Relacje z rodzicem

Dyskusje na tematy szeroko pojętej psychologii

Mam kontakt z

lepszy z matką (jestem dziewczyną)
43
24%
lepszy z ojcem (jestem dziewczyną)
20
11%
lepszy z matką (jestem chłopakiem)
30
17%
lepszy z ojcem (jestem chłopakiem)
6
3%
z żadnym dobry (jestem dziewczyną)
16
9%
z żadnym dobry (jestem chłopakiem)
20
11%
z obojgiem dobry (jestem dziewczyną)
9
5%
z obojgiem dobry (jestem chłopakiem)
12
7%
nijaki (niestety ostatnia dostępna opcja ankiety)
23
13%
 
Liczba głosów: 179

Wiadomość
Autor
yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

#61 Post autor: yusti » środa, 2 stycznia 2008, 14:17

.
Ostatnio zmieniony piątek, 8 października 2010, 16:25 przez yusti, łącznie zmieniany 1 raz.



Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#62 Post autor: Emjotka » środa, 2 stycznia 2008, 14:36

yusti pisze:Najlepsze to było zdanie Em, że fakt bycia dzieckiem nie jest tożsamy z byciem wychowanym. No myślałam, ze padnę.
Yuuuusti, myślenie w trakcie czytania nie boli. Jeśli przeczytałaś, to, co chciałaś przeczytać, a nie to, co tam pisało, to, proszę, nie chwal się tym na prawo i lewo i nie przypisuj mi nie moich stwierdzeń.
yusti pisze:Bycie rodzicem to wychowywanie, Em. Tworzenie swojego! małego odbicia.
Wychowywanie to wychowywanie. To, o czym piszesz, "tworzenie swojego małego odbicia" to jedna z najpaskudniejszych form tresury a nie wychowania... :roll:
Zielony smok pisze:Kiedy dorastamy ojciec i matka są już jakimiś trybikami ....
Trybikami? Dla mnie są tymi samymi ludźmi, którymi byli. Którym jestem wdzięczna za sam fakt, że żyję. A matce i za to, że mam co jeść, gdzie spać i w co się ubrać. W wielu rzeczach ją podziwiam (o czym jej mówiłam - ona chyba nie wzięła mnie na poważnie). Jednak kompletnie nie mogę jej zrozumieć. Staram się z nią rozmawiać, próbuję sobie wyjaśniać mechanizmy jej działania a i tak dość często nie jestem w stanie wpaść na to, czemu ona robi tak i tak i dlaczego nie próbuje zrozumieć mnie. Nie będę się wgłębiać, bo to cholernie pomotana relacja i niezbyt ciekawa. W każdym razie boli sam fakt, że próbuje się kogoś zrozumieć i docenić, a ten ktoś zdaje się to mieć kompletnie w nosie...
Ja nie chcę niczego poza wzajemnym zrozumieniem i traktowaniem się fair. Chcę duchowego spokoju, stabilizacji, a nie rozdygotanej relacji, której sama nie jestem w stanie naprawić - potrzebna jest też dobra wola drugiej strony.
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#63 Post autor: aliszien » środa, 2 stycznia 2008, 14:47

Emjotka pisze:
Zielony smok pisze:Kiedy dorastamy ojciec i matka są już jakimiś trybikami ....
Trybikami? Dla mnie są tymi samymi ludźmi, którymi byli.
ZS chodziło raczej o to, że to ludzie działający od wielu lat w określonym układzie społeczno-polityczno-towarzysko-rodzinnym, utartych koleinach, schematach. Z przyczyn od nas niezależnych nie poznaliśmy naszych rodziców, gdy byli nastolatkami/młodymi ludźmi na starcie, a moglibyśmy się nieźle zszokować, bo być może też mieli ideały, marzenia, plany i pomysły zbliżone do naszych.
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#64 Post autor: Emjotka » środa, 2 stycznia 2008, 14:55

Okej, rozumiem. W takim razie co w (hipotetycznej) sytuacji, jeśli rodzice jednak nie dali się strybikować? Jeśli nadal żyją "młodzieńczymi" ideałami i marzeniami - czy naprawdę te marzenia i ideały mają szansę przypominać nasze własne?
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#65 Post autor: aliszien » środa, 2 stycznia 2008, 15:28

Emjotka pisze: Jeśli nadal żyją "młodzieńczymi" ideałami i marzeniami - czy naprawdę te marzenia i ideały mają szansę przypominać nasze własne?
Bardziej chodzi tu sam fakt posiadania ideałów, marzeń, niż to, że mają być identyczne - wpłynąć może różnica pokoleń, czasów w jakich rodziły się marzenia, temperamentów. Np. "realizacja w pracy/kariera zawodowa/awans społeczny/stabilizacja", albo "udane życie rodzinne/miłość która zawsze jest względnie mocna", albo "ruchy społeczne/podziemie polityczne/ruchy ekologiczne/marsze protestacyjne".
Jasne, że może być tak, że matka idealizowała, że będzie mieć wzorowego męża, czyste dzieci i wypłatę na czas, czyli bezpieczeństwo (nie tak jak w jej domu rodzinnym), a córka, że nie poprowadzą autostrady przez Rospudę, nie wytną lasów tropikalnych, czyli walkę o lepszy świat. Można odwrotnie - matka walczyła o upadek komunizmu (choć pies z kulawą nogą, a co dopiero dzieci już tego nie pamięta), a córka marzy o stanowisku pani prezes, szklanym apartamencie i wakacjach na Dominikanie.
Ważne jest, że ktoś kiedyś wierzył, że życie pójdzie gładko drogą X, a ono z kilka razy skręciło w Y, Z, Q i nawet jeśli dotarł do X, to tak jakoś słabo już cieszy.
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#66 Post autor: Emjotka » środa, 2 stycznia 2008, 15:40

Tylko czy da się coś zrobić, żeby niepożądany skręt drogi rodziców nie odbijał się na dziecku? I co zrobić, żeby nauczyć rodziców cieszyć się z tego, że udała się inna droga, niż planowali, ale się udała? Jak się za to zabrać? Główkuję, próbuję i niewiele mi z tego wychodzi. Może jest coś, co przeoczyłam. Jak to wszystko ogarnąć i jak się za to zabrać? Nie chodzi mi o prostą i krótką receptę na wszystko. Liczę na każdy najmniejszy element układanki. Uparłam się, że ją ułożę i to zrobię. Tylko potrzebuję pożyczonych puzzli, bo moje pudełko jest niekompletne. Rodzice drodzy, jak tu Was zrozumieć? Dzieci, jak udaje Wam się zrozumieć rodziców?
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
toner
Posty: 534
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2007, 18:35
Lokalizacja: Kraków

#67 Post autor: toner » środa, 2 stycznia 2008, 15:48

Dla mnie dopóki się nie przejdzie na własny rachunek - to jest to relacja zależności. Partnerskie stosunki itp. można mieć przy równości sił.

A o swoje poglądy trzeba walczyć. :lol:
5w4 LII

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#68 Post autor: Emjotka » środa, 2 stycznia 2008, 16:15

Ja nie chcę z nikim o nic walczyć. Staram się argumentować i przekonywać, tłumaczyć, wyjaśniać. Ale nie walczyć. Jestem strasznie daleka od walki (zaraz się pewnie odezwą ci, co oskarżają mnie o agresję - cóż, nic nie poradzę na ich interpretację...).
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
minou
Posty: 275
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 14:52

#69 Post autor: minou » środa, 2 stycznia 2008, 18:01

yusti pisze:to gdzie wg Ciebie minou jest granica między "wpływem pozytywnym" a "manipulacją".???
Przede wszystkim, dziecko to nie bułka do upieczenia, ani nie plastelinka, z której można lepić różności wedle własnego uznania. I w ogóle nie używałabym tutaj pojęć typu "wpływ" jeśli rozmawiamy o wychowywaniu. Ale jeśli już... to przyjmując, że "wpływ pozytywny" to innymi słowy "dobre intencje", można by powiedzieć, że manipulacja czy tresura właśnie, zaczyna się tam, gdzie kończy się szacunek i chęć zrozumienia czym jest prawo do odrębności. Dobre intencje mają na względzie czyjeś szczęście. A nikt nikogo na siłę i wg własnych wizji i planów 'uszczęśliwiać' nie powinien. Więc absurd typu "wychowywanie, to tworzenie własnego małego odbicia", czy też "kopia", nie ma racji bytu.
minou pisze:I co z tego, że ojciec Emjotki nie był przy niej każdego dnia? Czyżby stała fizyczna obecność była wyznacznikiem skutecznego wkładu w proces wychowania dziecka?
Muszę sama siebie skorygować, bo z jednej strony to wygląda tak, jakbym usprawiedliwiała nieobecność ojca Em. Miałam na myśli to, że chodzi o wewnętrzną dojrzałość i świadomość co znaczy "mam dziecko". W każdej sytuacji. Można z różnych powodów nie być razem z nim, ale ojcem/matką jest się zawsze. Dbałość o jak najlepsze relacje z dzieckiem to priorytet, a nie jakaś tam ewentualność. Zarówno w zwykłej codzienności, jak i z dystansu. Dlatego taka nieobecność jest z mojego punktu widzenia niewybaczalna.
-
"Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez nagrobka."

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

#70 Post autor: yusti » środa, 2 stycznia 2008, 18:37

.
Ostatnio zmieniony piątek, 8 października 2010, 16:29 przez yusti, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
minou
Posty: 275
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 14:52

#71 Post autor: minou » środa, 2 stycznia 2008, 19:21

Cała ta dyskusja rozpoczęła się od "kopii" i sensu (czy też bezsensu) "tworzenia własnego małego odbicia"... Yusti, mamy kompletnie rozbieżne sposoby definiowania pojęć. Zachęcanie do nauki i zwracanie dziecku uwagi na coś, co może mu się w przyszłości przydać, to oczywisty element wychowywania dzieci. Ale nie o tym była mowa. Przecież nie rozmawiamy tylko o malutkich dzieciach, których pierwszym wzorem są naturalnie członkowie rodziny. Ja się po prostu w życiu nie zgodzę z tym, że rodzice powinni działać wg planu "przepis na dziecko" (czytaj: jak wychować lekarza, prawnika, czy kogo tam sobie chcesz, drogi rodzicu) i świadomie próbować tworzyć własne małe odbicie. I wracając jeszcze do sedna... zostanie kopią matki/ojca to czysta abstrakcja. Człowiek musiałby być bezwolny. Natomiast kopiowanie błędów, to już tylko zaawansowana bezmyślność.
A te banalne przykłady 'manipulacji' jakie podajesz, nijak mają się do tego, z czym wiąże się tresowanie, o jakim była mowa.
-
"Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez nagrobka."

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

#72 Post autor: yusti » środa, 2 stycznia 2008, 19:39

.
Ostatnio zmieniony piątek, 8 października 2010, 16:28 przez yusti, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
minou
Posty: 275
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 14:52

#73 Post autor: minou » środa, 2 stycznia 2008, 20:41

Nie podzielam Twojego zdania. A już na pewno nie mam zamiaru tak upraszczać i uogólniać, bo to nie ma sensu. Więc to już by było na tyle ode mnie w tym temacie.
-
"Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez nagrobka."

Awatar użytkownika
Mariusz
Posty: 57
Rejestracja: niedziela, 2 grudnia 2007, 04:43

#74 Post autor: Mariusz » środa, 2 stycznia 2008, 21:52

a ja popieram yusti :twisted: :twisted:
Ludzie dziela sie na czystych i szczesliwych !!
ESFp- najprawdopodobniej
Enneagram? - wsio po trochu ;)
WRC
Warcy Rycy Cescy !!

Awatar użytkownika
Kassandra
Posty: 101
Rejestracja: sobota, 8 września 2007, 20:03
Lokalizacja: Warszawa

#75 Post autor: Kassandra » środa, 2 stycznia 2008, 22:54

Emjotka pisze: Rodzice drodzy, jak tu Was zrozumieć? Dzieci, jak udaje Wam się zrozumieć rodziców?
Ja swojego ojca nie rozumiem do dziś. Rodzice się rozwiedli dość dawno. Ojciec zaliczył alkoholizm. Dobrych wspomnień z nim zwiazanych mam niewiele. Nie wiem czy w ogole mnie zauważal kiedy bylam dzieckiem. Spodziewal się syna, a dostala mu się córka. Kiedyś go szczerze nie znosiłam, zerwalam kontakty, teraz juz udalo mi sie mu wybaczyć. Zrozumieć chorobę. Teraz sporadycznie dzwonimy do siebie. Nawet pierwszy raz zaprosiliśmy go na święta. Jak dla mnie i brata było ok, ale mama ciezko to zniosła. Chyba to nie był dobry pomysł. Za to z mamą mam bardzo dobre kontakty, przyjacielskie, rozumiemy się świetnie.

ODPOWIEDZ