Mam nadzieję, że to wystarczy (bo brakuje spojrzenia od strony ennea) i nie będę już zawracać gitary tematem
Jak ja to widzę całościowo, opierając się na przewodniku Anda:
Typ 1 – Perfekcjonista
Podstawowy lęk: bycie zepsutym, złym, posiadanie wad
Rola tego złego i bycie zepsutym nigdy mi nie pasowała. Widzę że mam wady, ale uświadamiam zazwyczaj dopiero, gdy o nie zapytać, mam coś zrobić (np. trzeba się przeciwstawić i widzę, że nie dam rady) lub konfrontuje z tekstem. Na codzień o nich nie myślę.
Podstawowe pragnienie: bycie dobrym, prawym, zrównoważonym
Nie chcę być zły, więc chce być (jestem?) dobry. No trudno zaprzeczyć, żę mam swoje wady i przypadłości, ale to nie sprawia, że jestem po ciemnej stronie mocy
Kluczowa motywacja: chcą mieć rację, sięgać wysoko i wszystko poprawiać. Być spójnymi i konsekwentnymi w swoich ideach, uzasadniać i usprawiedliwiać swoje działania, być ponad krytyką i nie być przez nikogo oskarżanymi.
Jeśli mam rację, to nie muszę się produkować, ale widzę, że nie tylko ja mam rację. Z łatwością dostrzegam, że ja mam racje, pan ma rację, wszyscy mają rację, ale najczęściej nie umiem uściślić w czym, a jeśli już, to jest jeszcze problem by właściwie i w ogóle to zwerbalizować. Sytuacje, gdy jasno obstaje przy jednym są rzadkie i częściej dotyczą tych konkretów o których już wiem, że dotyczą mnie (Np. gdy ktoś twierdzi, że JA lubię wątróbkę, gdy ponad wszystko na tym świecie jej nie cierpię, ale gdy ktoś pyta o jakąś neutralną potrawę (relację, opinię o kimś), to trudno mi to określić inaczej niż "i tak, i nie", ale raczej pozytywnie). Sięganie wysoko to raczej nieco idealistyczne marzenia, ale bez napinania się do ich realizowania. "fajnie jeśli się uda, a jak nie to trudno - nic złego się nie stało". Spójność raczej tak, ale też bez napinki. Nie lubię, o to aktywnie walczyć, uzasadniać, bronić się. Aczkolwiek bycie fałszywie oskarżonym w dzieciństwie wywoływało we mnie gniew (wewnętrzny i stłumiony), aktualnie nadal coś w tym stylu, ale nie tak mocno jak kiedyś, bo lepiej rozumiem "że i w jaki sposób" ludzie coś mogą odbierać i wytworzyć mylne wrażenie o kimś.
„Istnieje właściwa droga. Pozwól mi ją pokazać.”
Tak - jedna droga dla każdego inna, która może się krzyżować i przecinać z wieloma innymi
Jeśli ktoś ogranicza się do prezentacji tej drogi uważanej przez niego za właściwą, to z chęcią wysłucham, ale przeciąganie mnie siłą na swoją drogę rodzi we mnie opór i "zamieranie w miejscu".
Dąży do: właściwego sposobu postępowania, ulepszania siebie i innych
Unika: popełniania błędów
Skupiony na: „co jest właściwe, a co niewłaściwe?” Wewnętrzne standardy perfekcji.
W pewnym sensie. Szukam (ale nie aktywnie, raczej gdy jest taka potrzeba) tego, jakie wyjście jest ok, żeby wilk syty i owca cała. Raczej się nie ulepszam, innych tym bardziej. Czasem, zwracam uwagę bliskim, gdy widzę co zrobili źle w komunikacji z drugą osobą, ale decyzję pozostawiam im samym. Czasem sugeruję, jakie wyście byłoby lepsze (np. obniżyć ton głosu, zamienić słowa, które maja pejoratywne konotacje [ogólne albo tylko uznawane przez zwaśnioną stronę, bo niektórzy lepiej zrozumieją, gdy rzuci się im coś dosadnie i ostro, a inni jeszcze się zaprą, wiec nie ma tu stałej, podręcznikowej reguły "jakich zwrotów należy zawsze unikać"]). Unikam błędów, ale jak się zdarzy to trudno. Z tego powodu wolę się nie angażować w coś, co przyniesie konkretną szkodę (bycie lekarzem, psychologiem, inżynierem, kierowcą). Wiedząc, że mogę sobie nie poradzić, zrobić sobie i innym krzywdę, wolę się nie angażować.
Typ 2 – Dawca
Podstawowy lęk: bycie niechcianym, niewartym miłości
Podstawowe pragnienie: czuć się kochanym
W pewnym sensie, ale może bardziej, zaakceptowanym, nie wyłączonym poza grupę czy relację. Przez długi czas nie zdawałem sobie z tego sprawy (w rodzinie nie było z tym problemów, prędzej nadmiar), chociaż w pewien sposób zdawałem. Po prostu, aż do liceum wystarczały mi relacje wśród domowników
Kluczowa motywacja: chcą być kochani, wyrażać swoje uczucia wobec innych, być potrzebni i doceniani, wywołać u innych reakcję i znaleźć wśród nich potwierdzenie opinii o samym sobie.
Tu rozumiem, że chodzi o okazywanie uczuć wobec kogoś/czegoś. Nie lubię wyrażać swoich uczuć, czy wywoływać reakcji. Zapewne kwestia usidlenia się w "roli społecznej". A może jednak lubię, ale nie chcę, bo to przyniesie więcej ambarasu? Natomiast sama kwestia lubienia czegoś tak po prostu, to tak jak było wyżej w przykładzie z wątróbką. Jeśli nie umiem czegoś wybrać, to jak wyrazić że lubię, gdy nie wiem czy lubię, a oczekuje się czarno/białej odpowiedzi. Opinia wystarcza mi w tym sensie "a jak ty mnie widzisz", gdy nie jestem pewien czy to co czytam, w końcu jest czy nie jest o mnie. Rzadko kiedy się o to pytam.
„Relacje są najważniejsze. Wspieram innych. Jeśli ci, których kocham, są szczęśliwi, ja też jestem.”
Na swój sposób tak, ale raczej, to wygląda w ten sposób, że nie wspieram ich aktywnie, raczej w odpowiedzi na ich potrzeby. Często nie wiem czego konkretnie oczekują, by zrobić ("-weź tu przytrzymaj -gdzie?"). Czasem rodzi to u mnie opór gdy mnie odciąga od czegoś, nawet nieistotnego. Jeśli czynność jest rutynowa, oddalam się w wewnętrzny świat i po prostu robię, a frustracja przechodzi. Atmosfera grupy łatwo oddziałuje na moje nastawienie i raczej unikam grup agresywnych, mhrocznych i dekadenckich, ale również nastawionych na zbytnią szaloną zabawę, czy poświęcanie się nauce/pracy gdzie każdy, kto przeszkadza swoją obecnością jest niemile witany.
Dąży do: bycia docenianym, czucia się ważnym dla innych.
Unika: bycia postrzeganym jako domagający się nadmiernej uwagi.
Skupiony na: tym czego chcą inni, jak zyskać ich aprobatę.
Lubię, gdy mam aprobatę, ale nie dążę i się temu nie poświęcam. Gdy ktoś zauważy że coś udało mi się zrobić dobrze, to jest fajnie, ale rozpływanie się w zachwytach, mówienie o tym znajomym i powracanie do tego mnie krępuje. Czucie się ważnym nie. Wystarcza nie być nieważnym. Stan pozytywnej neutralności mnie zadowala. Skupiam się na tym czego inni chcą Gdy czasem i ja coś chcę, albo zrozumiem że czegoś chcę, to nie umiem tego zrobić, bo widzę jak to podziała na bliskich. Nie umiem się odciąć od tego, co oni pragną, bo z jednej strony (w tych nielicznych rzeczach, w których udało mi się postawić na swoim), ustalę sobie, że bardzo czegoś pragnę wiec to zrobię, a z drugiej strony boli mnie ich możliwa reakcja, ich potrzeby i emocje. Przeważnie w 80-90% jest tak, że nie realizuję swoich pomysłów i nie wiem, czy ja chcę to zrobić, czy ja nie chcę, "bo oni chcą coś innego". Z biegiem lat udało nam się w części spraw pójść na pewne kompromisy angażujące obie strony, przez co nie mam aż tak wielkiego poczucia, że "muszę zostać, tam gdzie jestem".
Typ 3 –Zdobywca
Podstawowy lęk: bycie bezwartościowym
Podstawowe pragnienie: czuć się wartościowym i wartym uwagi
Kluczowa motywacja: chcą być doceniani, odróżniać się od innych, zdobywać atencję, być podziwiani i imponować innym.
To podciągnę pod punkt wyżej
„Świat lubi zwycięzców. Moja wartość zależy od tego, co osiągnę.”
No niestety takie jest życie
Dąży do: osiągania sukcesów i bycia postrzeganymi jako ktoś, kto osiąga sukces. Ciężkiej pracy, przewodzenia i wygrywania.
Unika: porażek.
Skupiony na: zadaniach, celach, zdobywaniu uznania.
Bardzo się z tym nie identyfikuję. Mogę za to powiedzieć, że w nielicznych przypadkach, gdy udawało mi się osiągać jakiś cel pomimo okoliczności, alob "jakimś cudem" było fajnie, choć nie jakoś hurra
Typ 4 –Indywidualista
Podstawowy lęk: nieposiadanie tożsamości i wyjątkowości
Podstawowe pragnienie: odnalezienie siebie i swojej wyjątkowości (by wykreować tożsamość)
Na wyjątkowości mi nie zależy. Trudno zaprzeczyć, że na odnalezieniu tożsamości, biorąc pod uwagę ostatnie dni. Wolę się nie wyróżniać, być tym z tyłu, gdy nikt nie zwraca na mnie uwagi, nie traktuje inaczej niż wszystkich, nie wyróżnia. Odbieranie świadectw, wystawienie się na widok setek oczu mnie od zawsze paraliżowało.
Kluczowa motywacja: chcą wyrażać siebie i swoją indywidualność, tworzyć i otaczać się pięknem, podtrzymywać określone nastroje i uczucia, wycofywać się w celu ochrony własnego obrazu przed sobą, troszczyć się o potrzeby emocjonalne zanim skupią się na czymkolwiek innym, przyciągnąć „wybawcę”.
Tworzyć tak, ale nie mam do tego wiele zaangażowania, pasji. To wszystko niestety pozostaje w sferze "kiedyś może to zrobię". Podtrzymywać radosną atmosferę, jeśli już. Skupienie na potrzebach emocjonalnych przed czymkolwiek innym - nie bardzo to widzę. U mnie jest skupienie na "nie wiem co i czy chcę ("wiem" tylko jako bieżący problem do rozwiązania (skręcić w lewo czy prawo), a i tak nie zawsze). Jeśli coś wzbudza moje pozytywne emocje podczas doświadczania to jest ok, choć sama świadomość, że to są emocje przez lata tłamszona. Rozwlekanie negatywnych mnie męczy i chcę jak najszybciej zmienić temat. Idea wybawcy do mnie nie przemawia, wole samotnie radzić sobie z problemami przez ich przetrzymanie, aż się nie rozwiążą, niż chcieć prosić kogoś o pomoc w tym zakresie.
„Uczucia i bycie autentycznym są najważniejsze.”
Szczerość jest ważna
Dąży do: bycia kimś wyjątkowym podczas poszukiwania sensu życia.
Unika: bycia zwyczajnym.
Skupiony na: przeszłości, przyszłości, tym, czego brakuje, lub jest trudne do zdobycia.
Przeszłość tak, przyszłość nie bardzo, bo jest nieokreślona. Tym czego brakuje - "stał dom, już rozebrany, nie ma". I nawet jak nie ma to wiem że stał. Czasem wyszukuję takie zmiany w otoczeniu, ale bez większych problemów emocjonalnych, choć nie bez żadnych. "Noo... Szkoda jak coś zostaje zniszczone". Trudnych rzeczy unikam.
Typ 5 –Obserwator
Podstawowy lęk: Bycie bezużytecznym, bezradnym lub niezdolnym do czegoś
Wtedy muszę polegać na kimś innym. Jeśli wiem jak coś zrobić, to mogę to zrobić i iść dalej
Podstawowe pragnienie: Bycie zdolnym i kompetentnym
Owa kompetencja nigdy mi nie pasowała. jeśli coś umiem zrobić, to po co mam się wykazywać że umiem, przechodzić testy wspinać się wyżej.
Kluczowa motywacja: chcą posiadać wiedzę, by zrozumieć otoczenie i zorientować się w sposobach ochrony siebie przed zagrożeniami z niego płynącymi.
Tak, chcę wiedzieć. Świat mnie interesuje. Ochrona przed zagrożeniami dość powierzchowna. Więcej wysiłku niż to warto.
„Umysł i myślenie to najważniejsze wartości. Mogę polegać tylko na sobie.”
No nie ma najwyższych wartości. Każdy ceni co innego i nie musi to być NAJ, choć pewnie się zdarzają tacy. (A może jest, tylko ja w swojej ingnorancji tego nie dostrzegam
)
Dąży do: wiedzy, zrozumienia, bycia samowystarczalnym.
Tak, ale samowystarczalność to raczej nie bardzo. Dobrze, gdyby można było umieć coś zrobić ot tak.
Unika: nieposiadania odpowiedzi lub wyglądania na głupka.
Wręcz często mi ich brakuje. Po niektóre sięgam, inne ignoruję. Mam w sobie ciekawość świata, ale brak samozaparcia, by zgłębiać go jakoś mocno, dogłębnie. Co do wyglądania, raczej nie patrzę na to, o ile przez to nie ląduję w centrum uwagi (nie lubię). Mimo to brak mi sił by odkręcać sprawy wizerunkowe. Czasem mnie to bawi, jednak uważam, że kiedyś może ogarną
Skupiony na: myśleniu, odcięciu się od emocji w celu obserwacji.
Prawie non stop myślę, wyobrażam sobie rozmowy, sytuacje, możliwości, mnóstwo rzeczy. Zwykle są to jakby prawie realne odzwierciedlenia faktycznych rzeczy i osób, jednak wiem że to tylko ułuda i prawie nigdy rzeczywistość się nie pokrywa z nimi (fajne rozmowy nie są przeprowadzone, akcje nie wykonywane itp.)
Typ 6 –Lojalista
Podstawowy lęk: bycie pozostawionym bez wsparcia i przewodnictwa
Podstawowe pragnienie: posiadać bezpieczeństwo i wsparcie
Kluczowa motywacja: chcą być bezpieczne i czuć wsparcie innych, czuć się pewnie oraz otrzymywać otuchę, testować nastawienie innych do siebie, walczyć z niepokojem i brakiem poczucia bezpieczeństwa.
Nie chcę się narażać na niebezpieczeństwa. Mam pewien określony próg którego nigdy nie przekroczę umyślnie. Przewodnictwo tylko na zasadzie nauczycielskiej lub delikatnego popchnięcia do przodu moich pomysłów. Ewentualnie gdy ktoś może je zrealizować za mnie. Nie lubię testować i wystawiać innych na próbę, choć zdarza mi się delikatnie, naokoło podpytywać, jednak bardzo rzadko. Walka z niepokojem poprzez odnalezienie bezpiecznego miejsca (które niekoniecznie takie jest, ale można uznać za najbezpieczniejsze) i przeczekanie. Często bagatelizowanie ich.
„Mogą istnieć zagrożenia, które czają się za niepozornymi rzeczami.”
no oczywiście, ale nie ma co wyolbrzymiać
Dąży do: posiadania pewności.
Trochę tak, ale różnie. Dobrze jeśli mam pewność, ale w większości spraw się nie da, więc nie ma co drążyć.
Unika: wątpliwości poprzez poszukiwanie aprobaty, kwestionowanie lub konfrontację.
Pewne rzeczy owszem, czasem, ale ciągłe kwestionowanie jest dziwne. Konfrontacji nie lubię. Unikam. Aprobatę dla własnych pomysłów, ale to jak przy opisie przy 2 - jeśli bliscy aprobują mój pomysł, moje pragnienie, to łatwiej mi się wziąć za realizację, bo wiem, że ich to nie "uszkodzi". Co nie znaczy, jeszcze że tak zrobię. Do tego jeszcze indywidualna kwestia moich wątpliwości do przełamania
Skupiony na: sprzecznych dowodach, wewnętrznym kwestionowaniu, ukrytych intencjach.
Trochę owszem, jednak rzadko mam ochotę się tym zajmować, bo to trzeba zaangażować się do dyskusji. Nie poszukuję ukrytych intencji, raczej "widzę je". Ogólnie to tak na codzień takie podejście traktuję trochę po macoszemu.
Typ 7 –Entuzjasta
Podstawowy lęk: bycie uwięzionym, odczuwanie cierpienia
Podstawowe pragnienie: bycie usatysfakcjonowanym, zaspokajanie swoich potrzeb
Kluczowa motywacja: chcą utrzymać wolność i szczęście, unikać przegapienia wartościowych doświadczeń, być ciągle podekscytowanymi i zajętymi, unikać cierpienia.
Cierpieć nie lubię, ale łatwo mogę je znosić, przeczekać. Chociaż wizyta u dentysty w dzieciństwie do łatwych nie należała, tak teraz się wyłączam
nowe doświadczenia są fajne, ale bez przesady, pewnych norm nie przekroczę, choćby skoku ze spadochronem (chyba że ktoś mnie z nim wyrzuci z samolotu
). Gdy nadarza się jakaś okazja na nowe doświadczenie, czasem chcę po nią ruszyć, ale w gruncie rzeczy na chęciach się kończy. No i jest mała liczba "nowych doświadczeń" na jaką mam ochotę. Np. szukając do spróbowania nowej potrawy, długo się zastanawiam, co wybrać, a i tak najczęściej kończę z posiłkiem "ze stałego zestawu" (ostatecznie nowym doświadczeniem jest spróbowanie czy się różni od innych takich samych potraw
). Cenię wolność, radość i szczęście, ale nie za wszelką cenę i tak raczej umiarkowanie.
„Życie to przyjęcie. Odkryj je w całości.”
Wystarczy mi trochę tego przyjęcia
Dąży do: bycia szczęśliwym, planowania zabawy, posiadania swojego wkładu w rzeczywistość.
Lubię, gdy wraz z bliskimi robimy coś wspólnie i fajnie gdy akceptują pomysły na "zabawę". Samemu nie mam problemu tego robić, ale czasem załącza się tryb "fajnie, jakby ktoś jeszcze tu był"
Unika: bólu i cierpienia.
Skupiony na: najlepszych możliwych przypadkach, przyjemnych planach, możliwościach.
Owszem, widzę to, chociaż widzę też te gorsze. Widzę też, że jeśli coś jest zbyt trudne do zrealizowania, że ma masę obostrzeń, powinności, to trudno mi się zmobilizować albo w ogóle zrobić. Zwykle, gdy już zacznę to jakoś to idzie.
Typ 8 –Szef
Podstawowy lęk: bycie krzywdzonym lub kontrolowanym przez innych
Podstawowe pragnienie: chronić siebie (kontrolować własny los i przeznaczenie)
Tak. I najlepiej to zrobić nie narażając się innym, ani innych na siebie
Kluczowa motywacja: chcą być samowystarczalne, udowadniać swoją siłę, opierać się słabościom, być ważnymi w swoim świecie, dominować nad otoczeniem i utrzymywać kontrolę nad własnym losem.
Absolutnie nie ja. Tzn kontrola losu brzmi fajnie i czasem mi się udaje, ale widzę że w gruncie rzeczy to okazjonalne przebłyski.
„Musisz być silnym, by przeżyć.”
... ale nie musisz
Dąży do: bycia samowystarczalnym i silnym, wywierania wpływu na świat.
Unika: bycia słabym, łatwym do zranienia, zdanym na łaskę innych.
Skupiony na: sile i kontroli. Wszystko albo nic.
Nie, ale być zdanym na łaskę niekoniecznie nie brzmi dobrze, choć tak się kończy, nawet dla tych, którzy myślą, że są niezależni. Wolę "Nic" niż zrobić komuś krzywdę
Typ 9 –Mediator
Podstawowy lęk: doświadczenie straty lub odizolowania
Na to reaguję najmocniej. Myśl o utracie kogoś bliskiego, albo nawet przedmiotu jest bardzo trudna. Fakt utraty wywołuje rekację, gdy do mnie dotrze po bezpośredniej interakcji. Widzę, że jeśli mi ktoś mówi, że coś się zepsuło, że ktoś umarł, to dalej pogrążam się w czynnościach (tylko kilka razy dotarły do mnie silne emocje od razu) albo nie mogę zrobić nic. Kiedy już jestem przy tym zdarzeniu lub tuż po, to emocje odżywają, myśli dochodzą i to jest jak lawina, do tej pory podtrzymywana konstrukcjami zabezpieczającymi, aż się nagromadziło tego za dużo.
Gromadzę mnóstwo książek (co myliło mnie też z kolekcjonowaniem u typu 5, ale u mnie ma to charakter bardziej chaotyczny, niekonsekwentny, przypadkowy), bo kiedyś to przeczytam. Mało co wyrzucam, nawet jak się zepsuje, bo kiedyś może się przyda, kiedyś, kiedyś... Nawet jedzenie jest mi trudno wyrzucić, chyba że jest ewidentnie zepsute. Nawet jeśli nagle odkryję, na co mam ochotę TERAZ ochotę, to i tak sięgam po ten przysłowiowy nieszczęsny gar pomidorowej, aż nie zjem albo się nie zepsuje, albo po inną pierwszą lepszą rzecz z lodówki, najczęściej taką, która nie wymaga przygotowywania
To co mnie najbardziej oburza, to umyślne lub bezmyślne niszczenie. Zarówno łamanie gałęzi (po dzieciństwie zaakceptowałem, że tak się robi i już, bo potrzeba itp., no rozumiem takie potrzeby), jak palenie książek, Czy wysadzanie obiektów kultury światowej, wywołują ledwo pohamowywany gniew (ale i tak nic nie mogę zrobić), tak że nawet uda mi się szczerym wulgaryzmem rzucić. Jeszcze pamiętam (gdy to piszę) jak mnie zdenerwowało zniszczenie jakiegoś tam zabytku w Syrii czy monumentów, gdzieś tam bliżej Himalajów, albo zdewastowanie muzeum w Kairze pare lat temu. Niszczenie ludzi też należy do tej kategorii zachowań.
Podstawowe pragnienie: posiadać wewnętrzną stabilność i „spokój ducha”
To już przed liceum wiedziałem że jestem flegmatykiem, ale z takim pozytywnym spojrzeniem na świat. Drobna nuta melancholii, ale taka bardziej sentymentalna niż rozpaczliwa. Ogólnie to od dawna widzę, że zawsze jest jakieś wyjście, nawet jeśli go nie widać, wystarczy tylko iść przed siebie (jeśli to tunel), albo poczekać (chociaż widzę, też, że czasem trzeba temu delikatnie pomóc, ale nie we wszystkim i nie forsownie)
Kluczowa motywacja: chcą dążyć do harmonii w swoim otoczeniu, unikać konfliktów i napięć, utrzymać rzeczy takimi, jakie są, odrzucać cokolwiek, co by je uraziło lub wytrąciło z równowagi.
Nie umiem wychodzić ze Status Quo. Zawsze się obawiam, że kogoś za bardzo popchnę albo że zostanę w coś wciągnięty, więc stoję w miejscu albo podążam ruchem jednostajnym. Myśl o wprowadzeniu zmian rodzi obawy, jak to napisane wyżej przy 7. Boję się wykonać krok do przodu, a zachęty częściej mnie przykuwają niż pomagają. To tak jak wybrać: czy zostać pożartym przez wilki, które pędzą ku mnie, czy rzucić się w przepaść, nie wiedząc co mnie czeka". Wilki mogą się okazać, przyjaznymi psami (jeśli ktoś bardziej boi się i ucieka od problemów), a przepaść może być wyłożona miękkimi gumowymi kaczuszkami (jeśli ktoś obawia się przyszłości). Nie wiadomo, która opcja jest ostatecznie lepsza, która gorsza i pozostaje czekać, aż będzie za późno i niech samo się stanie. Może jakiś myśliwy je przepłoszy, może one same zrezygnują, może będzie trzęsienie ziemi i samo popchnie do przodu.
„Wszystko się rozwiąże. Każdy punkt widzenia ma swoją wartość.”
Tak jak wyżej + trochę na ten temat przy opisie 1. Te przekonania siedzą we mnie jak mało które.
Dąży do: utrzymywania pokoju, jednoczenia się z innymi.
Unika: konfliktów.
Jednoczenie poprzez rozmowę, uczestnictwo w zabawie, aktywnościach lub ich braku. Rzadko zdarza mi się co prawda coś proponować, ale czasem się zdarza i to szerzej opisane przy 7. Konflikty - dawniej pasywnie - uciekając wgłąb siebie, przeczekując burzę, aktualnie bardziej umiem je minimalizować słowami, ale to czasem trudne, szczególnie jeśli widzę, że zamiast unikać, mogę to jeszcze bardziej nasilić, więc wtedy wolę nie działać i poczekać, aż się ktoś uspokoi "pogadamy jutro". A jak nie pogadamy to też ok.
Skupiony na: cudzym punkcie widzenia.
Cudzy punkt widzenia, to coś z czego najbardziej zdałem sobie niedawno sprawę (teraz też widzę, że czasem coś potrafię i to robię, ale nie wiem, że tak jest i ogarniam że tak umiem/mam po jakimś czasie). Łatwo mi idzie wczuwanie się w innych i zrozumienie cudzego punktu widzenia, choć nie zawsze łapię motywy i po co ktoś coś robi, oraz nie zawsze wiem co z tym począć. Szczególnie jeśli rpzypadki wydają się beznadziejne. Pragnąc czegoś, podejmując decyzję, analizuję jak to zostanie odebrane, jaki wywrze efekt jakie nastręczy problemy, jakie wywoła reakcje - i wolę się ograniczyć, nic nie zrobić, dać sobie spokój lub na wstrzymanie. Tu tragiczny jest konflikt interesów (ja vs A vs B), bo w każdym przypadku będzie źle. Mimo to, w takich przypadkach dochodziło do mnie najczęściej, co jest tym "co chcę ja dla siebie". Jeśli miałem wystarczająco siły woli, to udawało mi się to z trudem przepchnąć, pomimo oporów wewnętrznych i zewnętrznych. Ale to rzadko jest tak jednoznaczne.