Jedynka = niedopasowaniec? (luźna dyskusja)

Dyskusje na temat typu 1
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
inv
Posty: 1305
Rejestracja: piątek, 25 czerwca 2010, 14:10
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: zakorkowana butelka w najbliższym morzu

Re: Jedynka = niedopasowaniec? (luźna dyskusja)

#16 Post autor: inv » sobota, 5 marca 2011, 23:18

nie czytałem całego tematu, jednak podsyłam luźne skojarzenie.

bardzo możliwe, że ten "niedopasowaniec" wychodzi z dezintegrującego połączenia z 4.
kiedy 1 zauważa, że jej poglądy na życie sprawdzają się tylko w jej przypadku.
4 wg helen palmer pisze:Standardy elitarne

Poczucie, że jest się ofiarą straty prowadzi do obniżenia samooceny. Uczucie to charakterystyczne jest dla małych dzieci, które przekonane są, że nie porzucono by ich gdyby umiały wygrywać lub były bardziej wartościowe. Czwórki mają poczucie, że przegrały w życiu wskutek nieodwracalnego błędu charakteru, przez co są osobami mniej wartościowymi od tych, które były otaczane miłością. Dziecięce przekonanie, że jest się niekochanym wyrzutkiem rodziny przeradza się w mistyfikację bycia odszczepieńcem, odmieńcem, kimś o unikalnym stylu osobistym. Czwórki często dramatyzują własny wizerunek dla kompensowania niskiej samooceny. Prezentują się z wyszukaną elegancją, często podkreślają swą odmienność poprzez strój i awangardowy styl.
tylko tutaj chyba nie musi chodzić o miłość, tylko o to, może, że zasady nie dają tego, co powinny dawać?
czy to możliwe, że 1 bez czegoś takiego zauważa, że brakuje miłości, dobrego samopoczucia?


Stałe, zdrowe 8w7 sx/so
bzy bzy.

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jedynka = niedopasowaniec? (luźna dyskusja)

#17 Post autor: yusti » sobota, 5 marca 2011, 23:34

zasady nie dają tego, co powinny dawać?
tak
są jałowe, niepotrzebne. Ale są. i to tak zakorzenione...że po ich porzuceniu nie masz nic.
przekonane są, że nie porzucono by ich gdyby umiały wygrywać lub były bardziej wartościowe.
1 nie są porzucone, więc nie chodzi o stratę miłości, a bardziej uwagi i praw do wolności, stopniowego rozwijania się, popełniania błędów, odczuwania entuzjazmu i euforii. Gdy dzieci w ich wieku słodko i rozkosznie taplały się w kałużach i baraszkowały w piaskownicy, 1 musiało dźwigać na swych barach odpowiedzialność, miało "dorosłe problemy" i zobowiązania wielkości tych przypisanych kilku innym rówieśników łącznie.
1 przekonane są, że doceniono by ich, gdyby...
Bo inaczej były takie słabe, niepoważne, dziecinne, bezużyteczne, niepotrzebne, godne pogardy i żałosne.
przegrały w życiu wskutek nieodwracalnego błędu charakteru, przez co są osobami mniej wartościowymi od tych, które były otaczane miłością
które były stawiane za wzór...
Tak jak pisałam, ja się nie czuję i nie nazywam odszczepieńcem. Staram się wpasować. Ale jestem wyróżniająca się. JESTEM. Zbyt żarliwa, gorliwa, niezależna.
PS uwielbiam luźne dyskusje, bo mam za słabe Ti na te poważne :wink: I nie zamierzam się stresować niską jakością swych myśli i słów.

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jedynka = niedopasowaniec? (luźna dyskusja)

#18 Post autor: Venus w Raku » niedziela, 6 marca 2011, 09:54

Uzmysłowcie sobie wreszcie (Jedynki i inni) ten fakt, że Jednyka jest dobrą dziewczynką i dobrym chłopcem. Jednym słowem, Jedynka to grzeczne dziecko.

Prawdziwa Jedynka opiera swoje życie na silnych podstawach etyczno-moralnych. I to chyba wystarczy, żeby czuć się niedopasowańcem we współczenym świecie. I nie ma co walczyć, żeby stać się jak inni ludzie, bo taka walka sprawia tylko, że Jedynka staje się coraz bardziej chora.
1w9, 6w5, sp/sx

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jedynka = niedopasowaniec? (luźna dyskusja)

#19 Post autor: yusti » niedziela, 6 marca 2011, 10:20

i weź tu żyj w akademiku... :evil:

:lol:




Jasne, że nie ma co walczyć. Ale można ZROZUMIEĆ dlaczego ma się takie wartości, skąd się wzięły, czy są rzeczywiście nasze, czy warto się za nie wystawiać na ciosy. Świadomość swoich działań, oparta na świadomości zależności: myśli :arrow: emocje :arrow: zachowanie

A myśli są przeróżne. Z reguły zainternalizowane. WERYFIKUJ, kwestionuj je. Nie walcz lecz zrozum. Przekonania można przecież zmienić. A zatem i reszta układanki się modyfikuje.

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jedynka = niedopasowaniec? (luźna dyskusja)

#20 Post autor: Venus w Raku » poniedziałek, 7 marca 2011, 12:53

yusti pisze:[...] dlaczego ma się takie wartości, skąd się wzięły, czy są rzeczywiście nasze, czy warto się za nie wystawiać na ciosy
No właśnie. Skąd się wzięły te wartości? Moja rodzina specjalnie moralna/etyczna nie była. Nawet do kościoła nie chodzili, a ja jako dziecko zrywałam się co niedzielę rano, żeby pójść na mszę. Matka sama nie chodziła, ale uważała, że dzieci muszą chodzić. Było dużo nakazów, zakazów i przykazów co powinnam, a czego nie powinnam. Od najmłodszych lat uważałam moją matkę za hipokrytkę. Ojciec był w tle i nie mieszał się zbytnio w życie rodzinne.
Pamiętam, że jako dziecko byłam strasznie wyczulona na kłamstwo. To aż dziwne, że takie małe dziecko może mieć tak nastawiony radarek na to co jest słuszne, a co nie; co jest prawdą, a co jest fałszem. Czasami matka siedziała z koleżanką i coś tam jej opowiadała, co było całkowitym kłamstwem, a ja potrafiłam wejść w trakcie takiej rozmowy i powiedzieć jej prosto w oczy "Kłamiesz", a ona wtedy wpadała w furię. Dzisiaj wiem, że ludzie opowiadają innym kłamstwa, bo może sami w nie wierzą, ale jak byłam dzieckiem to było dla mnie tylko białe, albo czarne. Coś było dobre, a coś innego było złe. Miałam absolutnie zdecydowaną opinię na temat dobra i zła, i do dzisiaj mam. Chociaż obecnie staram się świadomie niwelować moje ostre osądy i poglądy. Ogólnie matka uważa mnie za osobę wredną, bo potrafię wypalić jej prosto w twarz prawdę. Nawet kilka dni temu miałam z nią dyskusję i ona mi powiedziała, że ona nie rozumie dlaczego ja taka wredna jestem i dlaczego potrafię tak zranić. Też nie chcę tego robić. Myślę sobie: "Jest już starsza niech sobie żyje w spokoju. Charakteru jej nie zmienię.", ale zawsze w rozmowie ona mi walnie coś takiego, że muszę zająć stanowisko i wypowiedzieć swoje zdanie.
inv pisze:bardzo możliwe, że ten "niedopasowaniec" wychodzi z dezintegrującego połączenia z 4.
Inv chyba ma rację, że takie Jedynki jak ja czują się całkowicie niekochane i nieakceptowane. I ja mam permamentne przesunięcie strzałki w kierunku Czwórki pod tym względem, ale nie czuję się jakąś specjalną indywidualistką, nie mam poczucia elitarności, nie mam poczucia odmienności, nie karmię się smutnymi myślami i uczuciami, nie próbuję wyróżniać się w grupie strojem, czy zachowaniem. Jestem bardzo przyziemną osobą i uważam się za realistkę, ale głęboko w środku siebie to mam poczucie, że jestem niekochana i nieakceptowana. Nigdy nie jestem wystarczająco dobra. Nigdy nie jestem wystarczająco perfekcyjna. Moje wady psychiczne i fizyczne przygnębiają mnie. Wstydzę się, że jestem tym kim jestem. Staram się o tym nie myśleć i brać życie takie jakie jest, ale w głowie jest zawsze ta myśl, że jestem niedoskonała i muszę strarać się bardziej, żeby osiągnąć perfekcję, a wtedy może ktoś powie mi, że jestem coś warta i że jestem godna miłości i podziwu. Ale to się nie przydarzy, bo naprawdę muszę być kimś wyjątkowym, a ja nie jestem. Jestem osobą, która ma mnóstwo wad i niedoskonałości. A inni ludzie nie tolerują wad i niedoskonałości w drugim człowieku. Ja czuję się całkowicie odrzucona i niechciana przez moich bliskich w sensie uczuciowym, ale wiem, że stanowię dla nich wartość, bo potrafię robić rzeczy, potrafię zdjąć z nich całą odpowiedzialność za detale w życiu. Ja zajmuję się tzw. przyziemnymi pierdołami, a oni zajmują się sobą i swoim życiem. I myślę, że jak ktoś ma poczucie, że jest kochany i akceptowany, to ja bardzo takim ludzim zazdroszczę, bo w sumie to jest najważniejsze i to daje siłę, żeby cieszyć się życiem i wykorzystywać swój potencjał w 100%. Ja spełniam tylko służebną rolę i satysfakcja jaką mam z mojego życia jest żadna. Jestem odrzucana i jestem odtrącana emocjonalnie. Kochają mnie tylko jak mogę dla nich coś zrobić fizycznie lub materialnie. Nawet moja rodzina, w której się urodziłam. Moja rodzina postrzega mnie przez pryzmat korzyści materialnych i przydatności do spełniania ich własnych celów. Wszystkie moje rozmowy między mną i nimi sprowadzają się do kwesti pieniędzy. Materializm jest tak ogromny, że żadne ludzkie uczucia nie mają prawa istnienia. Ludzkie uczucia są nie na miejscu. Oskarżać Jedynkę, że jest nieczula. Jedynka nie miała pozwolenia, aby czuć. Jedynka nie otrzymuje żadnych uczuć od innych ludzi. Jedynka, albo jest przydatna, albo otrzymuje kopa. I nikogo nie interesuje ta kwestia, czy Jedynka ma jakąkolwiek satysfakcję i czy Jedynka w ogóle potrzebuje jakiejś satysfakcji. Jedynka w swoim życiu otrzymuje takie informacje: "Że tylko druga osoba się liczy i liczą się tylko potrzeby tej drugiej osoby, a Jedynka lepiej niech się stara, żeby sprostać oczekiwaniom innych, bo jak nie to wywalą ją ze swojego życia." Niby takie dwójkowe stwierdzenie, ale Dwójka jest w jakiś sposób poświęcona drugiej osobie i nie może żyć samotnie, a Jedynka potrafi poświęcić się innym, czy jakiejś idei, ale potrzebuje też czasu dla siebie, a nie 24 godziny /7 dni w tygodniu być poświęcona drugiej osobie, czy jakiejś zafiksowanej ideii.
1w9, 6w5, sp/sx

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jedynka = niedopasowaniec? (luźna dyskusja)

#21 Post autor: yusti » poniedziałek, 7 marca 2011, 17:43

To się k...prywatnie zrobiło.
Dziś miałam refleksję nt kłamstw [w kwestii rozwój/ozdrowienie :? Jedynki a ukrywanie myśli/zgryźliwości vel szpil], którą się tu podzielę, bo pasuje do 1 części twej wypowiedzi:
Ludzie lubią szczerość, ale tylko tę, którą okazujesz wobec siebie, nie wobec nich.

Nigdy nie jestem wystarczająco dobra. Nigdy nie jestem wystarczająco perfekcyjna.
I nigdy nie będziesz. Dziś miałam też refleksję nt tego :wink: Bo wczoraj wydarzyło się coś.
Zauważyłam, że jeśli mam pobłażać innym, to okazuje się, że podświadomie oczekuję też zniesienia poprzeczki wobec mnie. Ale to mrzonka!
Po wczorajszym spotkaniu z promotorką, gdzie nie radzę sobie z problemami, potrzebuję pomocy a nie zlekceważenia, wyśmiania i dodatkowych problemów...pomyślałam, że kiedyś przynajmniej nie łudziłam się, że nie muszę ciężko tyrać. Teraz natomiast chcę dla siebie tego dobra "przymykania oka", które mam okazywać innym a tego nie ma i jest gorzej! Baaardzooo stresująco, bo ja jestem porządna, a i tak jest wszystko źle, nie tak, jestem do kitu. I to tak męczy a sensu i przyjemności w tej harówce brak. Tymczasem pisanie magisterki z założenia jest absurdem, a w praktyce jest bardzo trudne, bo nie wiem CO i po co pisać, a ciągle są zastrzeżenia co do JAK pisać, a dokładnych wytycznych i pomocy technicznej nie dali, (jak dali choć nieliczne, to się oczywiście stosuję regulamino kapka w kapkę, a się okazuję, że te jedyne mi dostępne i nikłe wymogi akurat są niecenione przez promotor i znów jest źle), przecinki, kropki, pogrubienia, pochylenia, odstępy, numerki, kolejność, masa problemów i ciągle nie dość. To mnie przerasta. Pragnę prostej nieprzegadanej pracy, gdzie efekt jest powszechnie korzystny i szybki. Przez to skłanianie się do obniżenia standardów już w ogóle jestem wrakiem. To regres a nie rozwój. Zawsze powtarzałam, że NIE BEZ PRZYCZYNY Jedynka tłumi emocje, walczy, dąży do ideału. SKĄDŚ TO SIĘ WZIĘŁO. ZEWNĘTRZNIE. Wcale nie czuję się lepiej, bo ten czynnik nadal jest, a wymaga się ode mnie porzucenia tych prawd, które są słuszne przecież. Wpakowałam się w jakąś niejedynkową iluzję, która miała mnie ozdrowić a jest jeszcze większa chu..a, bo oczekuję dla siebie lepszego życia, a to jest wszystko nie dla mnie.
Niedopasowańcem to jesteś dopiero, gdy ujawniasz swe pragnienia. Wcześniej jesteś dopasowana i harda. Teraz się rozklejasz i nie osiągasz żadnych sukcesów. 1 to wpasowywanie się w kanon. To nie może być chore. chora to ja się czuję teraz z rozbudzonymi nadziejami i brakiem ich przystawalności do realiów.


Górny post skasować. Skoro zabraliście mi wolność samokreowania, to teraz marnujcie swój cenny czas na własne życzenie, dokonując errat. Ja się nie będę denerwowała bardziej niż troszkę tym, że muszę wspominać co trzeba poprawić, zamiast SAMODECYDOWAĆ i ROBIĆ nie paplając po próżnicy.
baby_kaparrrrrrr
troche wiecej samokontroli, konformizmu, dzialania z przemysleniem, przeczytania postu przed wyslaniem i bedziesz szczesliwsza a ja nie bede musial kasowac twoich zdublowanych postow

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Jedynka = niedopasowaniec? (luźna dyskusja)

#22 Post autor: Kapar » wtorek, 8 marca 2011, 02:33

Venus w Raku pisze:Uzmysłowcie sobie wreszcie (Jedynki i inni) ten fakt, że Jednyka jest dobrą dziewczynką i dobrym chłopcem. Jednym słowem, Jedynka to grzeczne dziecko.

Prawdziwa Jedynka opiera swoje życie na silnych podstawach etyczno-moralnych. I to chyba wystarczy, żeby czuć się niedopasowańcem we współczenym świecie. I nie ma co walczyć, żeby stać się jak inni ludzie, bo taka walka sprawia tylko, że Jedynka staje się coraz bardziej chora.
Venus w Raku pisze:
yusti pisze:[...] dlaczego ma się takie wartości, skąd się wzięły, czy są rzeczywiście nasze, czy warto się za nie wystawiać na ciosy
No właśnie. Skąd się wzięły te wartości? Moja rodzina specjalnie moralna/etyczna nie była. Nawet do kościoła nie chodzili, a ja jako dziecko zrywałam się co niedzielę rano, żeby pójść na mszę. Matka sama nie chodziła, ale uważała, że dzieci muszą chodzić. Było dużo nakazów, zakazów i przykazów co powinnam, a czego nie powinnam. Od najmłodszych lat uważałam moją matkę za hipokrytkę. Ojciec był w tle i nie mieszał się zbytnio w życie rodzinne.
Pozwole przywolac sobie przyklad najbardziej niezdrowej Jedynki, jaka spotkalem. Nie zeby sprowadzac wszystkich perfekcjonistow do jednego mianownika ale pokazac jak Marek, protestant, fanatyk biblijny, przyswoil sobie swoj kosciec moralny. Moze pokaze to mechanizm jak te zasady i reguly sie rodza w glowie Jedynki?
On sam nazywal swoja rodzine grzesznikami i nie znosil swojego ojca. Wszelkie ideowe dyskusje, czy rozmowy nt innych ludzi z tym Markiem, sprowadzaly sie do dyskusji na tematy religijne. Wiekszosc wiedzial wlasnie przez ten pryzmat choc paradoksalnie docieralo do niego to, ze inni maja inne poglady i jakos je szanowal. Jedno lubilem w tym gosciu, szybciej mowil niz myslal, wiec znajac go pobierznie wiele od niego uslyszalem. On sam o swoim zyciu mowil jako grzesznym zanim poznal boga. Jego kontakt z religia zaczal sie w wieku okolo 13 lat, kiedy wszedl na "wlasciwa droge". Jego ojciec byl tyranem, prawdopodobnie osemka, i wg mnie przez ambiwalentna relacje dziecko-rodzic, Marek przyswoil sobie zasady religijne w zastepstwie autorytetu plynacego od rodzica, ktory zasady narzucal, a sam mierzyl siebie inna miara.
Kazdy ma chyba potrzebe jakis zasad i moralnosci, choc ja od malego mialem podejscie przewartosciowywania wartosci i burzenia murow regul i ograniczen. Etyka i moralnosc generalnie plyna od rodzicow ale jesli te zrodlo zawodzi to czerpie sie instynktownie z innego. Jedynka zdaje sie miec fiksacje z typami 6,7,8 pod wzgledem relacji rodzic-dziecko oraz ksztaltowania zasad czy regul. Wymienione typy wg mnie sa enneagramowymi hipokrytami jesli chodzi o stosowanie zasad. 6 nie bez kozery jest znana takze jako Adwokat Diabla. 7 nagina zasady w imie przyjemnosci lub odrzuca je jako ograniczenie. 8 woli ustanawiac zasady dla innych i je egzekwowac samemu bedac ponad zasadami. W takim wypadku mloda Jedynka nie moze polegac na naturalnych autorytetach i znajduje je gdziesindziej.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jedynka = niedopasowaniec? (luźna dyskusja)

#23 Post autor: Venus w Raku » sobota, 12 marca 2011, 13:58

baby_kapar, nie jestem osobą religijną. Wiarę trzeba mieć w sercu, a ja tego już nie mam. Jako dziecko wierzyłam, ale również (wcześniej) wierzyłam, że kot rozumie to, co do niego mówię. Tym niemniej, nie występuję przeciwko religii, bo wiem, że niektórzy ludzie znajdują w tym pocieszenie i pewnien komfort. Wściekłe ataki na religię są dla mnie niezrozumiałe, a religię najczęściej atakują osoby, które preferują alternatywny styl życia, i które uważają się za bardzo tolerancyjne i pragną tolerancji od innych. Znam też dewotów, ale żaden dewot nigdy mnie nie atakował za brak wiary. Oni raczej starają się mówić mi o Bogu i o Szatanie, o piekle i o niebie. Może dlatego, że ja nie oponuję, to oni nie są agresywni w stosunku do mnie.

W psychologii jest taki typ jak Purytański Perfekcjonista, który ma fiksację na temat religii. Literatura psychologiczna mówi, że to jest perfekcjonista z domieszką paranoika. Jest też Biurokratyczny Perfekcjonista, czyli perfekcjonista z domieszką narcyzmu. I jeszcze jakieś tam trzy inne typy. Kiedyś to przetłumaczę i wrzucę na forum, to może wywiąże się jakaś dyskusja.
1w9, 6w5, sp/sx

ODPOWIEDZ