Wystarczy przymrużyć oko na ich krytykanctwo, zrelaksować je, przekonywać, że obowiązki i zasady to nie wszystko i naprawdę da się z nimi żyć Do tego sumienni, można na nich liczyć.
Humor, otwartość, szczerość i można zacząć myśleć o nawiązywaniu kontaktów:shock:
Jedynkę trzeba umieć doceniać, trzeba być w pewnym sensie na pewnym poziomie żeby móc ja zrozumieć i lubić
No właśnie, trzeba wiedzieć co doceniać i jak. Tylko błagam nie samymi słowami. Trzeba pokazać ze tez się coś robi, najlepiej to co się tą osobę nauczyło że trzeba zrobić . Byłoby fanie nie??
Moje znajomości mają się dobrze póki nikt nie zrobi czegoś co mi się bardzo nie spodoba..., bo wtedy jest już źle i to z mojej strony, bo to ja kończę znajomość
Niestety pomimo późniejszych wyrzutów sumienia kończy się zawsze tak...
sama rozwalam cos pięknego przez cholerna dume..
wydaje mi sie ze ta druga osoba nie powinna absolutnie uciekać.. (bo to definitywny koniec) ani straszyć (bo to ma odwrotny skutek, ja sie wtedy strasznie stawiam) chyba jednak trzeba potrzasnac jedynka a moze po prostu przyjsc i przytulic
... jak przyjdzie i przytuli to nawet nie za bardzo musi przepraszać, czyny mówią więcej niż słowa
to ja utrzymuje kontakt z 1w9, ona sie tylko cieszy kiedy do niej zagadam albo wyciągnę na piwo, sama odzywa sie od wielkiego dzwonu. dziwi mnie to zachowanie, faktycznie nie umiecie podtrzymywać znajomości
Nie umiem, ale to z przepracowania. Jak tu zadzwonić do kogoś i sie zrelaksować z nim jak tyle rzeczy do zrobienia na głowie? Ale za to zawsze możesz przyjść ze swoim problemem i wysłucham i postaram sie pomoc, nieprawdaż??
Ja też mam problem z podtrzymywaniem koleżeństwa. Szybko zaczynam i szybko kończę. Bywa tak, że zaczynam kolegować się z wieloma naraz. Jednak zawsze po krótkim czasie to koleżeństwo umiera, a czasami zamienia się we wrogość. Nigdy nie miałem trwałego przyjaciela. Najpierw szybko przyjaźń. Potem szybko zapomnienie. Czym takie równanie jest powodowane?
Ja odwrotnie, dłuuuuugo się przywiązuje i potem przyjaźń trwa latami
yusti napisała:" czasem staram sie (fałszywie) o zorganizowanie spotkania, bo pracuję nad uspołecznieniem się. ale i tak wychodzi to opornie. bo o czym ja miałabym z kimś gadać? no nuda normalnie."
Ja też się uważam za strasznie nudnego, zawsze wszyscy rozmawiają o tycz swoich sprawach które uważam za pierdoły, a jak zapytają co tam u mnie to mowie ze dobrze, nic się ciekawego nie wydarzyło bo tak uważam. Za bardzo jesteśmy przygotowani na wszelkie ewentualności żeby w naszym życiu stało się coś ciekawego, taka jest moja diagnoza.
Ja najzwyczajniej nie porafię rozmawiać. Zawsze brakuje mi słów, nie wiem o czym rozmawiać, nie wiem jak rozmawiać itp. Dlatego moje spotkania są nudne.
TRUE
yusti napisała:"plotek nie lubie, sama nic o otaczającym świecie nie wiem i czuje że nie przystaję.
TRUE MOŻE KTOŚ ROZWINIE Z CZEGO TO WYNIKA?
Ja też plotek nie lubię. A nawet jakbym miał na siłę plotkować to nie potrafiłbym. Ne potrafię gadać o głupotach. Nie porafię z niczego zrobić coś. Zawsze jak rozmawiam to rozmawiam o rzeczach ważnych- tylko na ich temat potrafię rozmawiać.
DOBRZE ZE NIE TYLKO JA TAK UWAŻAM
O otaczającym mnie świecie też nie wiem i zawsze jestem zacofany, zawsze się dowiaduję na końcu, jestem najmniej obeznany itp. Mam też uczucie że jestem podludziem, że nie przystaję do tego świata. Często czuję też, że jestem inny. To okropne uczucie.
to też o mnie
yusti napisała:"wole czytac, słuchać niz opowiadać."
słuchaczami jesteśmy bardzo dobrymi
yusti napisała:"czesto przed takim umówionym spotkaniem wymyslam 3 wątki które porusze jak zapadnie cisza:) ćwicze rolę."
zawsze próbowałem coś wymyślić, ale to co mi przychodzi do głowy uznawałem za nieodpowiednie i zrezygnowałem z tego sposobu.
Jestem osobą skoncentrowaną na swoich obowiązkach. Nie znaczy to że nie lubię się bawić, wręcz przeciwnie, tyle że ja bawić się potrafię tylko wtedy, kiedy w życiu mam jako taki spokój i nie muszę się martwić, że niedługo mam coś do zrobienia. Oczywiście nie muszę chyba pisać, że takei chwile wytchnienia zdarzają się bardzo rzadko, a już w styczniu lub maju to w ogóle
ŚWIĘTE SŁOWA
jedynki sa same, bo ich Jedynkowy analityczny umysl przy pierwszym kontakcie z przedstawicielem plci przeciwnej, ktorego kandydature na potencjalnego partnera moznaby rozwazyc, dokonuje nieprawdopodobnych operacji myslowych, przewidujac z gory ich dalsze wspolne zycie. wynajduje wszelkie mozliwe preteksty, wady tego biednego czlowieka, czy tez obojetnie jakie inne cudawianki, byleby sobie racjonalnie wytlumaczyc, ze z nim to nie warto zaczynac, bo i tak sie ten zwiazek rozpadnie.
uśmiałem się ale sam mam tą przypadłość
do kazdgo sie przyczepie i znajde w nim byle co, co skutecznie mnie zablokuje
Ależ ja kocham odmienność!
Wspaniałe jest własnie odkrywanie drugiego człowieka i to, co go cieszy, czym się interesuje. Jedynki może chcą narzucać komuś, co ma robić, może też jaki ma być, ale nigdy nie chcą upodobnić kogoś do siebie. Ja nie lubię ludzi podobnych do mnie, a wręcz nieznoszę, gdy widzę u kogoś te same wady. Widzę wtedy jak sama muszę być odbierana w pewnych sytuacjach, a wiadomo jak bardzo surowo się za niedoskonałości karzemy. Obce dla nas słabości łatwiej przychodzi nam akceptować, pewnie dlatego, że nie piętnują nas samych Wspaniałomyślnie wtedy wybaczamy komuś słabość, kiedy nas ona nie dotyczny -bo my w tym przypadku jesteśmy doskonałe
nic dodać nic ująć, bardzo dobre spostrzezenie
jeśli post jest bez sensu to powiedzcie to wywale go