Autodyscyplina 8

Dyskusje na temat typu 8
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Tyler
Posty: 25
Rejestracja: niedziela, 13 stycznia 2008, 15:59

Autodyscyplina 8

#1 Post autor: Tyler » piątek, 23 września 2011, 20:58

Witam, otwierając ten temat chciałbym się dowiedzieć pozostałe Ósemki, niekoniecznie jak się motywujecie, ale egzekwujecie wobec siebie nałożone obowiązki i prace wynikające z realizacji swoich wielkich planów. Osobiście mam problem z samodyscypliną, świetnie rozporządzam zadania, ale jak sam mam się wziąć do roboty to jest ciężko. Czy generalnie ósemki cierpią na tą przypadłość, czy tylko ja? ;) Obecnie szukam sposobu na swoją autodyscyplinę. Może ktoś ma już swój i się pochwali? Zapraszam do dyskusji.



Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: Autodyscyplina 8

#2 Post autor: Mietła » piątek, 23 września 2011, 22:09

Toś trafił chłopie z tematem. Właśnie po raz czwarty w tym tygodniu odkładam pisanie magisterki "na jutro".
W niedzielę rano powinnam oddać promotorowi rozdział, nie mam nic, nawet zdania. A jutro cały dzień poza domem, zostaje mi jutro wieczór i noc cała na pisanie.
Ale teraz zaraz idę spać, będzie lepiej jak się wyśpię :mrgreen:

Muszę mieć nóż na gardle, żeby się za coś zabrać. Jak czuję oddech nadchodzących terminów na karku, to o wiele lepiej mi się pracuje. Nie ma w moim słowniku czegoś takiego, jak porządna i regularna autodyscyplina. Potrafię być fantastycznym katem dla innych, zmotywować ich do wszystkiego, ale jakoś na siebie samą nie mogę wpłynąć.

Jedyne, czym się od czasu do czasu ratuję, to wyrabianie sobie nawyków. Tak było przykładowo z używaniem codziennie kremu nawilżającego do mordy (niestety, chlor w wodzie plus przekroczona dwudziestka zobowiązują :lol: ): pilnowałam się przez dwa tygodnie, aż weszło w krew. Podziwiam laski, które mają tyle samodyscypliny, żeby codziennie ćwiczyć, smarować się balsamem i kłaść trzy odżywki na włosy.
(Mnie takie fazy nachodzą raz na jakiś czas, na przykład po obejrzeniu jakiegoś motywującego programu, i trwają jakiś tydzień - mam wyjątkowo siódemkowy słomiany zapał).

I o ile jeszcze takie pierdy jak krem mogą wejść w nawyk, o tyle nauka tydzień przed egzaminem niestety nie... Zawsze to odkładam na ostatnią chwilę, co widać w moim indeksie ;) Porobię zadania, jak wiem, że mogą pytać na zajęciach, ale nie ma mowy o regularnej nauce, żeby lepiej przyswoić i utrwalić wiedzę. Po co, skoro tyle fajniejszych rzeczy można robić?
Już nie wspomnę nawet o tym, że jak zbliża się sesja, to każdego ciucha mam prasowanego trzy razy, mieszkanie wysprzątane jak na święta, firanki uprane, podłogi wypastowane... :D

W związku z powyższym ja także czekam na złote rady cioć i wujków ósemków dotyczące metod autodyscypliny :mrgreen:




EDIT: 888 postów. Toż to lepiej niż 666 :twisted: :twisted: :twisted:

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Autodyscyplina 8

#3 Post autor: Kapar » sobota, 24 września 2011, 14:35

Mietła pisze:Toś trafił chłopie z tematem
Ano :(

Ja tez mam ostatnio takie problemy :x Zwyczajnie mam prokrastynacje w pelnym wymierze ze wszystkimi objawami. Ale jakos sobie radze. Zielony Smok zamiescil kiedys info jak sobie z prokrastynacja radzic i ja staram sie tym kierowac w walce z brakiem checi.

Takze musze miec noz na gardle, zeby cos raz a porzadnie zrobic, tylko wcale tego jakos specjalnie nie lubie. Stres jest dla mnie motywujacy, moge sie wspiac na wyzyny swoich mozliwosci, ale jak mam zaliczenie w terminie za piec dwunasta, i je napisze, to pozniej opadam z sil i musze sie zregenerowac :|

Zastanawialem skad to sie moze u mnie brac? Moze dlatego, ze nie uczyli mnie rodzice samokontroli, tylko kontrole mialem zawsze zewnetrzna jak np zasady czy zwyczajne rodzicielskie "tak, bo tak" albo "nie, bo nie". A ostatnio wyczytalem jak wazne jest uczenie dziecka kontrolowanie siebie i nauka koncentracji, kiedy trzeba odrobic lekcje a zewnatrz slychac bawiace sie dzieci na podworku. Ja zawsze szedlem sie najpierw bawic, a reszte zostawialem na ostatnia chwile... Nikt mnie przy tym nie zatrzymywal ale ja sie wlasciwie nie dawalem zatrzymac i soba rzadzic, bo bezwzgledu na to co mi powiedziano, robilem i tak swoje.
Niebylby to odosobniony przyklad historii pod tytulem: ja i porazki wychowawcze :!:
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
Irranea
Moderator
Moderator
Posty: 1179
Rejestracja: poniedziałek, 8 sierpnia 2011, 23:50
Lokalizacja: w barku

Re: Autodyscyplina 8

#4 Post autor: Irranea » sobota, 24 września 2011, 18:19

Jedyne, co mogę zrobić, to podpisać się pod powyższymi wypowiedziami. Ciężko jest mi się zmotywować i rozpocząć jakąś czynność, najczęściej naukę. Jak to napisała Mietła, dwa razy do roku chatę mam na błysk wysprzątaną. Dopiero kiedy terminy zaczynają mnie gonić, okazuje się, że aby wykonać wszystko na czas, muszę robić trzy rzeczy na raz, czyli kiedy mam tak zwany nóż na gardle, to dopiero adrenalina dupę mi ściska i biorę się za to, co powinnam. A najlepsze jest to, że jak już się za coś wezmę, to nie przestanę, dopóki nie skończę.

Kiedyś próbowałam sobie wmówić, że im wcześniej się za coś wezmę, tym szybciej skończę i będę mieć spokój. Albo jeśli będę się uczyć systematycznie, to w czasie sesji zostanie mi tylko przewertowanie kartek. Że tak powiem uja to dało.

Próbowałam też, np. sama wyznaczać sobie nieco wcześniejsze terminy. Jaasne.
Wejście w nawyk też ma niewielkie szanse. Moim jedynym nawykiem jest poranna kawa, kiedy to doczołguję się nieprzytomna do kuchni. Ale zwykłego wieczornego nakładania kremu na pysk nie potrafię utrzymać.

Najtrudniej jest mi rozpocząć pewną czynność. Potem już z górki. ;P

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: Autodyscyplina 8

#5 Post autor: Pablo » poniedziałek, 26 września 2011, 12:21

Autodyscyplina.... Ja powiedziałbym że na mnie działa wtedy jak mnie jakiś stres mobilizuje. Krótkie terminy na realizacje pewnych rzeczy, nieodwracalność skutków jak się coś zawali tak że potem nie da się tego naprawić - takie sytuacje.
Nie użalam się nad sobą jak coś zwalę (chyba że za dużo tego i za istotne sprawy), ale skoro większość z was studiuje to znacie syndrom totalnego załadowania masą poprawek i terminów. Wtedy właśnie dostawałem takiego speeda że udawało mi się zawsze jakoś na prostą wyjść i to z dobrym skutkiem (ale oczywiście wcześniej sobie to planowałem znając swoje możliwości i czekając tylko aż uplynie odpowiedni czas częściowo się rpzygotowując). Dobrze od czasu do czasu mieć w pracy takie sytuacje ale nie cały czas bo szału dostaniesz z nerwów. Tm bardziej że na takich studiach pracujesz tylko na siebie, a jak masz jeszcze na głowie odpowiedzialność zespołu to już samo w sobie jest na tyle hmm....obciążające (?) że nie trzeba ciągle takich zrywów i napięcia żeby wydajnie działać - co jakiś czas tak ale nie stale. Na pewno taka spokojna praca bez nerwów i wyzwań na dłuższą metę dla siebie samego spowodowałaby że bym się nią dość szybko znudził.

Działając całkowicie niezależnie potrzeba takiego efektu, napięcia, tempa - nóż na gardle - wtedy się lepiej działa. To nie kwestia lenistwa moim zdaniem, bo na pewno nikt kto mnie zna nie powiedziałby o mnie że się opieprzam jak jestem za coś odpowiedzialny, tylko po prostu odpowiedniego nastroju, stresu i poczucia sensu tego co się robi. Wtedy potrafisz wyłączyć kompletnie uwagę i się skupić na tym na czym trzeba. Jak wspominam sobie studia to nigdy nie widziałem specjalnego celu w zdobywaniu jak najlepszych ocen i byciem w czołówce - bo co z to masz? Awans? Podwyżka? Możliwość dobrej pracy po studiach? Poszerzenie kręgu znajomości do którego nie miałbyś dostępu? Nic z tych rzeczy. Nawet jak je skończysz i zaczniesz szukać roboty to i tak nie będzie się to liczyło, najwyżej własne ogarnięcie na rozmowach i jak na nich wypadniesz (o ile dany etat nie został już z góry obsadzony co w naszym kraju jest raczej rzadkością).
Za to na praktyki wakacyjne w przeróżnych firmach, których wtedy od studenta jeszcze nie wymagano i które dawały potencjalne opcje późniejszej pracy i poznania jej realiów - ładowałem się ponadprogramowo.

Sądzę że stres i poczucie wyższego sensu/celu są cechami które motywują 8 do działania, stąd też bierze się syndrom studenta jak się wiedzie zbyt spokojny i rozlazły tryb życia a efekty działania są widoczne albo w odległej przeszłości albo .pojawiają się w postaci niewielkich albo mało znaczących stopniowych osiągnięć

Awatar użytkownika
lasuch
Moderator
Posty: 731
Rejestracja: sobota, 15 maja 2010, 10:50
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Autodyscyplina 8

#6 Post autor: lasuch » wtorek, 27 września 2011, 07:42

Witam wszystkich serdecznie.

Większość przedmowcow zawarła już właściwie wszystko co sam chciałbym napisać. Jednakże zastanawiałem się ostatnio nad tematem sesji i nauki na ostatnia chwilę, oraz niemożności jakiegokolwiek zmuszenia się do systematyczniejszej pracy i właśnie to słowo "systematycznej" jest tu myślę kluczowe, bo jak nic kojarzy mi się to z czymś mozolnym, wytrwałym i...po prostu nudnym. Jeżeli cos nas nudzi, to jest już kaplica. Bo zaraz zacznie się analiza potrzeb, sens poświęcanej pracy i czasu, a wtedy zaczyna się Piątkowa, 'intelektualna' debata w naszym umyśle.

Myślę, że chodzi o to, żeby jak najmniej opierać się na analizowaniu, a skupić na samym działaniu, bo bardzo dobrze wychodzi nam podejmowanie słusznych decyzji w trybie natychmiastowym. Zresztą, nie bez przyczyny punktem dezintegracji u Ósemek jest przejście w 5.
Z doświadczenia wiem, że póki działam, jestem nie do zatrzymania. I to nie na pół dnia, cały dzień...a tygodnie, myślę nawet że można nawet i więcej. Oczywiście mówie tu o takim działaniu, w którym nie ma zbyt długich przerw na lubiane przez nas lenistwo, bo potem jest niezwykle trudno "wrócić do gry".

Jak to robić z nauka...być może dobrym sposobem byłoby przysiadanie do materiałów zaraz po powrocie z uczelni i nauka, nie potrzeba dużo, zwykle 2 godzinki powinny wystarczyć. Inny pomysł do głowy mi nie przychodzi.

Oczywiście trzeb dużo samozaparcia by nie odkładać tego dnia realizacji planu, na dzień jutrzejszy. Ważne jest żeby zacząć od razu i nie analizować zbyt wiele.
8w7 SLE-Ti

Awatar użytkownika
Walkiria
Posty: 13
Rejestracja: niedziela, 24 lipca 2011, 11:56
Enneatyp: Szef

Re: Autodyscyplina 8

#7 Post autor: Walkiria » wtorek, 27 września 2011, 20:58

lasuch pisze: Jak to robić z nauka...być może dobrym sposobem byłoby przysiadanie do materiałów zaraz po powrocie z uczelni i nauka, nie potrzeba dużo, zwykle 2 godzinki powinny wystarczyć. Inny pomysł do głowy mi nie przychodzi.

Oczywiście trzeba dużo samozaparcia by nie odkładać tego dnia realizacji planu, na dzień jutrzejszy. Ważne jest żeby zacząć od razu i nie analizować zbyt wiele.
U mnie takie 2h po szkole są niemożliwe. Kiedyś, jakoś pod koniec podstawówki próbowałam tak robić, ale spełzło na niczym. Po prostu muszę wrócić, pomyśleć, chwilę odpocząć i dopiero, po odstresowaniu od szkoły mogę pracować. A zdecydowanie o wiele lepiej mi się pracuje w nocy niż w dzień. Może bierze się to z tego, że mieszkam poza Krakowem (a szkołę mam w centrum Krakowa) i jeśli zdążę wrócić do domu przed zmrokiem, to wolę to wykorzystać i pójść na jakiś spacer, pobyć na polu chwilę; wieczorem już nie ma takiej presji, jest taka leniwa atmosfera, że można się do wszystkiego zabrać. Jestem już wystarczająco zmęczona aby pomyśleć, że "może warto by się pouczyć albo zrobić zadania".

Z drugiej strony nie jestem jeszcze na studiach, więc nie było u mnie jeszcze sytuacji typu sesja, kiedy gigamateriał nagle się zwala na łeb. Na razie jestem tylko na etapie 3 spr tygodniowo i 5 kartk tygodniowo w momentach szczytu :)

mirtille
Posty: 67
Rejestracja: środa, 11 listopada 2009, 14:05
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: Kraków

Re: Autodyscyplina 8

#8 Post autor: mirtille » środa, 7 grudnia 2011, 20:51

Nie będę wyjątkiem w tym temacie i powiem, że mam z tym ogromny problem.
Muszę mieć nóż na gardle, żeby się za coś zabrać. Jak czuję oddech nadchodzących terminów na karku, to o wiele lepiej mi się pracuje. Nie ma w moim słowniku czegoś takiego, jak porządna i regularna autodyscyplina. Potrafię być fantastycznym katem dla innych, zmotywować ich do wszystkiego, ale jakoś na siebie samą nie mogę wpłynąć.

Jedyne, czym się od czasu do czasu ratuję, to wyrabianie sobie nawyków. Tak było przykładowo z używaniem codziennie kremu nawilżającego do mordy (niestety, chlor w wodzie plus przekroczona dwudziestka zobowiązują :lol: ): pilnowałam się przez dwa tygodnie, aż weszło w krew. Podziwiam laski, które mają tyle samodyscypliny, żeby codziennie ćwiczyć, smarować się balsamem i kłaść trzy odżywki na włosy.
(Mnie takie fazy nachodzą raz na jakiś czas, na przykład po obejrzeniu jakiegoś motywującego programu, i trwają jakiś tydzień - mam wyjątkowo siódemkowy słomiany zapał).

I o ile jeszcze takie pierdy jak krem mogą wejść w nawyk, o tyle nauka tydzień przed egzaminem niestety nie... Zawsze to odkładam na ostatnią chwilę, co widać w moim indeksie ;) Porobię zadania, jak wiem, że mogą pytać na zajęciach, ale nie ma mowy o regularnej nauce, żeby lepiej przyswoić i utrwalić wiedzę. Po co, skoro tyle fajniejszych rzeczy można robić?
Już nie wspomnę nawet o tym, że jak zbliża się sesja, to każdego ciucha mam prasowanego trzy razy, mieszkanie wysprzątane jak na święta, firanki uprane, podłogi wypastowane... :D
Podpisuję się pod każdym słowem. Jestem uporządkowana tylko wtedy, jak coś serio mnie interesuje (np kolorystyczne układanie ubrań w szafie xd). Jednak zazwyczaj życie tak mi się układa (tzn mam taki fart), że jakoś mi ten brak samodyscypliny uchodzi na sucho. Nie nauczyłam się - na zaliczeniu dostaję akurat to co zapamiętałam z zajęć/coś zostało przesunięte/i tak jakoś mi się upiekło. Gorzej już z ćwiczeniami fizycznymi - zmusiłabym się do nich pewnie tylko, jakbym miała problemy z wagą, dlatego moja kondycja kuleje :D podobnie jak chodzi o jakieś babskie smarowidła, dbam głównie o ręce, bo inaczej mam suchą skorupę, ale nie umiałabym spędzać godzin na manikiurze. Najbardziej ze wszystkiego nie cierpię zajmować się włosami - podziwiam dziewczyny, które farbują/prostują/modelują + robią 3 godzinny makijaż przed wyjściem z domu.

To brzmi, jakby wszystkie panie 8 były niechlujne i niezadbane, ale to tylko pozory :D nadrabiamy wrodzonym wdziękiem i skutecznością krótkich, szybkich zabiegów pielęgnacyjnych :D :D :D
8 w 7

TakToJa
Posty: 25
Rejestracja: sobota, 5 maja 2012, 22:35

Re: Autodyscyplina 8

#9 Post autor: TakToJa » poniedziałek, 14 maja 2012, 20:35

Zgadzam się z naprawdę wieloma zdaniami w tym temacie. Gdy coś mnie nie interesuje, w moim przekonaniu nic mi nie da (a jak już powstanie myśl, że jest to strata czasu to kompletna porażka) to mobilizacja do wykonania takiej czynności graniczy z cudem. Wymaga ode mnie wielkiego wysiłku. Jak wiem, że dana czynność ma sens (nie muszę jej bardzo lubić) i coś konkretnego da to potrafię się zmobilizować. Może to trochę egoistyczne, ale tak już mam.
Krótkie terminy, brak czasu, stres działają na mnie bardzo mobilizująco. Wznoszę się na wyżyny mojej koncentracji i potrafię zrobić coś kilka razy szybciej i wydajniej. Dlatego może często lenistwo się pogłębia, bo wiem że gdy nadejdzie odpowiedni czas to jakoś to będzie :).
8w9

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Autodyscyplina 8

#10 Post autor: Kapar » czwartek, 17 maja 2012, 06:52

Zastanawialem sie skad u niektorych Osemek moze sie brac problem z autodyscyplina. Zawalilem wlasnie ostatnie zaliczenie mimo, ze mialem wszystko, zeby je spokojnie skonczyc. Ale przeciagalem i przeciagalem, bo wiedzialem, ze moge sie spiac w ostatnim momencie i jakos to bedzie.
Ale jestem na siebie zly, bo nie tak chcialbym zeby to sie odbywalo. Przypominam sobie rozmowy z innymi Osemkami i niektore posty tu, ktore byc moze jakos moga tlumaczyc czemu tak sie u nas dzieje. Po pierwsze, osemkowe szczenieta maja trudniejszy character i moga byc bardziej oporne w dyscyplinie czy w procesie nauki dyscypliny. Mnie moi rodziciele wlasciwie nie mogli do niczego zdyscyplinowac ani przekonac. Bylem strasznie przekorny i robilem czesto na opak, a im bylem starszy, tym bardziej uparty! W pewnych momentach moja mama pilnowala mnie z nauka ale szybko ja zniechecilem. Ale chyba jedno wyniklo z tej sytuacji, nauczyczylem sie, ze obowiazek jest czyms narzuconym z zewnatrz i zeby wykonac cos nieprzyjemnego, musze miec nad soba jakas forme zewnetrznej kontroli. Nie obwiniam tu swoich rodzicow ale podejrzewam, ze wychowanie dzieciaka jak ja wymagalo nauczenia samodyscypliny, ja bylem raczej wychowany w duchu sluchaj rodzica bo ten ma racje i kropka, wiec wyksztalcilem sie w poczuciu zewnetrznej dyscypliny. Byc moze problemy z samodyscyplina to wlasnie kwestia zgrania sie dwoch czynnikow: opornego characteru i autorytarnych rodzicow
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

Re: Autodyscyplina 8

#11 Post autor: Basket Case » czwartek, 17 maja 2012, 13:46

baby_kapar pisze:Zastanawialem sie skad u niektorych Osemek moze sie brac problem z autodyscyplina. Zawalilem wlasnie ostatnie zaliczenie mimo, ze mialem wszystko, zeby je spokojnie skonczyc. Ale przeciagalem i przeciagalem, bo wiedzialem, ze moge sie spiac w ostatnim momencie i jakos to bedzie.
Ale jestem na siebie zly, bo nie tak chcialbym zeby to sie odbywalo. Przypominam sobie rozmowy z innymi Osemkami i niektore posty tu, ktore byc moze jakos moga tlumaczyc czemu tak sie u nas dzieje. Po pierwsze, osemkowe szczenieta maja trudniejszy character i moga byc bardziej oporne w dyscyplinie czy w procesie nauki dyscypliny. Mnie moi rodziciele wlasciwie nie mogli do niczego zdyscyplinowac ani przekonac. Bylem strasznie przekorny i robilem czesto na opak, a im bylem starszy, tym bardziej uparty! W pewnych momentach moja mama pilnowala mnie z nauka ale szybko ja zniechecilem. Ale chyba jedno wyniklo z tej sytuacji, nauczyczylem sie, ze obowiazek jest czyms narzuconym z zewnatrz i zeby wykonac cos nieprzyjemnego, musze miec nad soba jakas forme zewnetrznej kontroli. Nie obwiniam tu swoich rodzicow ale podejrzewam, ze wychowanie dzieciaka jak ja wymagalo nauczenia samodyscypliny, ja bylem raczej wychowany w duchu sluchaj rodzica bo ten ma racje i kropka, wiec wyksztalcilem sie w poczuciu zewnetrznej dyscypliny.
Podobnie jak Ty kapar, uważam, że problem z autodyscypliną leży w dzieciństwie, niesystematyczność w nauce to nawyk. Czytałam gdzieś, że bardzo wiele połączeń nerwowych odpowiedzialnych za nasze zachowanie w dorosłym życiu tworzy się; wzmacnia, bądź słabnie w czasie dojrzewania, później ten proces również zachodzi, ale dużo wolniej stąd trudno pozbyć się nawyku.
baby_kapar pisze:Byc moze problemy z samodyscyplina to wlasnie kwestia zgrania sie dwoch czynnikow: opornego characteru i autorytarnych rodzicow
Ja miałam ojca-nieobecnego 5w6 i matkę rozwiążcie-problem-między-sobą 9w1. Trudno nazwać ich autorytarnymi, było wręcz przeciwnie. Oporny charakter, chęć zdobycia wszystkiego tu i teraz, ciągła potrzeba kontrolowania mogła przerodzić się w przecież-nie-będę-siedzieć-teraz-na-dupie-skoro-chcę-robić-coś-innego, kto mnie zmusi? Wychowywanie jest procesem bardzo trudnym, ciężko jest nie popełnić błędu. Pytanie może być takie jak wychować/motywować Ósemkę by autodyscyplina nie byłą dla niej problemem w dorosłym życiu?

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Autodyscyplina 8

#12 Post autor: Kapar » wtorek, 22 maja 2012, 10:50

Basket Case pisze:
baby_kapar pisze:Byc moze problemy z samodyscyplina to wlasnie kwestia zgrania sie dwoch czynnikow: opornego characteru i autorytarnych rodzicow
Ja miałam ojca-nieobecnego 5w6 i matkę rozwiążcie-problem-między-sobą 9w1. Trudno nazwać ich autorytarnymi, było wręcz przeciwnie. Oporny charakter, chęć zdobycia wszystkiego tu i teraz, ciągła potrzeba kontrolowania mogła przerodzić się w przecież-nie-będę-siedzieć-teraz-na-dupie-skoro-chcę-robić-coś-innego, kto mnie zmusi? Wychowywanie jest procesem bardzo trudnym, ciężko jest nie popełnić błędu. Pytanie może być takie jak wychować/motywować Ósemkę by autodyscyplina nie byłą dla niej problemem w dorosłym życiu?
Byc moze autorytarnosc rodzicow nie jest kluczem ale z tego co piszesz, to moze twoi rodzice nieswiadomie nie wyksztalcili w tobie samodyscypliny poprzez dawanie ci wiekszej swobody. Ja tej swobody nie mialem tak do konca ale ja sobie wywalczalem, bo jak sie upre to trudno mnie przetrzymac i raczej postawie na swoim.
Jak wychowywac motywowac czy wychowywac Osemke pod katem samdyscypliny? Poprzez danie malej Osemce silnego autorytetu posiadajacego samodyscypline, ktory nie da sie przeczekac. Wydaje mi sie za mala oporna Osemka nie nauczy sie niczego przez nauczanie odgorne ale przez posiadanie przykladu w drugiej osobie. Podam przyklad, moj ojciec po zalozeniu drugiej rodziny, dorobil sie dwojki dzieci w tym najstarszy syn to wlasnie 8. Hiperaktywny dzieciak, ktory jest bardzo fizyczny, nie slucha sie - przypomina mi mnie z moich mlodszych lat. Jego rodzice to ludzie o raczej miekkim charakterze i nie zadziorni, wiec w moich oczach byli/sa zbyt ustepliwi. Kiedy ja wpadlem na wizyte, to ten maly Osemek bardzo szybko sie "ustawil" wobec mnie i sprobowal mnie podporzadkowac, bo ja nie chcialem robi czego chce i probowal uzyc swoich rodzicow do "zdyscyplinowania" mnie czyli przymusu zabawy z nim, dawania mu slodyczy, ktore byly na pozniej itp. Srodki mu sie wyczerpaly i ulegl, na koniec chetnie sie sluchal mnie i robil co ja chce bez mrugniecia okiem, ku zdziwieniu jego rodzicieli ;)
To nie jest najlepszy przyklad, bo sam mam problemy z dyscyplina ale ja doskonale widzialem w co gra ten dzieciak i go przetrzymalem. On mnie jakos chyba nie lubil ale mial do mnie szacunek i pewien strach, co go trzymalo w ryzach. Wydaje mi sie, ze lekarstwem na rozbuchanie Osemki moze byc wlasnie kolejny silny charakter w blizszej przestrzeni. Jesli Pierwszym krokiem do nauczenia kogos samodyscypliny jest wg mnie opanowanie i ukierunkowanie rozbuchania a do tego potrzebna jest silna reka.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
maroz
Posty: 532
Rejestracja: piątek, 20 kwietnia 2012, 21:01
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Gdzieś w Tricity sobie lata

Re: Autodyscyplina 8

#13 Post autor: maroz » wtorek, 22 maja 2012, 12:28

Jeśli Pierwszym krokiem do nauczenia kogos samodyscypliny jest wg mnie opanowanie i ukierunkowanie rozbuchania a do tego potrzebna jest silna reka.
Tylko że ja nie wiem czy przesada w drugą stronę może zadziałać na taką ósemkę pozytywnie. Sądzę że silna ręka jest potrzebna, ale wychowująca dziecko poprzez przykład, dyscyplinę i odpowiedzialność za czyny, a nie dominację i kontrolę i kary. Chodzi o to by taka ósemka miała na tyle dużą niezależność by osiągać też własne (nie kolidujące z wizją rodziców) cele a jednocześnie nauczyć się dyscypliny i odpowiedzialności. Tylko czy po takim wychowaniu ósemka będzie dalej ósemką?
Kilka słów o mnie i moim życiu: http://www.youtube.com/watch?v=--fv2KOIjhM
Co mnie kręci i czym się zajmuje w czasie wolnym http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic ... 1&p=283039
ENTj (LIE) Ennagram 6w7

Awatar użytkownika
eszpe
Posty: 319
Rejestracja: czwartek, 4 sierpnia 2011, 05:41
Enneatyp: Lojalista

Re: Autodyscyplina 8

#14 Post autor: eszpe » wtorek, 22 maja 2012, 12:36

maroz pisze:
Jeśli Pierwszym krokiem do nauczenia kogos samodyscypliny jest wg mnie opanowanie i ukierunkowanie rozbuchania a do tego potrzebna jest silna reka.
Tylko że ja nie wiem czy przesada w drugą stronę może zadziałać na taką ósemkę pozytywnie. Sądzę że silna ręka jest potrzebna, ale wychowująca dziecko poprzez przykład, dyscyplinę i odpowiedzialność za czyny, a nie dominację i kontrolę i kary. Chodzi o to by taka ósemka miała na tyle dużą niezależność by osiągać też własne (nie kolidujące z wizją rodziców) cele a jednocześnie nauczyć się dyscypliny i odpowiedzialności. Tylko czy po takim wychowaniu ósemka będzie dalej ósemką?
Masz jakiś wypaczony obraz ósemki. Nie każda ósemka to socjopata bez sumienia i uczuć, opętany władzą nad światem, nieodpowiedzialny i niezdyscyplinowany. Ósemki często biorą odpowiedzialność za siebie i innych, są zdyscyplinowane gdy jest taka potrzeba. Np moje dzieciństwo to częste branie odpowiedzialności za siebie i przyjaciół, a do tego potrzebna była dyscyplina i siła.
papa ludki

Awatar użytkownika
maroz
Posty: 532
Rejestracja: piątek, 20 kwietnia 2012, 21:01
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Gdzieś w Tricity sobie lata

Re: Autodyscyplina 8

#15 Post autor: maroz » wtorek, 22 maja 2012, 12:39

Nie nie mam wypaczonego obrazu. Źle mnie zrozumiałeś. Ja jedynie szukam rozwiązania w nawiązaniu do wypowiedzi Baby_kapara które nauczy dziecko dyscypliny, czyli samomotywacji przy jednoczesnym zachowaniu i wzmocnieniu jej ósemkowych cech. Gdy będę kiedyś tatą to mogę mieć dziecko ósemkę i chcę umieć je wychowywać i umieć wobec niego postępować.
Kilka słów o mnie i moim życiu: http://www.youtube.com/watch?v=--fv2KOIjhM
Co mnie kręci i czym się zajmuje w czasie wolnym http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic ... 1&p=283039
ENTj (LIE) Ennagram 6w7

ODPOWIEDZ