okazywanie uczuc

Dyskusje na temat typu 9
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Bulbulbul
Posty: 56
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2012, 22:26
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

okazywanie uczuc

#1 Post autor: Bulbulbul » niedziela, 14 października 2012, 14:05

Drogie dziewiątki. Czy macie może tak, że gdy przywiążecie się mocno do jakiejś osoby ciężko wam wyrazić to co do niej czujecie? Czy nawet gdy chwielibyście pokazać jej że jest wam bardzo potrzebna to wam nie wychodzi? Czy dostajecie czasami wręcz takiej "znieczulicy"? Od razu mówię, że nie chcę generalizować, wiem że każdy człowiek jest inny ale chodzi mi o ogólne tendencje danego typu.


GG:10400849

Awatar użytkownika
Andie
Posty: 11
Rejestracja: piątek, 27 lipca 2012, 18:23
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Schiedam

Re: okazywanie uczuc

#2 Post autor: Andie » poniedziałek, 29 października 2012, 20:33

Jeśli chodzi o mnie to tak .. jest mi ciężko wyrazić to co czuję. Potrzebuję trochę czasu żeby się rozkręcić . ;p
Wiele razy mój chłopak miał pretensje , że się nie angażuję .. co tak naprawdę nie było prawdą .. Wewnętrznie bardzo to przeżywałam tylko nie umiałam tego pokazać .

Awatar użytkownika
In3orn
VIP
VIP
Posty: 601
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 21:07
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Kraków

Re: okazywanie uczuc

#3 Post autor: In3orn » poniedziałek, 29 października 2012, 21:52

Bulbulbul pisze:Czy macie może tak, że gdy przywiążecie się mocno do jakiejś osoby ciężko wam wyrazić to co do niej czujecie?
Tak : )
Bulbulbul pisze:Czy nawet gdy chwielibyście pokazać jej że jest wam bardzo potrzebna to wam nie wychodzi?
Tak : )
Bulbulbul pisze:Czy dostajecie czasami wręcz takiej "znieczulicy"?
Na niższych poziomach zdrowia. Na wyższych to znika, hmm...

Mnie bardziej interesuje jak to odbierają adresaci. Czy widzą to jak taka biedna dziewiątka się męczy, próbuje, wysila, czasem coś tam chrząknie... Czy to jest dla nich zabawne? Czy w ogóle to dostrzegają? Bulbulbul, możesz coś napisać od siebie?

Na to, o czym piszesz najpewniej może pomóc szczera rozmowa z partnerem, ale może takie ogólne wypowiedzi innych ludzi ułatwią nieco dziewiątkom przełamywanie się.
Don't give up! Never give up! Never back down!

Awatar użytkownika
Bulbulbul
Posty: 56
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2012, 22:26
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: okazywanie uczuc

#4 Post autor: Bulbulbul » poniedziałek, 29 października 2012, 23:26

In3orn pisze:Na niższych poziomach zdrowia. Na wyższych to znika, hmm...

Mnie bardziej interesuje jak to odbierają adresaci. Czy widzą to jak taka biedna dziewiątka się męczy, próbuje, wysila, czasem coś tam chrząknie... Czy to jest dla nich zabawne? Czy w ogóle to dostrzegają? Bulbulbul, możesz coś napisać od siebie?

Na to, o czym piszesz najpewniej może pomóc szczera rozmowa z partnerem, ale może takie ogólne wypowiedzi innych ludzi ułatwią nieco dziewiątkom przełamywanie się.
Zależy chyba od adresata. Taki nadwrażliwiec jak ja, na pewno niekorzystnie obiera takie milczenie. Zdarzają się takie sytuacje, kiedy spotykam się z przyjaciółką dziewiątką i w sumie nawet nie wiem z czego, dochodzi między nami do przerwania wymiany słów. Każda próba rozbicia zaistniałej ciszy, kończy się niepowodzeniem. Na każde pytanie które zadam słyszę odpowiedź "nie wiem". Zabawne na pewno to nie jest, prędzej tragiczne.... Siedzimy koło siebie, ja do niej mówię, staram się opisywać co czuję, co powoduje u mnie zaistniała sytuacja, pytam się dlaczego nie może z siebie nic wydobyć, czym to może być spowodowane, dlaczego się tak zachowuje i czy wgl przypuszcza dlaczego tak się u niej dzieje . I chyba zawsze jest tak, że podobna sytuacja kończy się u mnie wylewem emocji. Mimo że wiem, że w niej coś siedzi, coś tak na prawdę się dzieje, bo wielokrotnie z nią spokojnie rozmawiałem na ten temat, to moja podświadomość bierze wtedy górę, czuję się jakbym mówił do nicości, ją to przytłacza i kompletnie nie możemy się dogadać. Raz w takiej sytuacji się trochę rozpłakałem i wszystko zakończyło się happyendem (pominę fakt, że taki czwórek jak ja, czuje sie przy takiej dziewiątce jak nadwrażliwa nastolatka), a w innych przypadkach wracamy sobie do domów i za jakiś czas dostaję sms'a z przeprosinami za to zachowanie. Trochę nakrochmaliłem w tej wypowiedzi ale chyba głównie chodzi o to, że w sytuacji "zamrożenia" u dziewiątki głupieję, czuję się bezradny, a to u mnie rzadkie uczucie. Nie widzę bezpośrednio, że się stara, a nawet pośrednio jest z tym problem, a chęci i starania są bardzo ważne wg. mnie. Cała ta relacja jest trochę skomplikowana, nie wiem jak ją określić, co dokładnie pisać, żeby efektywnie ją zwizualizować, więc może na tym skończę.

Szczera rozmowa jest u mnie podstawą i może dlatego jestem osobą, z którą najlepiej jej się rozmawia. Mam nadzieję że kiedyś jej przejdą te dziwne stany ale wszystko w swoim czasie. Jeżeli przypuszczacie, jakie zachowanie mogłoby pomóc wobec takiej dziewiątki, to byłbym wdzięczny za radę. Szczególnie chciałbym wiedzieć co zrobić w danym momencie, kiedy popadnie już w stan odrętwienia, jak go rozbić. Przyjmuję wszelkie spekulacje : )

P.S. Zapomniałem zwrócić uwagi na paradoks. A mianowicie, utrzymujemy ze sobą regularny kontakt, a to jest możliwe jedynie dzięki chęciom, których u niej nie widać,w jakimkolwiek innym aspekcie. Mój mętlik w głowie rośnie do okazałych rozmiarów : P

P.P.S. Wiele razy jej mówiłem że mało się angażuje ale nie chcę żeby odbierała to jako pretensje. Co najlepiej zrobić, żeby efektywnie, a zarazem delikatnie skłonić ją do uzewnętrznienia swoich przeżyć?
GG:10400849

Awatar użytkownika
Andie
Posty: 11
Rejestracja: piątek, 27 lipca 2012, 18:23
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Schiedam

Re: okazywanie uczuc

#5 Post autor: Andie » wtorek, 30 października 2012, 08:35

Hm to zależy mi np wystarczyłby widok naprawdę starającej się osoby i to że jej naprawdę i szczerze zależy..
Jak wpada w stan odrętwienia to może fajnie byłoby ją trochę rozweselić...?Może potrzeba jej czasu..?
Długo się już znacie ?

Awatar użytkownika
Andie
Posty: 11
Rejestracja: piątek, 27 lipca 2012, 18:23
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Schiedam

Re: okazywanie uczuc

#6 Post autor: Andie » wtorek, 30 października 2012, 08:38

A i możesz tego nie dostrzegać , ale może walczy ze sobą w środku żeby się przełamać? :)
Ja też nie wiem dlaczego nie lubię od razu odsłaniać wszystkiego co czuję .
Za dużo tego słowa 'może' . :roll:

Awatar użytkownika
Litowojonow
Posty: 525
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda

Re: okazywanie uczuc

#7 Post autor: Litowojonow » wtorek, 30 października 2012, 19:54

Bulbulbul pisze:Zapomniałem zwrócić uwagi na paradoks. A mianowicie, utrzymujemy ze sobą regularny kontakt, a to jest możliwe jedynie dzięki chęciom, których u niej nie widać,w jakimkolwiek innym aspekcie.
Żaden paradoks. To, że czegoś nie widać nie znaczy, że tego nie ma.

Jak przyjmujesz wszelkie spekulacje to sobie spekulnę, ale bierz dużą poprawkę na to, że ja nic o was nie wiem.

Jeśli to bliższa relacja, to pewnie zapamiętała dobrze już za pierwszym razem twoją wypowiedź o tym, że mało się angażuje. Powtarzanie tego na okrągło jest zbędne. Co więcej, może zaszkodzić zamiast pomóc, takie stwierdzenie może być nieprzyjemne, jeśli jest niezgodne ze stanem faktycznym. Potencjalny stres z tego wynikający może działać na niekorzyść w przełamywaniu się. Zamiast stwierdzać być może błędny fakt, zapytaj w miarę swobodnie (żeby nie czuła się jak na przesłuchaniu) jak ona to widzi, powstrzymując się chwilowo od oceny (choć nie wiem, czy jest gotowa na bezpośrednią odpowiedź). Powstrzymaj się po tym od powodzi wypowiedzi, daj się zastanowić spokojnie, cisza nie zabija. Możesz starać się wyglądać nienatarczywie nasłuchująco :D
Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.

Awatar użytkownika
Ninque
Posty: 1297
Rejestracja: niedziela, 15 lipca 2012, 22:20
Lokalizacja: Kraków

Re: okazywanie uczuc

#8 Post autor: Ninque » środa, 31 października 2012, 08:26

Litowojonow pisze:
Jak przyjmujesz wszelkie spekulacje to sobie spekulnę, ale bierz dużą poprawkę na to, że ja nic o was nie wiem.

Jeśli to bliższa relacja, to pewnie zapamiętała dobrze już za pierwszym razem twoją wypowiedź o tym, że mało się angażuje. Powtarzanie tego na okrągło jest zbędne. Co więcej, może zaszkodzić zamiast pomóc, takie stwierdzenie może być nieprzyjemne, jeśli jest niezgodne ze stanem faktycznym. Potencjalny stres z tego wynikający może działać na niekorzyść w przełamywaniu się.
Tru
Zamiast stwierdzać być może błędny fakt, zapytaj w miarę swobodnie (żeby nie czuła się jak na przesłuchaniu) jak ona to widzi, powstrzymując się chwilowo od oceny (choć nie wiem, czy jest gotowa na bezpośrednią odpowiedź). Powstrzymaj się po tym od powodzi wypowiedzi, daj się zastanowić spokojnie, cisza nie zabija. Możesz starać się wyglądać nienatarczywie nasłuchująco :D
Tru egen :)

Bulbul trudno jest mi Ci pomoc gdyż jestem ekstrawertyczną Dziewiątką. Pomimo jednak całego mojego ekstawertyzmu wiem o ci chodzi z ukrywaniem emocji i niechęcią do jakiegokolwiek mówienia o nich.
Wydaje mi sie, że teraz najważniejsze żebyś po prostu przy niej był żeby ona czuła Twoje wsparcie (tu druga cześć wypowiedzi Li jest ważna). Nie wiem na jakim etapie jesteście ale Dziewiatki chcą sie czuć bezpieczne nic ni daje takiego poczucia bezpieczeństwa jak przytulenie (na pewno przynajmniej dwie Dziewiątki tu się ze mną zgodzą ;) ). Tylko nie zawsze dopuszczamy jakiegoś ludzia tak blisko ale mogę spekulować ze u Was już tak jest.

Mam nadzieję ze to wyszło w miarę poukładane i jasne.


8:25 a do szkoły mam na 8:00 chyba czas sie zbierać :lol:
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

Awatar użytkownika
Bulbulbul
Posty: 56
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2012, 22:26
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: okazywanie uczuc

#9 Post autor: Bulbulbul » czwartek, 1 listopada 2012, 00:53

Wybaczcie że dopiero teraz odpisuję ale jakoś ciężko mi było znaleźć spokojną chwilkę.
Litowojonow pisze:Jak przyjmujesz wszelkie spekulacje to sobie spekulnę, ale bierz dużą poprawkę na to, że ja nic o was nie wiem.

Jeśli to bliższa relacja, to pewnie zapamiętała dobrze już za pierwszym razem twoją wypowiedź o tym, że mało się angażuje. Powtarzanie tego na okrągło jest zbędne. Co więcej, może zaszkodzić zamiast pomóc, takie stwierdzenie może być nieprzyjemne, jeśli jest niezgodne ze stanem faktycznym. Potencjalny stres z tego wynikający może działać na niekorzyść w przełamywaniu się. Zamiast stwierdzać być może błędny fakt, zapytaj w miarę swobodnie (żeby nie czuła się jak na przesłuchaniu) jak ona to widzi, powstrzymując się chwilowo od oceny (choć nie wiem, czy jest gotowa na bezpośrednią odpowiedź). Powstrzymaj się po tym od powodzi wypowiedzi, daj się zastanowić spokojnie, cisza nie zabija. Możesz starać się wyglądać nienatarczywie nasłuchująco :D
Hmm. Z początku na pewno tak było. Zdarzało mi się powtarzać, że mało się angażuje, bo takie jest złudne wrażenie. Obecnie zdaję sobie sprawę z jej chęci, w moim mniemaniu bardzo nikłych ale wiem że z jej perspektywy wygląda to inaczej i staram się o tym pamiętać, chociaż czasami mi nie wychodzi. Nie miałem nigdy wcześniej intensywniejszego kontaktu z jakąkolwiek dziewiątką i po prostu uczę się sposobu, w jaki czuje tego typu osoba. To tak jakby uczyć się jakiegoś dialektu. Staram się przekładać mój sposób odbierania świata na jej, w imię efektywnej komunikacji.

Znamy się zaledwie 5 miesięcy. Poznaliśmy się w bardzo ciekawy sposób ale nie o tym mowa. Od początku nas do siebie ciągnęło, mimo wielu sprzeczności w charakterach. Takie skrajne sytuacje, w których nie mogła z siebie nic wydusić pojawiły się dwie. Za pierwszym razem, gdy w poprzedzający to dzień rozpłakała się z dosyć irracjonalnego powodu, w wyniku czego, następnego dnia wcale się nie mogłem z nią dogadać, niezależnie jakim sposobem. Za drugim razem, kiedy to ja miałem zły dzień
i tak wyszło przez pewien obrót wydarzeń (a może raczej jego brak). Strasznie dużo spoczywa na mojej głowie, bo ona sama nie wie czego chce i muszę się wszystkiego domyślac. Kiedy mam zdrowy okres, to wszystko jest ładnie, pięknie ale kiedy jest gorzej, jestem zdany tylko na siebie ale co do tej kwestii to może mam jakieś odchyły.. W każdym razie, cieszę się, że poznałem taką osóbkę, bo w bardzo krótkim czasie, mocno poszerzyłem swoje pole widzenia, poznałem zupełnie inne spojrzenie świat...
Ninque pisze:Bulbul trudno jest mi Ci pomoc gdyż jestem ekstrawertyczną Dziewiątką. Pomimo jednak całego mojego ekstawertyzmu wiem o ci chodzi z ukrywaniem emocji i niechęcią do jakiegokolwiek mówienia o nich.
Wydaje mi sie, że teraz najważniejsze żebyś po prostu przy niej był żeby ona czuła Twoje wsparcie (tu druga cześć wypowiedzi Li jest ważna). Nie wiem na jakim etapie jesteście ale Dziewiatki chcą sie czuć bezpieczne nic ni daje takiego poczucia bezpieczeństwa jak przytulenie (na pewno przynajmniej dwie Dziewiątki tu się ze mną zgodzą ;) ). Tylko nie zawsze dopuszczamy jakiegoś ludzia tak blisko ale mogę spekulować ze u Was już tak jest.
Ona też jest ekstrawertyczna, a moje zabieganie o te prawdziwe, skrywane emocje jest dla niej totalną nowością, nikt wcześniej jakoś się tym nie przejmował. A co do poczucia bezpieczeństwa... Tu tworzy się troszeczkę takie błędne koło, bo żeby je zapewnić, sam muszę czuć się "chciany", a u niej czasami to bardzo nikle widać (tą chęć) ale jak głębiej zbadam sprawę to się podzielę :mrgreen:
GG:10400849

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: okazywanie uczuc

#10 Post autor: Cotta » czwartek, 1 listopada 2012, 12:04

Bulbulbul, a jakiego rodzaju zachowań konkretnie oczekujesz, żebyś czuł, że Ona się angażuje? Bo generalnie ludziom lepiej jest mówić, co konkretnie by się od nich chciało, zamiast operować ogólnikami o negatywnym wydźwięku. Może już o tym rozmawialiście, ale jeżeli nie, to pomyśl, co by się musiało zdarzyć, żebyś czuł, że Ona jest zaangażowana. Bo ludzie okazują zaangażowanie w bardzo różny sposób i różnie odbierają i interpretują sygnały innych. Chodzi mi o to, że samo "za mało się angażujesz" niewiele wnosi, jeżeli Ona nie wiem, co jest dla Ciebie sygnałem zaangażowania i jeżeli Ty nie wiesz, co jest z jest strony sygnałem zaangażowania. Pisałeś np. o rozmowach o emocjach. Jako 5 mogę powiedzieć tyle, że też nie czuję potrzeby częstego rozmawiania o swoich emocjach, co bynajmniej nie jest z mojej strony oznaką, że mi na drugiej osobie nie zależy. W moim świecie ważniejsze przy okazywaniu uczuć jest to, co robię dla tej osoby na co dzień, niż to, o czym mówię. I to, co ona robi, a nie to, co mówi. Więc może pomyśl, z czym utożsamiasz zaangażowanie i zapytaj, z czym Ona je utożsamia.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Andie
Posty: 11
Rejestracja: piątek, 27 lipca 2012, 18:23
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Schiedam

Re: okazywanie uczuc

#11 Post autor: Andie » czwartek, 1 listopada 2012, 14:59

dokładnie :) Cotta ma racje . ;d

Awatar użytkownika
Papa Smerf
Posty: 7
Rejestracja: wtorek, 16 kwietnia 2013, 05:15
Enneatyp: Obserwator

Problem w związku z 9

#12 Post autor: Papa Smerf » wtorek, 16 kwietnia 2013, 06:21

Witam wszystkich :) jest to mój pierwszy post na tym forum.

Zacznę od tego, że mój typ wg testu to 5w4 chociaż patrząc po opisach wydaje mi się, że mam też w sobie coś z 5w6 - ciężko rozróżnić, ale do rzeczy ;)

Moim głównym problemem, który chciałbym tutaj poruszyć i liczę na konstruktywne odpowiedzi jest związek 5w4 (ja) z 9w8 (udało mi się namówić byłą dziewczynę na ten test chociaż wydaje mi się, że bliżej jej do normalnej 9). Na wstępie żeby określić sytuację napiszę, że nie jesteśmy razem od kilku dni, gdyż nie mogłem już wytrzymać psychicznie tego związku i czuje się strasznie nim zmęczony, ale jak to mam w zwyczaju chcę wszystko ratować i naprawiać.

Kontynuując nakreślanie sytuacji byłem w związku z ok.8 miesięcy chociaż znamy się od prawie roku i można powiedzieć, że od 9-10 coś tam było na rzeczy, że tak to ujmę. Wcześniej miałem dwie dziewczyny z czego obydwie były toksyczne i mogę powiedzieć, że nie żałuję jedynie pierwszego związku (również 8miesięczny), gdyż drugi od początku był skazany na porażkę i gdyby nie tęsknota za tym pierwszym to w życiu nie dałbym się tak urobić (i tak zakończył się dość dobrze biorąc pod uwagę, że mógłbym być na niego skazany do końca życia...)

Moim głównym problemem z ostatnią dziewczyną (9w8) było to, że nie mogłem się do niej "przedostać". Od początku nie było za ciekawie i wiedziałem, że coś jest nie tak, ale z racji, że zawsze starałem się dawać ludziom szansę i zobaczyć jaki będzie dalszy obieg wydarzeń no to stało się ;) po 4 miesiącach, w których to ja starałem się bardziej o swoją partnerkę nadszedł pewien moment kulminacyjny i tak właściwie to od tamtej pory było już tylko gorzej (z chwilowymi wzrostami co by nie tracić tak szybko nadziei). Stopniowo związek zaczął upadać, pomimo tego, że nadal zależało na dziewczynie, bo nawet nieźle się dogadywaliśmy i muszę przyznać, że mało kłóciliśmy, ale jak to jest już z tą nadzieją z czasem się ją traci no i nastąpił powolny i długotrwały okres, w którym po prostu nie wiedziałem co robić. Głównym problemem było to, że po poprzednich związkach jak to zazwyczaj bywa moja duma była urażona, ciężko było się otworzyć, ale doszedłem do wniosku, że spróbuję. Niestety natrafiłem na ścianę, dosłownie mur nie do przeskoczenia (nie wiem czy to dlatego, że jest 9 chociaż czytając kilka tutejszych tematów wydaje mi się to waszym głównym "problemem" no offence), a mianowicie BIERNOŚĆ drugiej strony...dla mnie to straszne, gdy jako 5 z tego co rozumiem ciężko mi jest się przed kimkolwiek otworzyć i jak zacząłem to robić to jedyne co mnie spotykało to wielkie rozczarowania następujące jedne po drugich i trzecich i czwartych i trochę ich było, a za każdym razem moja motywacja do dalszego działania i próbowania wyciśnięcia cokolwiek z tej 9 spadała równomiernie (od sierpnia do grudnia rosła, a od stycznia do dziś spada). Żeby nie pisać tak ogólnikowo to powiem, że po prostu boli mnie to, że ja mogę stawać na głowie, prosić, rozkazywać, a od swojej 9 jedyne co dostanę to uwaga sms-a, że ona się postara, że fajnie, że ok i bla bla bla, a na tym się kończy.
Próbowałem rozmawiać na ten temat - ja mogę się nagadać, brzmi to jak monolog co jest mega frustrujące.
Próbowałem zarażać kobietę swoimi pasjami, zainteresowaniami - kończyło się na fajnie, ok, ale w praktyce nic się nie zmieniało, a ja czułem się jeszcze bardziej rozczarowany i zdołowany (wystarczyło tak mało, okazać czasem, że zależy, a nie taką obojętność)
Próbowałem wyszukać jej zainteresowania i je pogłębić, ale tutaj natrafiłem na największy problem, a mianowicie ich...brak...wszystkie co się dowiedziałem jak np gotowanie okazywały się tak naprawdę wymówkami i pomimo gadania dziewczyny, że ona to lubi itd. w praktyce okazywało się zupełnie na odwrót...(znowu rozczarowanie + poczucie okłamania i jeszcze do tego, że ja się staram, a ona ma to gdzieś).
Moimi wnioskami po wnikliwych obserwacjach jest to, że z 9 nie da rady spędzić jakkolwiek czasu nie nudząc się. Wszelkie starania na zrobieniu czegoś nowego upadają pomimo gadania, że ona chce, ale nie zrobi nawet małego kroczku w tym kierunku, a jak ja zrobię to ona się od razu wycofuje (pomimo tych całych zapewnień i obietnic, że "chce"). Czy to będzie próba robienia czegoś co niby ją interesuje czy wciągnięcia jej w mój świat wszystko kończy się na niczym ewentualnie narastającej frustracji, irytacji i coraz częściej nagłymi wybuchami sprzecznych emocji (nazwałbym to systemem obronnym, czyli frustracja sięga pewnego poziomu i nagle zaczynam się od niej odsuwać - z jednej strony żeby nie dostać przysłowiowej kur***y, a z drugiej, że może ją to nakłoni do okazania chociaż odrobiny starań).
Dobra, nie pisałem konkretów, bo zależy mi na anonimowości (ciężko być wylewnym między obcymi sobie ludźmi jak Ci wydaje się bliscy mają to gdzieś), ale mam nadzieję, że jako tako nakreśliłem swój problem. Mam nadzieję, że znajdzie się osoba, która pomoże mi to zrozumieć i będę wdzięczny nawet za łopatologiczne wytłumaczenie, bo takiego szukam, prostego, logicznego, właściwie to jestem na tyle zdesperowany, że jakiegokolwiek. Mam dość ciągłego myślenia za 2 osoby, ciągłych nieudanych prób, ciągłego życia w nerwach i wśród rozczarowań, ciągłej inicjatywy (fajnie jest przewodzić w związku zwłaszcza jak jest się facetem, ale no proszę o chociaż odrobinę okazania, że tej drugiej osobie też zależy, a nie ciągłego pisania jak to fajnie itd., a potem się okazuje zupełnie na odwrót).
Dodam, że mam w sobie sporo perfekcjonisty (nie czytałem tego enneagramu) w sensie, że wszystko co robię chce żeby było zrobione w skali od 1 do 6 co najmniej na te 5. Męczy mnie to strasznie, bo często zabieram się za niektóre rzeczy po kilka razy i za każdym razem wychodzi to gorzej niż poprzednio, potem robię sobie przerwę i znowu próbuje. Osoby w moim otoczeniu nie przykładają tak do tego wagi i wg ich jest ok, ale ja chcę żeby było zajebiste, a nie zwykłe ok (swoją drogą to już może przez frustrację co do tej 9 i jej ciągłego ok, bo przed związkiem z nią nie czułem takiej potrzeby, by wszystko było perfekcyjnie).

Dobra żeby się zbytnio nie rozpisywać, w przypadku osób, które zdecydują się przeczytać to w całości i odpowiedzieć (za co już dziękuję ;) proszę o pytania w razie wątpliwości, a postaram się jak najlepiej odwzorować rzeczywistą sytuację (ciężko w jednym tekście opisać 8 miesięczną relację).

Dobrze, że mi się przypomniało i od razu napiszę, że nie mam intencji nikogo obrażać, ale mam 2 wytłumaczenia odnośnie takiego stanu rzeczy: pierwszym jest to, że możliwe, że jej po prostu nie zależy, zaś drugim, że może po prostu jest ykhm głupia ? mój umysł nie potrafi zrozumieć tego, że mogę mówić, pokazywać swoje potrzeby zarówno wprost jak i próbować różnych podchodów (trochę interesuje się psychologią i jednocześnie środowiskiem o uwodzeniu, lecz zależy mi na wykorzystaniu tej wiedzy nie do podrywania setek kobiet, a tej jednej), a wszystko spełza na niczym. Taki krok do przodu (jej powiedzmy, że entuzjazm, że zrobimy coś nowego czy cokolwiek), a za chwilę dwa kroki w tył (moje rozczarowanie jej biernością i nawet niechęcią).

Problemu szukam również u siebie, bo wiem, że nie jest to tylko jej wina jednakże stosowałem już taki wachlarz wszelakich zachowań od proszenia do olewania czy nawet starania się prowadzenia jej, że jedyne co mi pozostało to rozłożenie rąk i tłumienie w sobie emocji co prowadzi do jeszcze większej narastania frustracji i moich wybuchów.

Dobra jeszcze dodam, że ostatnio ta 9 zaczęła zachowywać się dosłownie na opak, a jej niezdecydowanie sięgnęło progu dla mnie nie do zrozumienia (umawianie się na spotkanie kilka godzin, bo co 5min jej się odmienia, gdy ja przez ten czas się szykuję, odwołuję inne spotkania, a potem wychodzi z tego...nic). Domyślam się, że tego przyczyną jest to, że starałem się pobudzić ją do samodzielnego działania i podejmowania decyzji, ale ona nie jest w stanie nawet podjąć tak prostej jak np o tym czy się widzimy czy nie, czy ma zrobić coś co dla mnie jest wykonywane z automatu i nie poświęcam na zastanowienie się nad tym nawet kilku sekund, a ona przez kilka godzin czy dni się do tego zbiera i ostatecznie nawet nie spróbuje, nie wykona żadnego kroku, myśli, że wszystko się zrobi "samo", a ja przez to rozumiem, że wszystko muszę robić ja nie dostając w zamian dosłownie nic oprócz kolejnych nadziei, bo ona się przecież "stara"...

Mam nadzieję, że nie odebraliście tego postu w stylu "ja to jestem idealny, a ona taka zła i niedobra" lub "jestem taki żałosny, że nie nic mi nie wychodzi", bo nie o to mi w tym chodzi :D szukam rozwiązania tego problemu, a nie poklasku "jak Ci źle, jednoczę się z Tobą" czy "stary czym Ty się przejmujesz, zajmij się sobą i olej ją".

Dziękuję za uwagę ! :D

P.S. jakby ktoś miał wątpliwości co do 5w4 to jestem otwarty na pytania spoza mojego problemu typu jak coś postrzegam jako ten typ czy odbieram, bo nadal mnie to ciekawi i szczerze mówiąc interesuje poznanie samego siebie, bo może wtedy uda się coś zmienić ;)
Pozdrawiam ! :)

P.S. 2 - cały tekst pisałem od ręki i nawet nie będę go w tej chwili czytał, bo zaraz zacznę poprawiać całe zdania i akapity co skończy się dwie godziny później...dokładam dużą wagę do estetyki tego co robię jak i profesjonalizmu, ale tym razem tego nie zrobię, bo to takie kółko i można tak bez końca, a nie wiem czy ktokolwiek mnie zrozumie i odpowie :)

Awatar użytkownika
Orest_Reinn
Posty: 1606
Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
Enneatyp: Mediator

Re: Problem w związku z 9

#13 Post autor: Orest_Reinn » środa, 17 kwietnia 2013, 08:27

Wybacz chwilowo lakoniczność. Zaraz się zbieram do wyjścia, ale po południu postaram się napisać więcej.

Jedna absolutnie podstawowa zasada przy postępowaniu z dziewiątką to: nie naciskać! Dziewięć na nacisk reaguje wycofaniem i bierną agresją. A im bardziej naciskasz, tym bardziej ona się wycofuje i twardnieje. Trzeba tu się wykazać dużą dozą cierpliwości, bo wszelkie zmiany muszą następować stopniowo, nie skokowo, by nie zakłócać dziewiątkowego spokoju. "Musimy porozmawiać" to jak wjechać czołgiem do jej świata. Zabunkruje się i tyle ją zobaczysz.

Rozumiem frustrację - "tak się staram i nic!". Spróbuj więc starać się mniej ;) Jak dasz jej więcej swobody i nie będziesz zadawać pytań, to z czasem ona sama się otworzy.

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Problem w związku z 9

#14 Post autor: Snufkin » środa, 17 kwietnia 2013, 09:10

Papa Smerf pisze:Moimi wnioskami po wnikliwych obserwacjach jest to, że z 9 nie da rady spędzić jakkolwiek czasu nie nudząc się.
Racja.
Papa Smerf pisze:"stary czym Ty się przejmujesz, zajmij się sobą i olej ją".
Też racja.
Orest_Reinn pisze:Jak dasz jej więcej swobody i nie będziesz zadawać pytań, to z czasem ona sama się otworzy.
Niekoniecznie racja.
Spoiler:
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Problem w związku z 9

#15 Post autor: Zielona » środa, 17 kwietnia 2013, 12:25

Jako 9-tka potwierdzam, że przymus budzi opór.
Moimi wnioskami po wnikliwych obserwacjach jest to, że z 9 nie da rady spędzić jakkolwiek czasu nie nudząc się.
Z tym akurat się nie zgadzam, zbyt duże uogólnienie. 9-tki jak i inne typy miewają swoje zainteresowania. Z 9-tką (i z każdym innym typem) nie będziesz się nudzić jeśli:
1. dzielisz jej zainteresowania
2. jesteś gotów rozmawiać/wysłuchać o nich jeśli ich nie dzielisz
Ponieważ hobby, zainteresowania czy jakkolwiek to nazwać wypływają z głębi i złożoności człowieka to swoimi można co najwyżej "zarazić". Sama jestem malująca i piłka nożna czy karate na mnie nie "przelazło", ale fotografowaniem się "zaraziłam".
Warto pokazywać swoje, ale nie należy oczekiwać, że to samo zainteresuje drugą osobę.
Twoje zainteresowania nie są zainteresowaniami dziewczyny, o której piszesz. Dlatego, zgodnie z 9-tkowym dopasowywaniem się, przytakiwała, a potem i tak nic z tego nie wynikało. Piszesz, że nie ma żadnych. Jedni odnajdują je wcześnie, inni później, a inni wcale ;)
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

ODPOWIEDZ