Najważniejsze by miło spędzać z sobą czas. Jeśli to jest to reszta sama przyjdzie.Revania pisze:Ja napisałam jej o tym i nie odebrała tego negatywnie, na razie nie gadałyśmy na ten temat, ale jest wszystko dobrze, więc nie będę nic robić, tylko utrzymywać z nią serdeczny kontakt, nic więcej zrobić nie mogę, a wystarczy, że spędzam czas w jej towarzystwie i już jest mi dobrzewiadukt pisze:Revanio, ja myślę, że jako kobieta niesmiała, ale też i 1w2, nie powinnaś moim zdaniem naciskac ani w ogóle robić coś jakos więcej
moje doświadczenia z 4w5 mówią że ten typ ma wystarczająco empatii by 'czytać między wierszami' i wyczuwać Twoje intencje.
wręcz lepiej, gdy pewne rzeczy przez pewien czas pozostają niedopowiedziane, wzmacnia to poczucie bezpieczeństwa obu stron
(no chyba że coś nie "zgrywa" ale to inna historia)
Serce czy rozum?
1w2 (ADWOKAT)
Jedynka na pewno nie potrafi oddać się drugiemu człowiekowi tak, jak to się mówi "na ślepo". Zbyt wiele ma podejrzeń, wątpliwości, że coś może zrobić nie tak. Zwłaszcza, że dążąc do ideału, chce to robić jak najstaranniej. Niektórzy Perfekcjoniści wręcz wyrzekają się swoich uczuć i dobierają sobie tych partnerów, którzy pasują do nich pod względem racjonalnym.Powiedzmy tak: Czy Jedynka ze względu na swoją niska emocjonalność, swego rodzaju sztywność i racjonalizm może całkowicie bezinteresownie i bezmyślnie oddać się, poświęcić drugiej osobie? Pooddać się zmysłom, nie analizując wszystkiego?
Myślę też, że niektórych uczuć po prostu nie mamy. Mnie na przykład kompletnie nie rusza, gdy ktoś płacze z mojego powodu. Czuję się wtedy silniejsza, bo łzy to dla mnie oznaka słabości. Tak naprawdę często bywam bezduszna. Cóż... przynajmniej dla innych. I wolę, żeby tak zostało.
6w5, IEI
- Revania
- Posty: 522
- Rejestracja: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 18:49
- Lokalizacja: przed monitorem
- Kontakt:
Mnie rusza jak ktoś bliski płacze z mojego powodu tylko dlatego, iż wiem, że zrobiłam coś źle, ponieważ bycie złą osobą dla innych zdecydowanie odbiega od tego obmyślonego przeze mnie ideału... Po prostu człowiek nie powinien krzywdzić ludzi, na których mu zależy.Riviette pisze:Myślę też, że niektórych uczuć po prostu nie mamy. Mnie na przykład kompletnie nie rusza, gdy ktoś płacze z mojego powodu. Czuję się wtedy silniejsza, bo łzy to dla mnie oznaka słabości. Tak naprawdę często bywam bezduszna. Cóż... przynajmniej dla innych. I wolę, żeby tak zostało.
A ja uczuć nie umiem okazywać. Nawet jak z czegoś się cieszę, to jakoś tak ograniczam tą radość, nie umiem wariować z tego powodu... Przez to ludzie mają wrażenie,że jestem za bardzo zdystansowana, może dlatego nikogo nie mam, nie wiem...
Ostatnio w teście wyszła mi czysta 1, wcześniej 1w2
Nie bierz mnie za aż taką wredną piz**. Nie chcę ranić osób, na których mi zależy i nigdy tego nie powiedziałam.Revania pisze:Mnie rusza jak ktoś bliski płacze z mojego powodu tylko dlatego, iż wiem, że zrobiłam coś źle, ponieważ bycie złą osobą dla innych zdecydowanie odbiega od tego obmyślonego przeze mnie ideału... Po prostu człowiek nie powinien krzywdzić ludzi, na których mu zależy.
Mam to samo. Kiedyś starałam się udawać, ale mi po prostu nie wychodziło, więc przestałam. Sztuczne uczucia da się wykryć.A ja uczuć nie umiem okazywać. Nawet jak z czegoś się cieszę, to jakoś tak ograniczam tą radość, nie umiem wariować z tego powodu... Przez to ludzie mają wrażenie,że jestem za bardzo zdystansowana, może dlatego nikogo nie mam, nie wiem...
6w5, IEI
- Revania
- Posty: 522
- Rejestracja: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 18:49
- Lokalizacja: przed monitorem
- Kontakt:
Ja nie umiem udawać. Nigdy nie umiałam. Po prostu zawsze jestem sobą, a jak komuś się to nie podoba, to już nie mój problem.Riviette pisze:Revania pisze:Mam to samo. Kiedyś starałam się udawać, ale mi po prostu nie wychodziło, więc przestałam. Sztuczne uczucia da się wykryć.A ja uczuć nie umiem okazywać. Nawet jak z czegoś się cieszę, to jakoś tak ograniczam tą radość, nie umiem wariować z tego powodu... Przez to ludzie mają wrażenie,że jestem za bardzo zdystansowana, może dlatego nikogo nie mam, nie wiem...
Ostatnio w teście wyszła mi czysta 1, wcześniej 1w2
Yyy... a co to znaczy,ze ktos sie kieruje sercem?Bo mnie sie zdaje,ze w wyborze partnera,to sie mozna popedem,albo rozumem kierowac...Kiedys mialam taka ideologie,zeby byc romantyczna,ale sie nie sprawdzilo,wiec postanowilam z rozumem sprobowac-znaczy,zeby racjonalnie podejsc do sprawy,bo w koncu facet sie nie raz nie dwa przydaje do roznych rzeczy... A to do seksu, a to do noszenia zakupow... do skrecenia regalu,itd. A ze w sumie do takich rzeczy, to niekoniecznie potrzeba ksiecia z bajki,wiec kazdy znosny delikwent ujdzie.
A potem sie okazalo,ze nie ujdzie,bo facet musi miec poziom we wszystkich aspektach zycia, a zwylke przydaje sie TYLKO do seksu i roznorodnych prac fizycznych...
Finalnie zatem zdecydowalam,ze teraz - z gleboko ideologicznych pobudek, takich zdrowo-rozsadkowych, czekam na ksiecia z bajki. Parametry "ksiazecosci" sa tu oczywiscie kwestia subiektywna. Nie chce kompromisow, mam dosc niedorobionych kolesi. Rzadko mnie ktos potrafi soba zainteresowac, ale tez jestem bardzo samodzielna kobieta, zadowolona z siebie, z zycia, samospelniajaca sie i bez kompeksow... I do tego bardzo ladna (hihi, brzmi troche jak ogloszenie matrymonialne), wiec nie musze niczego robic na sile, prawda?
Zatem na pytanie: poped-rozsadek, oczywiscie odpowiem "rozsadek" 8) Bo pociagaja mnie tylko ci, ktorzy mi pasuja do ideologii
A potem sie okazalo,ze nie ujdzie,bo facet musi miec poziom we wszystkich aspektach zycia, a zwylke przydaje sie TYLKO do seksu i roznorodnych prac fizycznych...
Finalnie zatem zdecydowalam,ze teraz - z gleboko ideologicznych pobudek, takich zdrowo-rozsadkowych, czekam na ksiecia z bajki. Parametry "ksiazecosci" sa tu oczywiscie kwestia subiektywna. Nie chce kompromisow, mam dosc niedorobionych kolesi. Rzadko mnie ktos potrafi soba zainteresowac, ale tez jestem bardzo samodzielna kobieta, zadowolona z siebie, z zycia, samospelniajaca sie i bez kompeksow... I do tego bardzo ladna (hihi, brzmi troche jak ogloszenie matrymonialne), wiec nie musze niczego robic na sile, prawda?
Zatem na pytanie: poped-rozsadek, oczywiscie odpowiem "rozsadek" 8) Bo pociagaja mnie tylko ci, ktorzy mi pasuja do ideologii
1w2
Re: Serce czy rozum?
A ja uczuć nie umiem okazywać. Nawet jak z czegoś się cieszę, to jakoś tak ograniczam tą radość, nie umiem wariować z tego powodu... Przez to ludzie mają wrażenie,że jestem za bardzo zdystansowana, może dlatego nikogo nie mam, nie wiem...
Ja nie umiem udawać. Nigdy nie umiałam. Po prostu zawsze jestem sobą, a jak komuś się to nie podoba, to już nie mój problem.
Ja czuję podobnie. Zmieniło się coś u Ciebie Rev od tego czasu?
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.
Re: Serce czy rozum?
Jesteśmy jak buka...
Miałem cichą nadzieję że zdementujesz...
Miałem cichą nadzieję że zdementujesz...
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.
- Revania
- Posty: 522
- Rejestracja: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 18:49
- Lokalizacja: przed monitorem
- Kontakt:
Re: Serce czy rozum?
Muminków dobrze nie pamiętam, zawsze wolałam gumisie, więc wyjaśnij mi kto to jest buka xD
Zdementuję co?
Zdementuję co?
Ostatnio w teście wyszła mi czysta 1, wcześniej 1w2
Re: Serce czy rozum?
Zdementujesz to....Buka (oryg. szw. Mårran, fiń. Mörkö) – fikcyjne stworzenie, bohater cyklu książek o Muminkach autorstwa Tove Jansson. Podobna do skały szara istota o potężnej posturze i bladych oczach.
Buka przemieszcza się po świecie, niejednokrotnie odwiedzając Dolinę Muminków. Przyciąga ją światło i ciepło domu. Pojawiając się w jakimś miejscu, przynosi chłód i zamraża ziemię, na której dłuższy czas stoi. W miejscu, gdzie przebywa bardzo długo, nic już nie wyrośnie.
Buka wzbudza powszechny strach, jednak nie wiadomo, czy naprawdę jest groźna, czy tylko samotna i nieszczęśliwa.
W sensie ze cos sie zmieniło. Miałbym wtedy cień nadziei że i u mnie się cos może zmienic:)A ja uczuć nie umiem okazywać. Nawet jak z czegoś się cieszę, to jakoś tak ograniczam tą radość, nie umiem wariować z tego powodu... Przez to ludzie mają wrażenie,że jestem za bardzo zdystansowana, może dlatego nikogo nie mam, nie wiem...
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.