństwo jakie mi się rzuciło w uszy to te mało spójne wypowiedzi i takie typowe bredzenie. Wtrącanie wątku o Aniołach, demonach. Mojemu bratu zdarzało się dość często używać jakichś skomplikowanych słów w zdaniu, które niezbyt pasowały spójnie. To samo usłyszalam u tego Chłopaka... Więc raczej to schizofrenia. Tyle że nie podejmował prób otwarcia się tak jak ten chłopak. U P nie widać motywacji do działania - cięzko o to przy mojej Matce.
7w6, 4 PRO, IEE, sp/so

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Schizofrenia

#4 Post autor: Venus w Raku » sobota, 10 czerwca 2017, 09:13

hippiee pisze:Obejrzałam fragment tego filmiku: https://www.youtube.com/watch?v=38hyG-ftEh8
i pierwsze podobieństwo jakie mi się rzuciło w uszy to te mało spójne wypowiedzi i takie typowe bredzenie. Wtrącanie wątku o Aniołach, demonach. Mojemu bratu zdarzało się dość często używać jakichś skomplikowanych słów w zdaniu, które niezbyt pasowały spójnie. To samo usłyszalam u tego Chłopaka... Więc raczej to schizofrenia. Tyle że nie podejmował prób otwarcia się tak jak ten chłopak.
Schizofrenia polega na tym, że ludzie słyszą głosy, mają przywidzenia i wydaje im się, że ktoś w nich wchodzi... głównie zło, bo jak dobro, to nie ma z tym problemu.

Rozumiem Cię całkowicie, ale poza wymianą zdań, poglądów i myśli to nic nie mogę Ci pomóc. Jeżeli to faktycznie schizofrenia, to bez leczenia się nie obejdzie. Chociaż są takie głosy, że można z tego wyjść jak ma się wsparcie otoczenia, bo schizofrenik potrafi być przeciętnie logiczny, jak każdy inny człowiek, jak nie jest w fazie psychozy. Ale powiedzmy sobie szczerze, że jak wpada się w problemy psychicznie i może nawet poważną psychozę tzn., że osoba uważa, że nie ma z nikąd wsparcia i uważa, że jest osamotniona, pozostawiona wyłącznie sama sobie i że świat wokół niej jest dla niej wrogi, to ucieka w jakieś iluzje... przynajmnej tak mi się wydaje.

Trudno jest wypowiadać się laikowi na temat schizofreni, bo to po prostu przerasta kogoś, kto sobie daje jakoś radę z sobą, ze swoim życiem i ze swoimi problemami psychicznymi. Ogólnie, jakakolwiek choroba bliskiej osoby, osoby w rodzinie (psychiczna lub fizyczna), przerasta zarówno osobę, która jest chora i tą która nie jest chora. Mówi się słusznie, że choroba w rodzinie dotyczy wszystkich członków najbliższej rodziny.

Znalazłam jeszcze jeden bardzo interesujący i poruszający mnie film, który traktuje ogólnie o zaburzeniach/chorobach psychicznych: Przystanek Tworki. Tworki -- kiedyś w PRL-u-- jednen z nielicznych i sławny na całą Polskę zakład dla psychicznie chorych. W minucie [18:04] tego filmu jest wypowiedź schizofrenika, który w sumie mówi i normalnie i nienormalnie. A na końcu tego filmu jest wzmianka o sztuce, którą tworzą pacjenci -- a według mnie głównie schizofrenicy. I ważne są te słowa lekarza zaczynające się w minucie [38:02], które dla mnie osobiście mają potworny wydźwięk i naprawdę mnie poruszyły, że tu je zacytuję dla tych, co nie chcą oglądać filmu:
Istota zaburzeń psychicznych jest tak trudna do zrozumienia -- głównie z powodu tego, że nasze życie psychiczne jest niesamowicie skomplikowane. Jest tak naprawdę odbiciem ogromnej komplikacji budowy i funkcjonowania naszego [ludzkiego] mózgu. Najtrudniej jakby zobaczyć nam wszystkim ten prosty fakt, że w każdym przypadku w osobie, którą próbujemy leczyć z powodu zaburzeń psychicznych, możemy odnaleźć kawałek siebie. My się boimy zobaczyć jądro ciemności, które kryje się w każdym z nas. I ja nie wierzę, żeby kiedykolwiek wynaleziono takie leki, które będą leczyły zaburzenia psychiczne, ponieważ zaburzenia psychiczne występują w kontekście konkretnych sytuacji życiowych. Te z kolei, sytuacje życiowe, występują w kontekście szerszych sytuacji społecznych. Trzeba pacjentowi umieć zaproponować przyjaźń ... drugiemu człowiekowi po prostu... czyli trzeba umieć dać siebie. I tylko poprzez taką relację, przepracowując to, co jest najtrudniejsze, czy jakby odtwarzając w relacji, to co człowieka doprowadziło do zaburzeń psychicznych można liczyć na to, że drugiemu człowiekowi się pomoże w taki sposób, że on już nie będzie skazany na to, że kiedykolwiek będzie musiał leczyć się psychiatrycznie.
1w9, 6w5, sp/sx

Awatar użytkownika
R25
Posty: 238
Rejestracja: środa, 27 maja 2015, 14:12
Enneatyp: Mediator

Re: Schizofrenia

#5 Post autor: R25 » środa, 21 lutego 2018, 15:05

9 z PRO8, przez PRO7 na PRO6 sx/sp EII INFP

ODPOWIEDZ