Strona 1 z 8

Relacje z rodzicem

: czwartek, 16 sierpnia 2007, 11:17
autor: aliszien
Muszę walnąć jakąś ankietę co jakiś czas, wybaczcie. Niespełniony badacz we mnie kwili.

Szkoda, że nie można jeszcze dać zmiennej na typy enneagramu, bo być może to poszczególne mają tendencję do wiązania się z okreslonym rodziciem.

Ja od dziecka miałam silny związek z ojcem, a matka była mi obojętna (wstyd mi za to trochę). Gdy byłam nastolatką z ojcem zaczęłam się odrobinę ścierać, bo ciężko znosił życie towarzyskie córki (szczególnie podejrzenie, że istnieje jakieś seksualne), a z matką prowadziłam regularną wojnę.
Dziś z matką jest ok, choć mnie trochę irytuje. Ojciec mnie rozczula i nadal jak mam problem techniczny, czy inny chwytam za telefon i radzę się go. Ukrywam to często przed moim chłopakiem, bo on to czasem traktuje - słusznie, a nie takie są moje intecje - jak pomniejszanie jego męskości.

Czy zawsze to dobrze jeśli jest się związany z rodzicem płci przeciwnej? Może złe relacje np. córka-matka to objaw wypierania przez córkę negatywnych dla niej aspektów kobiecości?

Boję się, że kiedy będę miała córkę, ona też nie będzie potrafiła mnie pokochać i odsunie się ode mnie. Nie wyobrażam sobie posiadania syna, ale podobno hormony wiele załatwiają.

: czwartek, 16 sierpnia 2007, 21:46
autor: Blair
ja w ogóle nie mam dobrych relacji z rodziną... :roll: z siostrą kontakt się polepszył od kiedy się wyprowadziła, ale i tak.

: czwartek, 16 sierpnia 2007, 21:52
autor: Absynt
Z Matka lepiej, choc nigdy mnie nie rozumiala. To niestety bardzo plytka, ale bardzo mi bliska osoba. Kocham ja z calego serducha. Wychowywala mnie sama.

Ojciec po roku wypieprzyl mnie z domu. Znienawidzilismy sie i po 3 latach od tamtego czasu nasze kontakty nie weszly znow na stope zazylosci.

Jednak ze wzgledu na wielka empatie, mysle ze bede dobrym ojcem. Nawet bardzo dobrym. Kiedys nawet taki chlopaczek (dzieciak) mi to powiedzial. Jak nie daj Boze kiedys bede walczyl z zona o dzieci, to ich jej za Chiny nie oddam! Ale nie chce walczyc, chce miec normalna, jak najzdrowsza, najpelniejsza i najbardziej kochajaca sie rodzine. Tak... to jest moje marzenie.

: czwartek, 16 sierpnia 2007, 22:01
autor: wloczega
Coś tatusiowie słabo się spisują;) Zaznaczyłam "lepszy z matką", choć tak naprawdę z obojgiem bardzo dobry, z mamą jestem po prostu bliżej emojonalnie.

: czwartek, 16 sierpnia 2007, 22:17
autor: Grave Digger
Z matką. Ojciec głównie krzyczał i nadal krzyczy o byle co z czego rodzą się nieustanne konflikty...

: piątek, 17 sierpnia 2007, 00:05
autor: metje
Od zawsze z ojcem. Z matka prawie w ogóle kontaktu nie miałam i nie mam. I chyba nam obu tak dobrze. Na ojca zawsze mogę liczyć dlatego jest the best.

: piątek, 17 sierpnia 2007, 00:31
autor: Shine
Lepszy kontakt mam z matką. Mogę się jej poradzić, pogadać, na więcej rzeczy mi pozwala, bo bierze pod uwagę również mój punkt widzenia.

Z ojcem mam już dużo gorszy kontakt. Awantury, kłótnie o byle co są na porządku dziennym. JAk już z nim o czymś rozmawiam, to raczej o jakiś głupotach. Jednak jak go o coś poproszę, to zazwyczaj zrobi to.
Wkurza mnie tylko, ze tak często kłóci się nie tylko ze mną ale i mamą. Tego się czasami słuchać nie da. Wtedy mam ochotę się wynieść z domu, jak na siebie "wrzucają"

: piątek, 17 sierpnia 2007, 15:40
autor: Lex
Lepszy z matką. Co prawda i jej nie wszystko powiem, ale lubię spędzać z nią czas, oglądać te same filmy, pogadać na poważne tematy itp.
Z ojcem żyjemy jakby obok siebie. Mam wrażenie, że nawzajem siebie irytujemy.

: piątek, 17 sierpnia 2007, 18:19
autor: ktośtam
A ja mam strasznie zły kontakt z matką, każda rozmowa z nią kończy się kłótnią. Najlepiej się czuję, gdy nie ma jej w domu.
Z ojcem jest już lepiej, dobrze się dogadujemy, ale jakichś szczególnie bliskich relacji nie ma, bo on też jest 5 i w ogóle mało mówi, a jak już to na konkretne tematy.

: piątek, 17 sierpnia 2007, 21:15
autor: Absynt
Tato

: niedziela, 19 sierpnia 2007, 20:47
autor: Hydra
Lepszy z ojcem. Z matką nigdy nie miałam wspólnego języka - każda rozmowa nie "o pogodzie" kończyła się kłótnią. Po jej śmierci żałowałam, że nie zdążyłam jej powiedzieć, że ją kocham, ale kiedyś mi się przyśniła i powiedziałam jej to :) Od tej chwili nie przyśniła mi się ani razu, a od jej śmierci minęło 11 lat - pewnie spoczywa w pokoju... a ja mam spokojne sumienie.

: niedziela, 19 sierpnia 2007, 20:51
autor: ewutek
Trzecia opcja od dołu... o, i tutaj też jestem w mniejszości. ;)

: niedziela, 19 sierpnia 2007, 21:50
autor: rhubarb
babcia była pro, a rodziców to ja nie widuje prawie, a jak widuje to zawsze coś.

: niedziela, 19 sierpnia 2007, 22:20
autor: Mojwa
Nijaki z obojgiem.

Ojciec - potrafi mnie zrozumiec, duuuzo lepiej niż matka, ale cóż z tego, jeśli wrzeszczy na mnie od małego i ja wysiadam psychicznie..? Szczególnie jak krzyczy - 'kiedys cie zabije i bede mial święty spokój!'.

Matka - mieszka za granicą, widujemy się sporadycznie i pewnie dlatego mamy jako takie stosunki. Jednak... gdy dowiedziała się o cięciach to mi wykrzyczała że jestem egoistką i powinni mnie w psychiatryku zamknąc.

Hmm..

: niedziela, 19 sierpnia 2007, 23:17
autor: .pippi.
Lepszy z mamą.

Taty zawsze się bałam był taki okrutnie cięty ironiczny wybuchowy. Czułam się przez to mało kobieca, niedowartościowana. (Nadal nawet ciepłe przyjacielskie relacje z moim kolegą nie są dla mnie spokojne.)
Doszło nawet do tego, że przez 2 lata nie widzieliśmy się, choć on bardzo o to zabiegał. Tak silny był ten lęk.
Ale wdałam sie tatę z charakteru. Depresyjny, narzekający na świat nie znający umiaru, ale potrafiący zadziwić zrozumieniem i empatią. Na szczęście, z wieloma przywarami udaje mi się powoli dochodzić do porządku. Zwalczam je.

Mama? No mamy się prawie wcale nie boję. Ostatnio stwierdziłam, że to z nią wolę spędzać czas wolny. Z daleka od sztucznych udających artystyczne dusze albo nudnych koleżanek.
Moja mama jednak nie jest osobą, której należy się wychowanie osoby takiej jak ja. Powinna mieć bardziej beztroskie dziecko, a ja powinnam mieć matkę, która nie bagatelizuje i zawsze pamięta o moich nastrojach, smutkach i bierze sobie mnie głębiej do serca.
Często się kłócimy a nasze rozmowy to istne sinusoidy.