Molestowanie seksualne
Molestowanie seksualne
Szukałam takiego tematu, ale nie znalazłam, nie wiem czy w dobrym miejscu zakładam. Chciałam porozmawiać o tym z Wami. Byłam molestowana w dzieciństwie przez ojca. Matka moja, miałam wrażenie, że wie o tym, ale nie reaguje, gdyż bała się ojca (był niebezpieczny kiedy wpadał w złość, mógłby nawet ją pobić aż na śmierć). W ogóle straszne rzeczy działy się u mnie w domu, te demony wciąż nie dają mi spokoju. Szczęśliwie się złożyło, że już od ponad dziesięciu lat nie mieszkam z ojcem, ani się z nim nie widuję. Dla mnie to obcy człowiek. Ale wciąż mam koszmary senne, budzę się w nocy , widzę go ja stoi nade mną i krzyczy: jeszcze z Tobą nie skończyłem. Budzę się wtedy oblana zimnym potem... bardzo mi brakuje kogoś z kim mogłabym o tym porozmawiać. Niechętnie o tym mówię, bo to dla mnie zbyt bolesne, z drugiej strony chciałabym to jakoś wyrzucić z siebie... spotykałam się z kilkoma psychologami, ale nie trafiłam na żadnego dobrego. Z drugiej strony wiem, że jeśli sama sobie z tym nie poradzę, to nikt mi nie pomoże.
Życie moje seksualne jest przez to rozpieprzone, chyba jestem uzależniona od masturbacji... ale chciałabym kogoś poznać, kto by mnie pokochał pomimo tej wady i nie przeszkadzało by mu, że jestem "ta gorsza"...
OK, dość tego smęcenia.
Bardzo mi pomogły książki Anaïs Nin, ona również była molestowana. Znacie może jakieś ciekawe lektury otym? Bo szukam i chętnie poznam.
Życie moje seksualne jest przez to rozpieprzone, chyba jestem uzależniona od masturbacji... ale chciałabym kogoś poznać, kto by mnie pokochał pomimo tej wady i nie przeszkadzało by mu, że jestem "ta gorsza"...
OK, dość tego smęcenia.
Bardzo mi pomogły książki Anaïs Nin, ona również była molestowana. Znacie może jakieś ciekawe lektury otym? Bo szukam i chętnie poznam.
Re: Molestowanie seksualne
Fajnie jakby ktoś przeniósł ten temat do działo psychologia, tam by było z definicji poważniej.
Ciekawi mnie czy posiadasz negatywne nastawienie do wszystkich mężczyzn i postrzegasz ich przez pryzmat ojca. I czy uważasz go za klasycznego pedofila czy bardziej za jednostkę zdegenerowaną.
wg sugestii wątek przeniesiony/kapar
O nawet założyłem stosowny temat, liczę na Twoją wypowiedź.kajzerka pisze:Życie moje seksualne jest przez to rozpieprzone, chyba jestem uzależniona od masturbacji...
Ciekawi mnie czy posiadasz negatywne nastawienie do wszystkich mężczyzn i postrzegasz ich przez pryzmat ojca. I czy uważasz go za klasycznego pedofila czy bardziej za jednostkę zdegenerowaną.
wg sugestii wątek przeniesiony/kapar
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
Re: Molestowanie seksualne
Może już to słyszałaś od psychologów, a może nie: należy myśleć w sposób... "było, minęło", "to już mnie nie dotyczy", "nie czuję się źle z tego powodu". Tylko to nie mają być myśli jakby mysz pod miotłą co tam piszczała, tylko KONKRETNIE i z maksymalną dozą pewności siebie, inaczej tego nie przeasocjujesz.
Poza tym nie akceptuj odczucia bezsilności w walce z tym. Ty chcesz pozbyć się myśli o molestowaniu i nie masz powodu by generować uczucie bezsilności, więc to nie ty (świadomość) je generujesz, tylko twoja podświadomość.
Nie używaj przy tym wypełniaczy, np. "uda mi się pozbyć tych natrętnych myśli" wplatanych między inne myśli podczas walki z myślami o molestowaniu. Powoduje to tylko dekoncentrację i brak skupienia na tym, nad czym faktycznie powinnaś się skupić i nad czym pracować. Jeżeli chodzi o podany przeze mnie przykład, to oznacza on, że masz w planach pozbycie się tych myśli, a potrzebujesz PEWNOŚCI w swoim postępowaniu, więc myślenie w ten sposób jest g* warte.
Jeżeli ten problem często ci doskwiera, to powinnaś sobie z tym poradzić w 2 miesiące, jeżeli rzadko to w 6 miesięcy.
Poza tym nie akceptuj odczucia bezsilności w walce z tym. Ty chcesz pozbyć się myśli o molestowaniu i nie masz powodu by generować uczucie bezsilności, więc to nie ty (świadomość) je generujesz, tylko twoja podświadomość.
Nie używaj przy tym wypełniaczy, np. "uda mi się pozbyć tych natrętnych myśli" wplatanych między inne myśli podczas walki z myślami o molestowaniu. Powoduje to tylko dekoncentrację i brak skupienia na tym, nad czym faktycznie powinnaś się skupić i nad czym pracować. Jeżeli chodzi o podany przeze mnie przykład, to oznacza on, że masz w planach pozbycie się tych myśli, a potrzebujesz PEWNOŚCI w swoim postępowaniu, więc myślenie w ten sposób jest g* warte.
Jeżeli ten problem często ci doskwiera, to powinnaś sobie z tym poradzić w 2 miesiące, jeżeli rzadko to w 6 miesięcy.
5w6
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: Molestowanie seksualne
Myślę że jednak psycholog pomógłby znacznie bardziej niż grupa przypadkowych ludzi z forum internetowego, gdzie wiedza merytoryczna jest bliska zeru a empatia chyba na minusie.potykałam się z kilkoma psychologami, ale nie trafiłam na żadnego dobrego. Z drugiej strony wiem, że jeśli sama sobie z tym nie poradzę, to nikt mi nie pomoże.
Terapia u psychologa z leczeniem traum to nie kilka spotkań, ale długoterminowa relacja, która nie jest bezbolesna i prosta. Wielokrotnie spotkałam się z podejściem 'ten psycholog mi nie pasuje, co stwierdzam po 3-5 spotkaniach, wiec przestaje do niego chodzic i idę do innego'. Inny zaczyna z innej strony i generalnie to tak jak próbować się odchudzać, stosując dietę przez parę tygodni, potem rzucając ją bo 'kiepksa była', znajdując całkiem inną i tak w kółko.
xxx xx/xx XXXx
Re: Molestowanie seksualne
W sumie dawno nie byłam na terapii, może jednak warto zmienić podejście do tego tematu. Teraz lepiej ogarniam to co się wtedy działo, gdy byłam mała. Jako nastolatka byłam strasznie zbuntowana, łatwo było mnie wkurwić i zniechęcić do terapii (np. jedna babka mi powiedziała: "dzielna jesteś" i to już dla mnie było pretekstem do zakończenia terapii).
Nie odpisałam od razu, bo musiałam trochę o tym pomyśleć. To nie jest dla mnie łatwa sprawa do obgadania, nawet na głupim forum. Pewne rzeczy są zbyt pawiogenne (dosłownie), żeby je opisywać ze szczegółami, więc wam tego oszczędzę. Pamiętam, że jak miałam paręnaście lat, ojciec mnie mył i kąpał mnie w wannie... och jakie to słodkie, nieprawdaż?
NAJLEPSZE w tym wszystkim, że ojciec mój jest praktykującym katolikiem i szanownym obywatelem. Nie jest alkoholikiem. Uważa się, iż patologie zdarzają tylko w biednych, niewykształconych rodzinach. Chcę Wam powiedzieć ,że g*wno prawda.
Nie mogłam znieść tego, gdy przychodził po mnie do szkoły, a moje koleżanki mówiły zachwycone, że "fajnego mam tatę", "a jaki przystojny"... ponoć mój stary rzeczywiście był przystojny, ale ja tego nie widziałam. Do tej pory nie lubię mężczyzn, którzy mi go przypominają... brrr...
Czasami snuję takie wizje, że się zemszczę na starym za te wszystkie lata z nim spędzone w ciągłej niepewności, a zaraz potem myślę sobie: biedny tatuś, sam mieszka, ciekawe co u niego, może powinnam wpaść do niego , piwko wypić razem. Ciul z tym, że zgwałcił by mnie chyba na wejściu.
Jak się robi laskę tatulkowi, wtedy się zostaje odartym ze złudzeń o jakiejś tam idealnej miłości. Wiecie, tak jak niektórzy wierzą w miłość tę jedyną do końca na zawsze, że to święta rzecz, oddać się chłopcu po ślubie i tego typu bzdury. W jakimś sensie wdzięczna jestem losowi za tę naukę. O mężczyznach. No i wiedziałam jak się robi laskę przed czasem. Ale przez to mam skopane relacje.
Boję się tego, że mogę być wadliwym produktem, takim, który trzeba oddać do sklepu, bo plomba jest zerwana. Wiecie, takie przeczucie, że coś jest nie tak, że się złamało i wyrzucić trzeba. Mam takie małe borderline. Wolę nie zaczynać na serio, bo boję się odrzucenia.
Kiedyś czytałam książkę o psychologii, że trzeba wybaczyć. Tylko wtedy człowiek poczuje się wolny. Chyba wybaczyłam (co nie znaczy, że zapomniałam), ale nie mogę wybaczyć sobie. Czemu się nie zbuntowałam? Dlaczego pozwalałam na to wszystko?
Nie odpisałam od razu, bo musiałam trochę o tym pomyśleć. To nie jest dla mnie łatwa sprawa do obgadania, nawet na głupim forum. Pewne rzeczy są zbyt pawiogenne (dosłownie), żeby je opisywać ze szczegółami, więc wam tego oszczędzę. Pamiętam, że jak miałam paręnaście lat, ojciec mnie mył i kąpał mnie w wannie... och jakie to słodkie, nieprawdaż?
NAJLEPSZE w tym wszystkim, że ojciec mój jest praktykującym katolikiem i szanownym obywatelem. Nie jest alkoholikiem. Uważa się, iż patologie zdarzają tylko w biednych, niewykształconych rodzinach. Chcę Wam powiedzieć ,że g*wno prawda.
Nie mogłam znieść tego, gdy przychodził po mnie do szkoły, a moje koleżanki mówiły zachwycone, że "fajnego mam tatę", "a jaki przystojny"... ponoć mój stary rzeczywiście był przystojny, ale ja tego nie widziałam. Do tej pory nie lubię mężczyzn, którzy mi go przypominają... brrr...
Nie. ..chyba nie. Czytałam gdzieś, że przed tym nie można uciec, w końcu nawet jeśli rodzina jest normalna, te porównania do ojca zawsze są, ten wzorzec zawsze zostaje. Na pewno nie jest tak, żebym nienawidziła wszystkich mężczyzn. ^^ Po prostu u mnie ten wzór jest anty (wiem jakich facetów unikać). Ale z drugiej strony, wiem, że mój ojciec miał też dobre cechy. Mieliśmy w domu dużo książek (naprawdę wartościowych) i płyt winylowych, a to wszystko ojciec kupował. Moja matka, muszę przyznać, nigdy nie miała takiego gustu jak on. W ogóle, strasznie ją traktował, dawał jej do zrozumienia, że jest dla niego za głupia.Snufkin pisze: Ciekawi mnie czy posiadasz negatywne nastawienie do wszystkich mężczyzn i postrzegasz ich przez pryzmat ojca.
Czasami snuję takie wizje, że się zemszczę na starym za te wszystkie lata z nim spędzone w ciągłej niepewności, a zaraz potem myślę sobie: biedny tatuś, sam mieszka, ciekawe co u niego, może powinnam wpaść do niego , piwko wypić razem. Ciul z tym, że zgwałcił by mnie chyba na wejściu.
Jak się robi laskę tatulkowi, wtedy się zostaje odartym ze złudzeń o jakiejś tam idealnej miłości. Wiecie, tak jak niektórzy wierzą w miłość tę jedyną do końca na zawsze, że to święta rzecz, oddać się chłopcu po ślubie i tego typu bzdury. W jakimś sensie wdzięczna jestem losowi za tę naukę. O mężczyznach. No i wiedziałam jak się robi laskę przed czasem. Ale przez to mam skopane relacje.
Boję się tego, że mogę być wadliwym produktem, takim, który trzeba oddać do sklepu, bo plomba jest zerwana. Wiecie, takie przeczucie, że coś jest nie tak, że się złamało i wyrzucić trzeba. Mam takie małe borderline. Wolę nie zaczynać na serio, bo boję się odrzucenia.
Kiedyś czytałam książkę o psychologii, że trzeba wybaczyć. Tylko wtedy człowiek poczuje się wolny. Chyba wybaczyłam (co nie znaczy, że zapomniałam), ale nie mogę wybaczyć sobie. Czemu się nie zbuntowałam? Dlaczego pozwalałam na to wszystko?
Re: Molestowanie seksualne
Pierwszą część wypowiedzi miałem Ci nawet napisać, z druga pozwolę się nie zgodzić gdyż tego typu zachowania nie są charakterystyczne dla ogółu mężczyzn, tak więc 'nauka' będzie z definicji błędna.kajzerka pisze:W jakimś sensie wdzięczna jestem losowi za tę naukę. O mężczyznach.
Też tak myślę.kajzerka pisze:Kiedyś czytałam książkę o psychologii, że trzeba wybaczyć. Tylko wtedy człowiek poczuje się wolny.
Bo byłaś dzieckiem a każde dziecko wierzy swoim rodzicom (do pewnego wieku). Twój ojciec po prostu nadużył Twojego zaufania. Myślisz, że ponosisz część winy ale to trochę bez sensu.kajzerka pisze: Chyba wybaczyłam (co nie znaczy, że zapomniałam), ale nie mogę wybaczyć sobie. Czemu się nie zbuntowałam? Dlaczego pozwalałam na to wszystko?
Nie sprawiasz wrażenie osoby rozbitej wewnętrznie, musisz po prostu do końca zrozumieć i 'zaakceptować' swoje dzieciństwo - było, minęło.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
Re: Molestowanie seksualne
Pewnie ci nie powiedziała, dlaczego należy ciebie chwalić i mówić do ciebie w superlatywach? Należy podpompować pewność siebie osoby, która przeżyła traumę. Tak samo ty powinnaś siebie chwalić za wszystko, ale zachować też odrobinę dystansu do tego, by nie popaść w egocentryzm... chyba że chcesz być uznawana z swoim środowisku za gbura.jedna babka mi powiedziała: "dzielna jesteś" i to już dla mnie było pretekstem do zakończenia terapii
Skupić się na ty, na czym skupiały się twoje koleżanki, czyli na pozytywnych cechach twojego ojca... wówczas pojawiająca się przy tym całym zajściu myśl ojciec-pedofil-sku*wysyn powinna osłabnąć, a jak nie, należałoby z nią walczyć mając na uwadze pozytywne cechy twojego ojca.Nie mogłam znieść tego, gdy przychodził po mnie do szkoły, a moje koleżanki mówiły zachwycone, że "fajnego mam tatę", "a jaki przystojny"... ponoć mój stary rzeczywiście był przystojny, ale ja tego nie widziałam.
Ciekawi mnie czy posiadasz negatywne nastawienie do wszystkich mężczyzn i postrzegasz ich przez pryzmat ojca.
Na pewno się przed tym nie ucieknie, jeśli się nie zacznie z tym cokolwiek robić. Więc radzę spróbować.Nie. ..chyba nie. Czytałam gdzieś, że przed tym nie można uciec, w końcu nawet jeśli rodzina jest normalna, te porównania do ojca zawsze są, ten wzorzec zawsze zostaje. Na pewno nie jest tak, żebym nienawidziła wszystkich mężczyzn. ^^
Napiszę na marginesie, że czytałaś kogoś, kto ma gówno między uszami, nie przebierając wcale w słowach. Wszystko się da zrobić z psychiką ludzką, wszystko przeasocjować, tylko potrzeba do tego sporo czasu i odpowiedniej siły.
Miej na uwadze tą sytuację, i gdy się powtórzy neguj te myśli. Odwiedzenie twojego ojca = wysokie prawdopodobieństwo bycia zgwałconą, w innych przypadkach nie grozi ci niebezpieczeństwo, więc pozostałe myśli mogą być.Czasami snuję takie wizje, że się zemszczę na starym za te wszystkie lata z nim spędzone w ciągłej niepewności, a zaraz potem myślę sobie: biedny tatuś, sam mieszka, ciekawe co u niego, może powinnam wpaść do niego , piwko wypić razem. Ciul z tym, że zgwałcił by mnie chyba na wejściu.
Tak jak wcześniej pisałem - brak pewności siebie.Boję się tego, że mogę być wadliwym produktem, takim, który trzeba oddać do sklepu, bo plomba jest zerwana. Wiecie, takie przeczucie, że coś jest nie tak, że się złamało i wyrzucić trzeba. Mam takie małe borderline. Wolę nie zaczynać na serio, bo boję się odrzucenia.
Rozwiązanie na odwal się, ale zawsze jakieś jest. Jeżeli wybaczasz komuś coś, to tak jakbyś przyczynę traumy po części akceptowała. Zawsze coś. Jak to mówią: z braku laku lepszy kit. Lepszym podejściem byłoby "co było, minęło", "carpe diem", itp.Kiedyś czytałam książkę o psychologii, że trzeba wybaczyć.
5w6
Re: Molestowanie seksualne
Zapomniałeś dodać...Snufkin pisze:Pierwszą część wypowiedzi miałem Ci nawet napisać, z druga pozwolę się nie zgodzić gdyż tego typu zachowania nie są charakterystyczne dla ogółu mężczyzn, tak więc 'nauka' będzie z definicji błędna.kajzerka pisze:W jakimś sensie wdzięczna jestem losowi za tę naukę. O mężczyznach.Też tak myślę.kajzerka pisze:Kiedyś czytałam książkę o psychologii, że trzeba wybaczyć. Tylko wtedy człowiek poczuje się wolny.Bo byłaś dzieckiem a każde dziecko wierzy swoim rodzicom (do pewnego wieku). Twój ojciec po prostu nadużył Twojego zaufania. Myślisz, że ponosisz część winy ale to trochę bez sensu.kajzerka pisze: Chyba wybaczyłam (co nie znaczy, że zapomniałam), ale nie mogę wybaczyć sobie. Czemu się nie zbuntowałam? Dlaczego pozwalałam na to wszystko?
Nie sprawiasz wrażenie osoby rozbitej wewnętrznie, musisz po prostu do końca zrozumieć i 'zaakceptować' swoje dzieciństwo - było, minęło.
"Żadne słowa ci nie pomogą tak jak dobre rżnięcie" xDDD
Nie wiem czy jest sens mówić o tym moim przyszłym facetom. Muszę zapytać babkę na terapii co o tym sądzi. Jak jednemu powiedziałam to uciekł jak spłoszona sarenka (przerosło go to), drugiemu nie powiedziałam, ale podejrzewał, że go zdradzam (uprawialiśmy tylko seks oralny, nie chciałam się z nim kochać) i też uciekł.
Re: Molestowanie seksualne
Myślałem długo co Ci odpisać i uważam, że po pierwsze powinnaś sama to wszystko ogarnąć gdyż tego typu rewelacje mogą być mocno destrukcyjne, jednak w ustach zdrowej osoby nie powinny być 'aż tak'. Faceci mogą to odbierać jako chęć zrzucenia na nich swojego krzyża co nie jest zbyt przyjemne.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
Re: Molestowanie seksualne
Szczególnie tacy którzy chcą tylko jednego ;]Snufkin pisze:Myślałem długo co Ci odpisać i uważam, że po pierwsze powinnaś sama to wszystko ogarnąć gdyż tego typu rewelacje mogą być mocno destrukcyjne, jednak w ustach zdrowej osoby nie powinny być 'aż tak'. Faceci mogą to odbierać jako chęć zrzucenia na nich swojego krzyża co nie jest zbyt przyjemne.
Również miałem pewną nieprzyjemną sytuacje i nie mogłem o tym wszystkim zapomnieć.
Napisałem wtedy list w którym wyrażam swoje uczucia.
Ta osoba wie o tym liście także teraz czuję, ze niczego nie żałuje.
Tobie też polecam to zrobić, wyrzuć cały swój smutek, żal, gniew. Napisz wszystko to co chciałaś zrobić
a nie mogłaś, potem spal lub wręcz ale nigdy nie trzymaj tego w sobie.
Ennea:5w4
MBTI: INTP/J
Socjo: ILI
"Nie myślę, więc się tu zalogowałem"
MBTI: INTP/J
Socjo: ILI
"Nie myślę, więc się tu zalogowałem"
Re: Molestowanie seksualne
Po prostu każdy (czy to kobieta, czy mężczyzna) szuka jak najlepszy "model".Snufkin pisze:Myślałem długo co Ci odpisać i uważam, że po pierwsze powinnaś sama to wszystko ogarnąć gdyż tego typu rewelacje mogą być mocno destrukcyjne, jednak w ustach zdrowej osoby nie powinny być 'aż tak'. Faceci mogą to odbierać jako chęć zrzucenia na nich swojego krzyża co nie jest zbyt przyjemne.
Jeżeli chcesz żyć w zdrowym związku, to musisz się najpierw uporać ze swoimi problemami. Jak sobie wyobrażasz życie w związku jeżeli masz - jak mi się wydaje - awersję do seksu (właściwego) z mężczyznami, a może też awersję na pieszczoty?Nie wiem czy jest sens mówić o tym moim przyszłym facetom. Muszę zapytać babkę na terapii co o tym sądzi.
5w6
- Venus w Raku
- VIP
- Posty: 1058
- Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
- Enneatyp: Perfekcjonista
Re: Molestowanie seksualne
Najlepszą terapią w takiej sytuacji jest pozwolić się kajzerce wygadać, pozwolić jej wyrazić złość, ból smutek i jakiekolwiek inne uczucia i emocje jakie ma. Ludzie czują się zobowiązani, żeby dawać jakieś porady, pocieszać, kierować ją na terapię i mówić, jak terapeutka, "dzielna jesteś", a to nie o to chodzi i wywołuje jeszcze większy gniew i potrzebę bronienia się, bo daje to tylko do zrozumienia, że faktycznie jest w osobie jakiś defekt, który trzeba leczyć. Nie ma żadnego. W każdym bądź razie, w Tobie, kajzerka, nie ma większego defektu niż w każdym z nas. Leczyć to trzeba ojca lub zamknąć go w więzieniu, jeżeli uprawia ciągle praktyki seksualne z małymi dziewczynkami, bo to on ma defekt. To on powinien mieć poczucie winy, wstydu, przeżywać wszelkie katusze emocjonalne i mieć koszmary senne, a nie Ty. To on powinien być ukarany długoletnią terapią i dochodzeniem do prawdy o sobie, a nie Ty. Bo ty znasz prawdę. To on jest zaburzony, a nie Ty. A jak jacyś faceci uciekli od Ciebie, to jest to normalne, że zanim znajdzie się tą jedną osobę, to trzeba przejść kilka rozczarowań, bo bycie w bliskim związku nie jest takie łatwe jak to się na początku wydaje. Libido nie każdy ma takie wybujałe i seks nie definiuje większości związków międzyludzkich, a masturbacja jest normalna i każdy to robi od czasu do czasu jak nie znajduje zaspokojenia w związku lub nie posiada partnera.
1w9, 6w5, sp/sx
Re: Molestowanie seksualne
Już przechodziła przynajmniej przez jedną taką terapię, w zależności u ilu była psychologów. Wygadanie się pomaga w większości przypadków na krótką metę, rzadko kiedy udaje się w ten sposób rozwiązać problem do końca. Gadka-szmatka pomaga jedynie, gdy zaburzenie jest słabe, czyli gdy ludzie idą do psychologa z pierdołami i się cieszą, że pomogło.Najlepszą terapią w takiej sytuacji jest pozwolić się kajzerce wygadać, pozwolić jej wyrazić złość, ból smutek i jakiekolwiek inne uczucia i emocje jakie ma.
Co do reszty twojego postu...
Venus, ile ty masz lat, żeby dawać jakiekolwiek porady psychologiczne? Chciałabyś się budzić w nocy zlana potem przez koszmar, który ma podłoże w przeżyciach w przeszłości? Założę się, że nie. Niektórzy ludzie miewają czasami koszmary, ale to są pierdoły, problem kajzerki ma cięższy kaliber.
Poza tym co z tego, że jej ojciec by się zresocjalizował? Kajzerka to nie to samo co jej ojciec, więc gdyby do tego doszło, to psychika kajzerki zostałaby jedynie nagięta w pozytywnym kierunku. Mało realne jest usunięcie problemu w ten sposób.
5w6
- Venus w Raku
- VIP
- Posty: 1058
- Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
- Enneatyp: Perfekcjonista
Re: Molestowanie seksualne
Psychologia usuwa problemy. Naprawdę? Bycie w terapii jest ostatecznością i karą dla osoby, którą otoczenie uznało za niedopasowaną. A ile ja mam lat, to lepiej mnie nie pytaj? Bo jestem prawdopodobnie najstarszą osobą na tym forum, o czym wielu już ludzi wie.
1w9, 6w5, sp/sx
Re: Molestowanie seksualne
Oczywiście. Gdzie znajdują się nasze problemy...? ... w psychice. Można by hipotetycznie osiągnąć buddyjską nirvanę, olać świat, w ten sposób problem zostałby automatycznie usunięty.Psychologia usuwa problemy. Naprawdę?
Kolejna osoba, która faworyzuje pogląd, że chodzenie do psychologa jest czymś złym.Bycie w terapii jest ostatecznością i karą dla osoby, którą otoczenie uznało za niedopasowaną.
Wykorzystałem stereotyp, że im ktoś jest młodszy tym jest głupszy. Z tym, że wiele osób starszych ma tyle samo między uszami, co nieopierzony dzieciak.A ile ja mam lat, to lepiej mnie nie pytaj? Bo jestem prawdopodobnie najstarszą osobą na tym forum, o czym wielu już ludzi wie.
5w6