Strona 2 z 2

Re: Klub Wkurzonych 9

: niedziela, 19 listopada 2017, 22:46
autor: Fi5heR
Aby wrócić do meritum, bez nadmiernej interpretacji tematu tego wątku... Sam napiszę co mnie denerwuje i jednocześnie zademonstruję jak 9 sie wkurzają ;)

Mógłbym wiele rzeczy tutaj wymienić: od znikomej dawki empatii w polskim społeczeństwie, po powszechna agresję, nadmierne skupianie na rzeczach negatywnych i wielu innych- jestem idealistą-marzycielem, więc inaczej być nie może. To co jednak najbardziej mnie wkurza, jest skierowane tylko do mnie (przynajmniej na moim obecnym poziomie zdrowia) i ciągnie się za mna od lat, od kiedy tylko pamiętam, a jest to brak umiejętności zawiązywania przyjaźni. Mam 28 lat, a nie mam osoby, która na równym poziomie jak Ja wysłuchuję innych chciałaby wysłuchać mnie, i tutaj nawet nie chodzi o problemy, ale o wszystko, co mnie otacza- o zainteresowania, życie codzienne... Za każdym jednym razem, gdy mam opowiadać o sobie czuje się wyalienowany, oderwany od otaczających mnie ludzi. Tyczy sie to także, a może przede wszystkim, nawet mojej rodziny (rodziców, rodzeństwa) dla której zawsze byłem/jestem (i zapewne będę) gówniarzem, z którego zdaniem nie ma co się liczyć (jestem w rodzinie najmłodszy). Zaraz ktoś mi wyskoczy z obrazkiem "freethinker- jak to jestem wyższy umysłem od innych". NIE, NIE JESTEM, choć chciałbym się za takiego uważać. Na ten jednak moment wiem i nie czuje by moje zainteresowania/życie codzienne odbiegało od życia przeciętnych ludzi, a mimo to tak trudno jest mi opowiadać o sobie bez wyczuwania automatycznego oceniania mojej osoby, a tym samym próby wywracia na mnie określonych zachowań.
Czuje się cholernie samotny mimo, że o znajomości nigdy nie musiałem sie w zyciu starać. A wkurza, że mimo ogromnej bazy ludzi wokół mnie nikomu nie potrafię zaufać na tyle by móc o nim powiedzieć- przyjaciel, przyjaciółka, bo słucha mnie, doradza i jest zawsze za mną, bo na to samo może liczyć z mojej strony. A jeszcze gorsze jest to, że za cholerę nie wiem jak to zmienić.

Ech.

Re: Klub Wkurzonych 9

: poniedziałek, 20 listopada 2017, 10:42
autor: Grin_land
Czytałam to, co napisałeś, mając mocne poczucie że generalnie miałam (mam trochę nadal) podobnie, aczkolwiek nie denerwowało mnie to nigdy u mnie, co trochę smuciło i napełniało rozgoryczeniem czasem. Mam wrażenie że kluczowe w tym problemie jest to, że jako 9 mamy predyspozycje do dobrego i chętnego słuchania o problemach innych- krew się we mnie burzy jak pomyślę ile godzin, nawet dni młodości gdy powinnam inwestować czas w rozwój siebie spędziłam na wysłuchiwaniu problemów innych i dawaniu im komfortu. Większość z tych znajomości nawet nie przetrwała co najlepsze. To zdecydowanie może w nas podsycać poczucie żalu i roszczenie że też nam się ktoś taki należy.
Dla pocieszenia powiem Ci że ja to, czego szukałam, czyli grupę ludzi z którymi czuję się rewelacyjnie, pamiętają o mnie nawet jak się nie spodziewam i potrafią wysłuchać znalazłam mając 30 lat :P
Jeśli chodzi o pojedyncze osoby które są ze mną i potrafią przeżyć przez moje megawywody- pierwszym krokiem do posiadania takowych było zrozumienie, że nie znajdę nigdy kogoś od wszystkiego. Są ludzie bardziej od spraw rodzinnych, zawodowych, sercowych, hobbystycznych (np w zawodowych i hobbystycznych już wiem, że nie warto się zwierzać pesymistom i cynikom, tudzież 5tkom :P ) codziennych itp, oczywiście najlepsi przyjaciele są od kilku rzeczy. Po drugie cześć z tych osób (a przede wszystkim ci najbliżsi definicji przyjaźni, ja w każdym razie nazywam ich przyjaciółmi) jest z tego forum, także jesteś na dobrej drodze!
Po trzecie może mało spotkałeś 9 etyków, zwłaszcza młodych, one mają zwykle imperatyw słuchania i zrozumienia dla ludzi ;)
Fi5heR pisze:Tyczy sie to także, a może przede wszystkim, nawet mojej rodziny (rodziców, rodzeństwa) dla której zawsze byłem/jestem (i zapewne będę) gówniarzem, z którego zdaniem nie ma co się liczyć (jestem w rodzinie najmłodszy).
A z rodziną to nawet nie wspominaj, mam dokładnie to samo. Nie wiem czy to do końca to, że jestem najmłodsza w rodzinie, czy raczej mój charakter- staram się nie wymądrzać, nie wcinać innym do życia itp, ale coś na pewno sprawia że traktują mnie jak 10 letnie dziecko bez własnej woli, bez umiejętności przemyślenia rzeczy, niestety takie które prawnie może robić co chce. Najgorsza jest standardowo moja matka która nadal zamiast mi wytłumaczyć o co jej chodzi i co jej się nie podoba zaczyna wrzeszczeć i nie dopuszcza mnie do głosu. Ale że się wyniosłam daleko od domu, a zamierzam jeszcze dalej, to staram się jak umiem mieć ich wszystkich głęboko w duszy i rzadko wyciągać do aktualnych procesów myślowych.

Re: Klub Wkurzonych 9

: poniedziałek, 20 listopada 2017, 19:14
autor: Ninque
W sumie to poczucie bycia dzieckiem w rodzinie nawet jak się jest już dorosłym wydaje mi się być ciekawe dosyć. Też tak mam i ogólnie trudno jest mi wchodzić teraz w jakieś poważne biznesowe sytuacje.

Nigdy nie miałam problemu z dogadaniem sie ze starszymi nawet jak miałam te 11 lat gadałam sobie jak z koleżankami z dziewczynami starszymi o 20 czasem 30 lat ale teraz widzę że mam problem, bo juz nasza relacja nie jest taka sama nie jestem już dzieckiem a cały czas czuję ze powinnam być bo w sumie chyba to we mnie lubiły.

Dlatego teraz jak mam negocjować warunki umów albo zatrudnienia to czuję się jak człowiek który musi się na wszystko zgodzić bo tak mówią poważni dorośli ludzie. Nawet jeśli sa ode mnie starsi max 5 lat. Dziwne rzeczy..

Czas dorosnąć .. xD Analizo transakcyjna przybywam!

yy albo kiedyś przybędę jak będę mieć więcej czasu xD

Re: Klub Wkurzonych 9

: niedziela, 25 lutego 2018, 09:10
autor: Grin_land
Czy macie osoby, które Was wkurzają regularnie?
Mnie po raz kolejny zdenerwowała kierowniczka. Wszyscy z zespołu zostali poinformowani, że rozpoczęcie pracy po remoncie zostało przeniesione o jeden dzień, tylko nie ja. Bo nie miała mojego numeru i nie potrafiła go znaleźć. Ja za to znalazłam jej numeri spytałam czy mamy na jutro na 8, odpowiedziała że tak. Dziś się tłumaczy, że nie zwróciła uwagi że pytam o jutro, że kazała zastępczyni wysłać do mnie sms czego ona nie uczyniła. No i byłaby to tylko niedogodność, gdyby nie fakt że to nie pierwszy raz jak komunikacja o zmianach zawodzi. I to nie tylko komunikacja ze mną-inne osoby z zespołu też nie raz odkąd tam pracuję miały tego typu problemy, ale chyba jestem jedyną która domaga się wyjaśnienia i pokazuje, że jest niezadowolona z tego stanu rzeczy. I jeszcze dostaję komunikat "teraz już skończymy tę rozmowę bo nie chcę ci powiedzieć za dużo". Mam to odczytywać jako groźbę? Wtf??

Sednem jednak mojej wypowiedzi jest to,że wypoczęta, odstresowana i z silnym postanowieniem bycia miłą i spokojną wracałam do pracy, nawet z delikatnym optymizmem, ale wystarczyło to jedno plus rozmowa ze wspomnianą osobą żeby mnie wyprowadzić z równowagi. Zastanawiam się, czy dzwonienie i wyjaśnianie tego było w ogóle potrzebne, bo się tylko zestresowałam konfrontacją.

Teraz pytanie-jak uważacie-czy zdrowiej dla 9 jest konfrontować, mówić jeśli coś wyraźnie jest nie w porządku, nawet jeśli się narażamy na konsekwencje i niemiła atmosferę, czy przemilczeć i traktować swoją 9tkową naturę jako atut, mimo że wewnętrznie się burzymy i i tak jest nam niemiło. Czy ta druga opcja w pracy nie grozi wybuchem słonia-czyli pierdolnięciem jednego dnia drzwiami z hukiem? Bo ja mam wrażenie że te konfrontacje (miałam już 3) wcale mnie nie oddalają od takiej decyzji.

Re: Klub Wkurzonych 9

: środa, 28 lutego 2018, 20:58
autor: boogi
Imho lepiej konfrontować. Niezależnie od typu. W przypadku 9 może trzeba zadbać dodatkowo o pewne elementy, żeby 9 uświadomiła sobie w pełni co daje jej konfrontacja (i co by straciła, gdyby się na nią nie zdecydowała), ale generalnie "transparencja", "kawa na ławę" to dobre metody na układanie sobie relacji w życiu. W przeciwieństwie do wszystkich które podpadają pod ogólny termin zachowań pasywno-agresywnych (więc nie wypowiedzenie czegoś, tylko duszenie w sobie, i potem drobne nieuprzejmości niby bez powodu).
O wiele bardziej niemiła atmosfera będzie wtedy, kiedy te przemilczane rzeczy, zaczęłyby coraz bardziej dusić. Lepiej to wypowiedzieć głośno i wyraźnie. Jest się wtedy uczciwym także w stosunku do siebie.

Re: Klub Wkurzonych 9

: czwartek, 1 marca 2018, 10:52
autor: chokureika
Grin_land pisze:Teraz pytanie-jak uważacie-czy zdrowiej dla 9 jest konfrontować, mówić jeśli coś wyraźnie jest nie w porządku, nawet jeśli się narażamy na konsekwencje i niemiła atmosferę, czy przemilczeć i traktować swoją 9tkową naturę jako atut, mimo że wewnętrznie się burzymy i i tak jest nam niemiło. Czy ta druga opcja w pracy nie grozi wybuchem słonia-czyli pierdolnięciem jednego dnia drzwiami z hukiem? Bo ja mam wrażenie że te konfrontacje (miałam już 3) wcale mnie nie oddalają od takiej decyzji.
Z obserwacji 9 z mojego otoczenia stwierdzam, że i dla 9 i dla wszystkich dookoła lepiej, żeby od razu powiedziały co im nie pasuje z naciskiem na od razu.

Mam też wrażenie, że 9 dużo bardziej są skupione na tym, z czym dany osobnik może czuć się niekomfortowo, więc oczekują również od innych takiego "czytania w myślach" i nie komunikują wprost własnych potrzeb. Tylko, że inna osoba często nie ma jak się domyślić. Pomijając kwestę bierno-agresywnych zachowań o których wspomniał boogi, które są najczęściej upierdliwe, bo ciężko się dowiedzieć o co takiej 9 chodzi, zdarza się, że 9 po pewnym czasie po prostu wybucha i jej reakcja jest zupełnie nieadekwatna do popełnionego x czasu temu „przestępstwa”. Znane mi 9 maja też tendencję do usprawiedliwiania swojej agresji i nieadekwatnej reakcji czy obwiniania innych tym, że próbują być asertywne. Niestety w momencie, kiedy się w środku zagotują, przemęczą same ze sobą ich reakcja z asertywnością nie ma już nic wspólnego – jest to po prostu spuszczenie pary.

Wiem, że to dla 9 trudne, jednak najlepiej na bieżąco komunikować nasze odczucia i myśli, nie zwlekać z tym. Można wtedy szybko i bezkonfliktowo rozwiązać pewne (czasem błahe) sprawy, zanim zaczną podśmierdywać.

Re: Klub Wkurzonych 9

: czwartek, 1 marca 2018, 18:55
autor: R25
chokureika pisze:nie komunikują wprost własnych potrzeb.
Tu trzeba pamiętać, że to tak jak pytać ślepą osobę, jaki chce mieć kolor ubrania. Analogia nie jest dokładna, bo m.in. po jakimś czasie, jakichś okolicznościach itp. (tu chyba nie ma jednej uniwersalnej odpowiedzi co konkretnie w konkretnym przypadku jest potrzebne) tą potrzebę udaje się znaleźć. Jeśli zaś potrzeba jest znana, to ujawnienie jej może napytać biedy, do narośnięcia potrzeby, zignorowania jej, określenia mianem fanaberii - wtedy w takim myśleniu już lepiej nic nie mówić, niż prowokować kolejną niekomfortową sytuację, bo potrzeba i tak nie zostanie zaspokojona. Istnieje przeczucie, że szansa na zaspokojenie co prawda jakaś jest, ale jej szacowanie zależy od konkretnego przypadku. Myślę, że im większe poczucie, że się uda, tym łatwiej pójść do przodu (ale wpierw trzeba zrozumieć, co się tak naprawdę chce).
Mam też wrażenie, że 9 dużo bardziej są skupione na tym, z czym dany osobnik może czuć się niekomfortowo, więc oczekują również od innych takiego "czytania w myślach"
Zależy. Na pewno są jakieś takie sytuacje. Częściej przy młodym wieku, niskim doświadczeniu. Z czasem odkrywa się, że to tak nie działa. Trzeba pamiętać, że to zaledwie jedno z wielu możliwych wytłumaczeń takiego zachowania.
Co do użytych słów:
- nie nazwę tego "skupieniem" w znaczeniu "koncentracji", "wysiłku", lecz raczej 6tego zmysłu, jak zwierzęta, które wyczuwają zagrożenie :D
- nie nazwę tego "oczekiwaniem" jeśli rozumieć to jako "chcę żebyś się domyślił" (zwracam uwagę na niską świadomość tego co się "chce"). Ma to raczej charakter złapania wiatru w żagle, gdy do momentu zerwania się wiatru, myślało się tylko o łowieniu ryb.

Zarówno skupienie, jak i oczekiwanie w pierwszych, zanegowanych tu znaczeniach, wiążą się z pewnego rodzaju aktywnością, włożeniem niepotrzebnego wysiłku, prowokowania kolejnych problemów (jeśli chcę-"żądam", to tak jakby prosić się o awanturę, która (w domyśle) nikomu nie będzie potrzeba)