Są, ale od jedynek jestem bardziej uparta i na ogół potrafię je spacyfikować. Np. kiedyś pracowałam z Jedynkiem. Pracowaliśmy na równorzędnych stanowiskach i odpowiadaliśmy za pracę zespołu. Był strasznym formalistą, wszelkie przepisy, nawet najdrobniejsze, miał w małym palcu. To było często przydatne, ale zdarzało się, że też paraliżujące pracę, bo miał skłonność do nadinterpretacji przepisów i bycia "świętszym od Papieża". Wymagał pierdół, które wcale wg przepisów nie były konieczne. No i nie raz się upierał, że musi być tak, jak on chce. Od przypadku. Bo wprawdzie przepisy nie wymagają, ale "tak będzie lepiej". Machnęłabym na to ręką, gdyby nie fakt, że jego pomysły dokładały ludziom dużo pracy, a i tak mieliśmy jej full. Nikt nie potrafił mu tego wyperswadować, dopóki sama nie wkraczałam do akcji. Przychodzę do pracy, patrzę, że ludzie jakieś dziwne pieczątki wstawiają na wszystkich dokumentach (czy inne pierdoły tego typu - takich sytuacji było kilka), pytam się: "co wy robicie?", oni "no bo XYZ tak powiedział". No to idę do XYZ i się pytam o co chodzi. Ten oczywiście przytacza całą swoją teorię. Ja mu że to bez sensu i wyjaśniam dlaczego. On swoje. Ja swoje. I tak dobre kilka minut. W końcu i tak stawiałam na swoim, a do spacyfikowania XYZ wystarczało proste: "zrobimy tak, wszelkie konsekwencje tej decyzji biorę na siebie". To ostatnie kruszyło wszelki dalszy upór. Działało też odwrotne zdanie: "możemy zrobić tak jak chcesz, ale ty będziesz ponosił konsekwencje (np. zostawał dłużej w pracy, żeby to zrobić; skoro to nie jest wymóg ustawowy, ale twój, to dlaczego inni mają siedzieć dłużej w pracy)".Shirayo pisze:1!
Jedynki są bardzo uparte!
Gorzej wychodzi mi przekonywanie szefowej, też jedynkującej. Tu już odpada otwarta asertywność, tylko trzeba kombinować dyplomatycznie. Ale często się udaje. Nie w 100% sytuacji, ale w większości tak. Ona akurat dopuszcza do głosu argumenty innych, nie jest aż tak sztywna jak koleś z pierwszej sytuacji. Taką jedynkę da się przekonać do swoich racji; jak się podejmie dyskusję, okazuje się, że aż takie uparte nie są, spokojna, logiczna argumentacja często załatwia sprawę.
baby_kapar/rozumiem, że ten temat powstał z piątkowego offtopu, więc go tutal scaliłem zamiast walnąć do Kosza