Porozumienie bez przemocy wg. Rosenberga

Dyskusje na tematy szeroko pojętej psychologii
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Porozumienie bez przemocy wg. Rosenberga

#16 Post autor: Zielona » środa, 28 września 2016, 10:19

Venus w Raku, ależ oponuj do woli, nie mam nic przeciwko. Odkąd zaczęłam pracować nad sobą, tyle razy już zmieniłam zdanie, że nauczyłam swoje ego, że to nie boli :D Wręcz przeciwnie, to jest dla mnie dobre, bo dyskusja/wymiana poglądów mnie rozwija. Dlatego swoją opinię traktuję jak tę na chwilę obecną, bo zakładam, że mogła być oparta na fałszywych lub niepełnych przesłankach lub do końca nieprzemyślana. Czasem moja opinia pojawia się intuicyjnie - coś tam się w umyśle "zwarło" tak szybko, że nie zdążę dostrzec dlaczego tak myślę - po prostu czuję, że tak powinno być.
I tak było w tym przypadku. Krótkie spięcie w umyśle przy czytaniu i jest. Gdyby to było tylko dla mnie, pewnie zostawiłabym to w spokoju, ale na potrzeby rozmowy musiałam pomyśleć. Ale to było na szybko i nie wnikałam w szczegóły. Dlatego zgadzam się z twoją rozpiską. To, że zaoponowałaś "zmusza" mnie do dalszego przemyślenia dlaczego bym zmieniła kolejność.

Niewątpliwie cały czas mamy w sobie cały zbiór potrzeb, inaczej byśmy nie przeżyli czy to fizyczne czy psychicznie - np. takie 9-tki wycieraczki, których osobowość jest na granicy przeżycia. Emocje są sygnalizatorem - informują nas, o którą potrzebę chodzi. Przenoszą ją ze strefy nieświadomości do świadomości. Potrzeba nieuświadomiona dla nas nie istnieje. Jeśli ktoś nie czuje głodu, nie pojawi się potrzeba jedzenia. Kiedy tłumiłam emocje, nie pojawiała się potrzeba ochrony granic. Dlatego 9-tki są takie mało wymagające - zamrażanie uczuć powoduje zmniejszenie potrzeb. Jako ESI odczuwam dużo bodźców sensorycznych, dlatego moje potrzeby fizycznego komfortu są wysokie. I odwrotnie - osoby emocjonalne będą miały duże potrzeby psychiczne. Tak to widzę.


"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Agon
Posty: 1158
Rejestracja: wtorek, 30 grudnia 2014, 00:23
Kontakt:

Re: Porozumienie bez przemocy wg. Rosenberga

#17 Post autor: Agon » środa, 28 września 2016, 11:26

Zielona pisze:Jako ESI odczuwam dużo bodźców sensorycznych, dlatego moje potrzeby fizycznego komfortu są wysokie. I odwrotnie - osoby emocjonalne będą miały duże potrzeby psychiczne. Tak to widzę.
Jako SEI, nie ESI ;)

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Porozumienie bez przemocy wg. Rosenberga

#18 Post autor: Zielona » środa, 28 września 2016, 12:27

Agon pisze:Jako SEI, nie ESI ;)
Fakt, kiedyś zapamiętam :D
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Porozumienie bez przemocy wg. Rosenberga

#19 Post autor: Venus w Raku » środa, 28 września 2016, 17:35

Zielona pisze:Niewątpliwie cały czas mamy w sobie cały zbiór potrzeb, inaczej byśmy nie przeżyli czy to fizyczne czy psychicznie - np. takie 9-tki wycieraczki, których osobowość jest na granicy przeżycia. Emocje są sygnalizatorem - informują nas, o którą potrzebę chodzi.
Wydaje mi się, że ja mam mało potrzeb, oprócz tych postawowych, jak jedzenie, picie, oddychanie i miejsce do spania, które to potrzeby każdy ma, to za wyjątkiej 1 rzeczy, której nie mogę teraz mieć, to nie ma nic takiego, czego bym bardzo pragnęła. Potrafię doskonale ograniczać się i nie robię tego wbrew sobie, ale z wyboru. Męczy mnie materializm i męczy mnie posiadanie, bo posiadanie łączy się z wydatkowaniem dodatkowej energii na zarządzanie tym, co się posiada. Minimalizm mi się podoba. Walczysz tylko o to i zachowujesz w życiu tylko to, co jest ci niezbędne, a cała reszta, to niepotrzebnie obciążenie dla psychiki. I w tym sensie łączy mnie to z Dziewiątkami, ale to nie ma nic wspólnego z byciem wycieraczką. I Dziewiątki też nie powinny przyjmować do siebie, że są wycieraczkami. Enneagram powstał w oparciu o opisy zaburzń psychicznych i jest bardzo pociągający, jak ktoś czuje się zaburzony. A każdy od czasu do czasu traci równowagę psychiczną z jakiegoś powodu.

Zwolennicy jedności międyludzkiej uważają, że każdy czlowiek jest taki sam i że ludzkość jest jednością, i wystarczy poprzebywać tylko trochę z odmiennymi od siebie rasowo, etnicznie, seksualnie ludźmi, a przekonamy się, że jesteśmy tacy sami. A wiec, dlaczego nie mogę porozumieć się z moją matką, moim ojcem, z bratem, z moim mężem, z najbliższymi przyjaciółmi. Dlaczego między najbliższymi ludźmi są często poważne napięcia? Przynajmniej teoretyczne, najbliższa rodzina, to są ludzie, którzy bezinteresownie polegają na tobie i na których ty bezinteresownie polegasz. Ale moja matka (78 lat) ostatnio powiedziała mi, jakie to było największe odkrycie w jej życiu, że dowiedziała się, że ludzie potrzebują wsparcia od innych ludzi. Matka mi powiedziała, że ona nigdy wcześniej nie myślała w takich kategoriach. A więc, ja natychmiast zaczynam się zastanawiać, kim jest moja matka i kim są zupełnie obcy mi ludzie, i ilu takich ludzi jak ona jest na świecie. I moja matka jest tzw. "wrażlwa" i wystrachana, ale przecież są ludzie niewrażliwi i niewystachni, to jaką my możemy budować przyszlość w oparciu o jednego uniwersalnego czlowieka, który kieruje się tylko altruizmem. To jest po prostu utopiam bo ja wiem, że nawet matka, tak jak moja matka, jest agresywna do swoich dzieci tak jakby to bylo jakieś obce cało, które ma tylko służyć jej potrzebom.

Ja lubię swój minimalizm i akceptuję go wewnętrzne, i prawdopodobnie nie zależy mi, aż tak bardzo na innych ludziach, ale Dwójkom, Dziewiątkom może zależy i może nawet Czwórkom i Szóstkom zależy. I odbierają one wszelkie wibracje z otoczenia bardzo silnie. Ale te wibracje wcale nie muszą istnieć, a są tylko wytworem ich wyobraźni. Przeżyłam z moim mężem ponad 20 lat i przez większość tego czasu stworzylam sobie jakiś obraz w głowie, kim on jest i tego konsekwentnie trzymałam się przez lata, i nagle jak odpuściłam ten mój wyimaginowany obraz, to zobaczyłam kogoś innego i mam nadzieję, że ten obraz jest bliższy prawdy. Ale jak on się czasami wydrze na mnie w domu, to tak, aby w całym bloku lubnawet na całym osiedlu było go slychać, a potem wychodzi do tych ludzi i zachowuje się jak kompletny aniołek i stara się, żeby być przyjemny, zabawny i akceptujący. A ja go pytam: "Czy ty nie zdajesz sobie z tego sprawy, że sąsiedzi słyszą jak na mnie mordę wydzierasz? Spotkają cię pod domem, to chcą być mili dla ciebie, ale każdy wie, że w domu się wydzierasz jak prostak." Ja wiem, że on nikomu nie jest w stanie zrobić krzywdy, bo jak jakiś pająk jest w domu, czy robak, to trzeba to złapać w szklankę i wynieść na dwór, aby "mogło żyć", ale jak jest zły to wydziera się na mnie jak oszalaly, a potem mówi, że to nie na mnie krzyczał, ale tak ogólnie, bo się rozzłościł na coś.

Moje uczucia, to głównie jest złość i lęk. Ale ja nie krzyczę jak jestem zła. Krzyczę jak sie boję. Jak jestem zła, to zaczynam sprzątać lub wycofuję sie do łóżka, włączam Internet, telewizję lub muzyke. Robię wszystko co daje mi uspokojenie, Złość nakazuje mi wycofywać się, a lęk działać. A jakie są za tym potrzeby? Może to jest potrzeba, żeby mieć spokój i harmonię w życiu, i opanować chaos. Bo ja potwornie nie lubię zmian i chosu w życiu. Ale jak na ironię losu, moje życi,e to są ciągłe zmiany i chaos.
1w9, 6w5, sp/sx

Awatar użytkownika
toner
Posty: 534
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2007, 18:35
Lokalizacja: Kraków

Re: Porozumienie bez przemocy wg. Rosenberga

#20 Post autor: toner » czwartek, 26 stycznia 2017, 11:15

Bardzo chciałem (chciałbym?) spotkać Rosenberga i wyłuszczyć mu czemu się z nim nie zgadzam.
5w4 LII

ODPOWIEDZ