Krótko podsumujmy jedną ważną rzecz. Mamy dwie osoby w związku. Z jednej strony facet - który uważa że dwukrotnie w poprzednich związkach był zdradzany przez partnerki, w obecnym związku także. Z drugiej strony kobieta - kiedyś ofiara psychopaty, i teraz być może trafiła w związek z psychopatą.
Przypadek?
Czy może powtarzanie wciąż tych samych schematów u obu stron?
Z tych informacji, które podałaś, jawi się dosyć klarowny obraz tego, jakich wyborów w życiu dokonujecie oboje, jakie osoby przyciągacie do siebie, w jakie sytuacje wchodzicie. Przypuszczalnie, jeżeli świadomie chcesz innych efektów niż te, które uzyskujesz gdy działasz nawykowo, będziesz musiała zmienić pewne nawyki na inne. (wiadomo, że nawyku nie można się pozbyć bo natura nie znosi pustki, można go tylko zamienić na inny, ale to na razie inna bajka)
Odnosząc się do nowych informacji z twojej powyższej wiadomości:
konstancja pisze:Czasami właśnie mam wrażenie, że stosuje w stosunku do mnie jakieś manipulacje (...) Często to zauważam i czasem mu o tym mówię (...) On się wtedy zawsze przyznaje do tego, ale twierdzi, że to dla mojego dobra.
Nie można manipulować drugą osobą dla jej dobra. To znaczy - dorosłą osobą. Dzieckiem "można", ale nie nazwiemy tego manipulacją wtedy (bo manipulacja to celowe działanie mające na celu oszukanie osoby - wpłynięcie na nią tak, by zadziałała niezgodnie z własnym interesem, oraz zwykle zgodnie z interesem osoby manipulującej). Dziecko się prowadzi za rączkę i dba się o jego interes - jest to często wbrew jego woli, ale przyjmujemy że dziecko jest niesamodzielne(!). W związku dwóch dojrzałych (nie mylić z tylko dorosłymi) osób - obie osoby są samodzielne. Jeżeli jedna manipuluje drugą, to odbiera jej wolność. Można czegoś nauczyć, coś pokazać, ale decyzji podjąć za kogoś nie można. Inaczej - odbiera się samodzielność, a to jest odebranie wolności, i zaprzeczenie dojrzałości drugiej osoby. Stwierdzenie "to dla twojego dobra" jest jedynie wymówką, usprawiedliwieniem. Może brać się z tego, że chcemy drugą osobę od siebie uzależnić - gdy będzie zależna od nas, to nam nie ucieknie. Takie uzależnianie powodowane jest jakimś lękiem ("nikt mnie nie pokocha sam z siebie, więc muszę na siłę kogoś sobie złapać i go uzależnić, uzależnić tak by nie odszedł, bo jak zostawię mu możliwość odejścia, to być może odejdzie, a ja zostanę samotny i sobie nie poradzę").
Wszelkie tego typu działania prędzej czy później przyniosą jakieś złe rezultaty dla obu stron.
Czy jesteś w stanie opisać szerzej jakieś tego typu manipulacje? Co zauważasz, co on stosuje, jak na to reagujesz (i wtedy, gdy się temu poddajesz, i wtedy gdy się sprzeciwiasz). W jakich kontekstach: zawodowe, osobiste, prywatne czy dotyczące znajomych bądź obcych osób, wspólne dla was obojga czy takie które tylko jedno z was pragnie a drugie nie?
konstancja pisze:Co do urazów to chyba masz też dużo racji. Ja mam problem z zaufaniem do niego właśnie z powodu tych manipulacji.
Miałem na myśli wszystkie urazy które dotknęły ciebie
przed poznaniem obecnego faceta. Myślę o tak dawnych sprawach jak relacje z rodzicami czy w szkole (ktoś cię ciągnął za warkocz i teraz nawykowo nosisz krótkie włosy, i nawet nie wiesz czemu dobrze czujesz się tylko w takiej fryzurze, czy inne tego typu historie - zabawa w psychoanalizę). Ale ten temat zostawmy, bo zwykle człowiek sam nie jest w stanie sobie uświadomić większości tego typu spraw - psychika nasza chowa je dobrze przed naszą świadomością, jako coś strasznego, z czym nie poradziliśmy sobie jako młodsi, i nawet jeżeli teraz jako dorośli i doświadczeni poradzilibyśmy sobie, to psychika tego nie wie... i chowa to nadal, bo skoro chowanie dotychczas działało, to dlaczego to zmieniać? Podświadomość nie jest refleksyjna, nie zastanowi się - po prostu działa.
Bardziej ciekawe są informacje o psychopacie. Czy to był facet, czy kobieta? Jaką miał nad tobą władzę? Ktoś z rodziny? Poprzedni facet z którym próbowałaś zbudować związek? Ile lat temu to było? Czy w miejscu, w którym mieszkasz obecnie, czy też w miejscu młodości i wychowania, czy też w miejscu do którego przeprowadziłaś się w czasie usamodzielniania się, ale nie udało się i teraz zmieniłaś miejsce? Nie używaj słowa "ofiara" względem siebie, skoro go - całkiem prawidłowo - nie lubisz. "Ofiara" w naszym kontekście ma dwa znaczenia: jedno to 'ciamajda i niezdara', a drugie to 'osoba napastowana' - ciebie dotyczy to drugie, więc może "poszkodowana" byłoby lepszym słowem - wskazuje na to, że szkoda nie wynikła z twojej winy czy z twojej nieodpowiedzialności, a jedynie z czynników niezależnych od ciebie, na które wpływu nie miałaś. Ważne jest, żeby "odpowiednie dać rzeczy słowo", bo słowo tworzy rzeczywistość.
konstancja pisze:wtedy byłam 4w5 w depresji, a po zwalczeniu psychopaty stałam się 3w2, co mnie bardzo cieszy
Mało ważne i poza tematem, ale jak znam życie to najpewniej cały czas byłaś 3w2, zrobiłaś test i wyszło Ci 4w5, czyli typ idealnie naprzeciw typu 9 w figurze Enneagramu (to nie przypadek, że są naprzeciwko). Typy naprzeciwko siebie są bardzo podobne pod pewnymi zewnętrznymi względami (9, jak 4 i 5, są wycofane; 6, jak 1 i 2, są zależne od swojego sumienia; oraz 3, jak 7 i 8, są agresywne - jeden z linków w moim podpisie). 9 to kierunek dezintegracji dla 3, nasza strona główna tak opisuje zdezintegrowaną Trójkę:
W stresie, trójka może przechodzić typowe dla dziewiątki okresy dezorientacji. Traci sens swojego działania. Tendencja dziewiątki do emocjonalnego odrętwienia wspomaga emocjonalną pustkę trójki. (...) Trójka może przejść z trybu nadaktywności do trybu paraliżu. Zaczyna zadawać pytania "Po co ?", "A co to da ?". Popada w typową dla dziewiątki apatię i zasiedzenie. Przy braku motywacji i jasno określonych celów, trójka może popaść w głęboką depresję połączoną z uzależnieniem się od alkoholu czy narkotyków. Trójka w tym stanie może być pozbawiona jakichkolwiek uczuć.
Czyż nie jest to zachowanie bardzo z zewnątrz przypominające Czwórkę w depresji?
Znam osobiście co najmniej jedną Trójkę, która w okresie doła zrobiła test i otrzymała wynik 4, mocno identyfikując się z tym wynikiem. 4 to też skrzydło Trójki, oba typy uczuciowe, mają wiele wspólnego.
Wracając do tematu właściwego:
konstancja pisze:On nie chce poruszać tego tematu zdrady i ja też nie.
Kobieto! Dorosła jesteś, biznesy robisz, i boisz się poruszyć podstawowy temat? Ten, od którego będzie zależeć całe twoje szczęście i poczucie spełnienia? Jeżeli facet wciąż będzie miał cię za osobę, która go zdradza, to za jakiś czas to się rozniesie dalej ("ty, baśka, słuchaj, a jej mąż ma dowody na to że ona go zdradziła! a to lafirynda!", bez względu na to czy dowody będą, bo plotka łatwo idzie w świat i szybko rośnie). Za jakiś czas związek wam się rypnie - rozwodem, a jeżeli będą dzieci, to uganianiem się za prawami rodzicielskimi. (przed obiektywnym sądem pewnie uda ci się udowodnić niewinność i bezzasadność oskarżeń partnera, ale niech proces trwa np. 3 lata - karierę zniszczy!)
Inna sprawa, że skoro raz temat poruszyliście i wyszło to, co wyszło, to przynajmniej wiesz na pewno, na czym stoisz: "on nadal uważa, że go zdradzałam i że mogłabym to znowu zrobić."
konstancja pisze:Z tydzień temu wieczorem przy winie żartowaliśmy sobie i on wymyślił żebyśmy sie założyli o jedną sprawę i jeśli ja wygram, to on będzie musiał spełnić każde moje życzenie, a jeśli on wygra, to ja jego. Powiedział wtedy, że jeśli nawet moim życzeniem byłoby, żeby mi sie oświadczył to, to zrobi i kupi mi pierscionek. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie wtedy , bo ja bym tego chciała. ALe za chwilę uznałam, że bawi się moimi uczuciami i mu o tym powiedziałam. On na to odparł, że z takich rzeczy się nie żartuje i że bardzo by się cieszył gdybym wyraziła takie życzenie. Ja nadal twierdzę, że to była jakaś manipulacja z jego strony.
To jest PIĘKNA manipulacja! Od dzisiaj jestem jego fanem 8)
Pozwolę sobie teraz rozwinąć kilka domysłów - pamiętaj że teraz wymyślam coś, a nie opisuję jak jest, bo nie mam merytorycznych podstaw do tego by oceniać jego motywację, a jedynie tworzę sam w swojej głowie jeden z wielu możliwych scenariuszy. Po pierwsze więc - odsuwa od siebie decyzję o tym, by się oświadczyć - chce ją wymusić na tobie. Po drugie - wie, że tobie na oświadczynach zależy (i odbierze to nie jako "zależy jej na związku ze mną", ale "zależy jej na oświadczynach", a to są dwie bardzo różne sprawy i ważna rzecz do zauważenia). Okej, te dwie rzeczy to jeszcze są fakty, a nie domysły. Teraz będzie domysł: dzięki takiemu ustawieniu sprawy, za 10 lat jak coś nie wyjdzie, będzie mógł powiedzieć "słuchaj, Kaśka, ożeniłem się z tobą bo chciałaś, to był twój wybór, nie wyszło nam, więc to jest twoja wina" - i będzie w swojej głowie, sam przed sobą, czysty - bo to ty go chciałaś, a on się przecież tylko zgodził na twoje żądanie. Zdjęcie odpowiedzialności z siebie. Dziecinne zachowanie.
Domysł bezpodstawny, czy może przewidywanie tego co po prostu jest już w tej chwili oczywiste?
Brak decyzji z jego strony określa jednoznacznie gdzie jest na drodze rozwoju od chłopca do mężczyzny. Jest wciąż na etapie chłopca. Jak masz dużo czasu, polecam twojej uwadze te pozycje:
Dan Kiley, Syndrom Piotrusia Pana (to o nim, tj. facecie (nie mężczyźnie) bojącym się wziąć odpowiedzialność za własne życie, oraz o kobietach które na takie zachowanie pozwalają i co tym uzyskują, genialna książka) oraz
Norwood Robin, Kobiety które kochają za bardzo (to o tobie - tj. kobiecie z triady Uczuć, która nie jest niezależna, oraz co zrobić by stać się niezależną). Jeszcze jedna książka chodzi mi po głowie, ale mam ją tylko na przysłowiowym końcu języka - jak sobie przypomnę to dopiszę.
konstancja pisze:Co do ostatniej Twojej myśli, dlaczego wrócił. Też nie wiem, nie rozumiem. Niczego mi nie wyjaśnił, nie przeprosił, uważa nadal, że tak było i nie jestem w stanie go przekonać. Nawet nie próbuję teraz, bo pamietam jak to wyglądało wczesniej przed rozstaniem. Do tego go nie przekonam. Może coś być na rzeczy z tymi zdradami bo on twierdzi, że jego ostatnie dwie kobiety go zdradzały. Albo faktycznie tak było, albo też sobie to wymyślił.
Znowu uczynię pewne przypuszczenie, które wcale nie musi mieć odzwierciedlenia w rzeczywistości - sama ocenisz, jak jest naprawdę. Może być tak, że dwie jego poprzednie kobiety dały mu po prostu kopa w zadek - przejrzały jego grę i stwierdziły, że nie chcą wiązać się z chłopcem, którego zachcianki będą spełniać w zamian za to, że otrzymają poczucie, iż są w związku z mężczyzną (ale tylko
poczucie, bo ich facet to nie mężczyzna). W obecnym związku z tobą, on może (ale nie musi) testować, na ile już jesteś od niego zależna, na jak wiele może sobie pozwolić: czy może ciebie rzucić, a potem bezkarnie do ciebie wrócić i jeszcze ewentualnie
ciebie wrobić w poczucie winy za to co się stało? Jak dalece będzie mógł tobą manipulować?
Do czego zmierzam:
nie wiem, czy tak jest, bo nie mam danych by to stwierdzić. Możecie być najnormalniejszą parą na świecie, u której pojawił się taki dziwny problem, ja go mocno rozdmuchałem do niebotycznych rozmiarów, a być może wystarczy go omówić, zaufać drugiej osobie i będzie wszystko git. Może znalazłaś normalnego, porządnego mężczyznę i zwykły zbieg okoliczności wpędził was w dziwną sytuację.
Może być też tak, że pomimo puszczenia wodzów fantazji, nie opisałem nawet połowy tego, co tak naprawdę pod spodem się u was dzieje, oraz problemów które to spowoduje.
Na forum raczej tego nie ocenimy. W tym momencie ponownie mogę tylko powiedzieć, iż najlepiej spisz, to jest dla ciebie najważniejsze (kariera, rodzina, bycie samą ale w miarę szczęśliwą, czy w związku za wszelką cenę), oraz ile jesteś w stanie zapłacić (pieniędzmi, czasem, poświęceniem innych ważnych rzeczy czy planów) za każdą z nich. Wiadomo, że są w nas pewne pragnienia podświadome - część z nich warto zwalczyć, bo są nawykami przejętymi od innych osób, ale część z nich jest uwarunkowana w nas od zawsze i z tymi walczyć nie warto. Nawiązuję tutaj np. do instynktu macierzyńskiego - nie jest to seksizm, tylko przypuszczam że najpewniej zaraz się w tobie obudzi, o ile jeszcze się nie obudził.
Powtórzę, że rozmowa z kompetentnym psychologiem może przynieść wielkie korzyści, jako że zobaczy on rzeczy z których nie zdajesz sobie sama sprawy (każdy tak ma - patrz
Okno Johari).
Podsumowując:
- opisz, jeżeli możesz, psychopatę z którym los cię zetknął
- opisz manipulacje twojego faceta, oraz twoje reakcje na nie
- przeanalizuj, sama dla siebie (a nie będzie to proces na jeden wieczór), czy robisz w danej chwili to czego naprawdę chcesz - oraz gdzie chciałabyś być za 5 lat (szczególnie pod kątem związków - dasz radę sama, czy też musisz być z kimkolwiek? czy na pewno chcesz być z obecnym? nawet jeżeli nie uda ci się go zmienić, a prawie na pewno się nie uda?)
- przeanalizuj też historię swoich dotychczasowych związków: czy były takie, które trwały dłużej niż np. pół roku? czy gdy byłaś w nich, to było tylko "tu i teraz", czy też wiązałaś z którymś nadzieje na przyszłość? czy powtarzał się jakiś schemat w nich, który powtarza się też w związku z obecnym (tj. możesz stwierdzić na podstawie swoich związków, że "wszyscy faceci mną manipulują", lub coś innego); najważniejsze, żebyś nie bała się do tego przyznać przed sobą, nawet jeżeli okaże się, nie boję się użyć tego słowa, że z tego powodu jesteś ofiarą - ponieważ będziesz ofiarą tak długo, jak będziesz bała się uświadomić to sobie; zaś gdy przyjdzie świadomość pewnego stanu czy też zachowań, to będziesz mogła zadziałać i zmienić się własnymi siłami z ofiary w zwycięzcę
Dwa pierwsze myślniki dotyczą sytuacji, gdy okaże się że wszystko jest OK i nie trzeba bać się tego, co tu wyrysowałem.
Dwa pozostałe mogą pomóc wskazać, czy właśnie jest wszystko OK, czy też niekoniecznie, oraz jaki wpływ na to masz ty (i co masz możliwość zmienić - czy to w sobie, czy w otoczeniu), oraz co jest niezależne od ciebie (i masz możliwość zmiany nie tego czegoś, ale np. odsunięcia się od tego).
- i napisz, dlaczego "konstancja" - to rzadkie imię, więc możliwe że nosisz inne, a to jest wybrana ksywka - jeżeli tak, to co spowodowało wybór akurat takiej?
Na sam koniec: pewnie zauważyłaś w pewnym momencie jeden rys charakterystyczny mojego jakże moralizatorskiego posta - odwoływanie się nie do wartości wyższych typowych dla Jedynki, co lubię, ale odwoływanie się do wartości które ceni Trójka (prestiż, kariera, obraz siebie w oczach innych). Przyznaję się że celowo wybrałem taki styl pisania, ale nie jest to manipulacja: gdyż ja na tym nie zarobię, całość treści jest nakierowana na to by zrealizować twój najlepszy interes, oraz to ty sama wybierzesz, czego tak naprawdę chcesz.
(a ogólnie to tyle tu nawymyślałem - domniemałem - że brakuje mi jakiegoś Dursona który by to wszystko jednym właściwym zdaniem podsumował... Durson, ratuj
)