Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

Ogólne dyskusje na temat Enneagramu
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
sarnandynka
Posty: 241
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 00:16

#46 Post autor: sarnandynka » niedziela, 3 lutego 2008, 15:24

...
Ostatnio zmieniony środa, 3 czerwca 2009, 23:41 przez sarnandynka, łącznie zmieniany 1 raz.



misiek
Posty: 578
Rejestracja: poniedziałek, 7 maja 2007, 02:59

#47 Post autor: misiek » niedziela, 3 lutego 2008, 19:19

Perwik pisze:nie zrozumie tego, jej inteligencja społeczna jest upośledzona. będzie drążyła temat, jak nie teraz, to następnego dnia. a kontakt z nią jest zbyt bliski, żebym mógł tak, po prostu powiedzieć: zamilcz.
na rodzeństwo nie ma lekarstwa :)

Perwik
Posty: 3600
Rejestracja: czwartek, 3 stycznia 2008, 23:08

#48 Post autor: Perwik » niedziela, 3 lutego 2008, 19:50

nie Miśku, źle wydedukowałeś, to nikt z rodziny :)

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#49 Post autor: Zielony smok » czwartek, 1 września 2011, 18:21

Pokazała się ostatnio książka Caroline Myss ,,Na przekór grawitacji".
Większość ludzi zmaga się z wybaczeniem właśnie dlatego, że wybaczyć oznacza działać wbrew naturze rozumu. Wybaczanie nie ma dla nas sensu z emocjonalnego punktu widzenia, a tym bardziej nie przemawia do poczucia dumy, jakkolwiek wspaniale może to brzmieć w teorii. Nasz umysł i emocje preferują logikę sprawiedliwości: oko za oko, ząb za ząb, krzywda za krzywdę. Wybaczenie zdaje się temu przeciwstawiać - to tak jakbyśmy odpuszczali osobie, która nas skrzywdziła. Jednak stanowi ono akt mistyczny, nie akt rozsądku. Wybaczenie jest wyzwaniem mającym na celu niejako umycie okien umysłu, szczególnie tych, przez które widzisz jedynie swoją potrzebę dochodzenia sprawiedliwości. Przez te okna nie potrafisz dostrzec bólu innych ludzi, gdyż podobnie jak lustro odbijają one tylko twój obraz: ty jesteś centrum wszechświata, liczy się tylko twój ból, a wszystko, co jest słuszne i sprawiedliwe, powinno opierać się na tym, co służy twojemu życiu. Umysł może nigdy nie będzie potrafił pogodzić się z wybaczeniem. Rozum z natury zawsze obmyśla strategie służące naprawie i wzmocnieniu ego, zwłaszcza jeśli cierpi się z powodu rany związanej z poniżeniem. Wybaczenie oznacza walkę nie tylko między tobą a krzywdzicielem, lecz również między tobą a Bogiem. Może ono stanowić inicjację do poziomu percepcji, na którym zaczniesz rozumieć, że sprawiedliwość osobista jako taka nigdy nie może istnieć w idealnej formie w żadnym społeczeństwie. Umiejętność wybaczania to nie ziemska sprawiedliwość, ale raczej akceptacja wyższej zasady sprawiedliwości boskiej jako elementu porządkującego, który stoi za wydarzeniami twojego życia. Gdy wydarzenia i związki rozumie się z punktu widzenia tej wyższej zasady, nabierają one bezosobowego charakteru. Działania ludzi są napędzane siłami, które nie mają z tobą nic wspólnego, choć możesz zostać zraniony, kiedy staniesz na ich drodze. Albo być może zranisz osoby, które akurat stoją na twojej drodze, nawet jeśli bardzo ci na nich zależy. Takie spojrzenie w żadnym razie nie zwalnia nas z odpowiedzialnego działania ani z dążenia do społecznej sprawiedliwości w istotnych kwestiach. Jednak ta perspektywa uczy nas, że żadne zainicjowane przez nas działanie nigdy nie jest odosobnione, lecz stanowi element fizycznego, emocjonalnego, umysłowego, psychicznego i duchowego kontinuum. Najczęściej kierują nami reakcje i nienazwane siły w nas samych i nadzwyczaj trudno jest pamiętać o bezosobowej złożoności każdego naszego działania, na przykład podczas kłótni. Ale zastanów się, jak często po przykrej rozmowie próbowałeś wytłumaczyć swoje zachowanie, dodając elementy swojej historii, które wpłynęły na twój wybuch w tamtej chwili. „Cóż - powiesz prawdopodobnie - miałem trudne dzieciństwo i mój ojciec był alkoholikiem, więc nic dziwnego, że czasem tak się zachowuję. To, co mówisz przypomniało mi te wszystkie chwile z dzieciństwa, kiedy na mnie krzyczano, i dlatego zareagowałem z taką złością". Innymi słowy, należy ci wybaczyć, ponieważ twoja wściekłość tak naprawdę nie była „osobista", lecz złożona, odwoływała się do twojej historii i niejako wyłoniła się z twoich licznych wewnętrznych pieczar. Wymieniając drugiej osobie litanię problemów, oczekujesz nie tylko całkowitego wybaczenia twoich słów lub czynów, ale również współczucia! Wybaczenie jest transcendentalną siłą, która uwalnia od czegoś więcej niż tylko od krzywdziciela. Wybaczenie uwalnia od stanu świadomości skoncentrowanej na ego, które uparcie potrzebuje sprawiedliwości zbudowanej wokół strachu przed upokorzeniem, jaki wywodzi się z dawnych poniżających doświadczeń. Wybaczenie jest istotne dla uzdrawiania dlatego, że wymaga wyzbycia się potrzeby ego, aby życie układało się zgodnie z twoją osobistą wersją sprawiedliwości.
(…)
NIE MUSISZ WIEDZIEĆ
Dopóki nie zrezygnujesz z potrzeby zrozumienia, dlaczego tak a nie inaczej dzieje się w twoim życiu, będziesz uporczywie trzymał się swoich ran. Twój umysł zapragnie uzdrowienia, lecz duma, złość i emocje pozostaną uwikłane w chęci, aby upewnić się, że twoi krzywdziciele pożałowali swojego postępowania. A może sam będziesz chciał ich zranić. Tak czy inaczej, możesz być pewien, że twoje emocjonalne ja będzie wciąż przywiązane do niedokończonych spraw, które mają korzenie w uczuciach porzucenia i upokorzenia, straty albo bycia oszukanym. Twój umysł może zrobić to, co jest konieczne do uzdrowienia, i wykonać wszystkie zalecane kroki, lecz twoje serce nigdy w pełni nie będzie uczestniczyło w tym procesie. Dzieje się tak, ponieważ koniec końców wybaczenie jest aktem uwolnienia się, rezygnacji z potrzeby wyjaśniania. Z tej perspektywy wybaczenie nie ma nic wspólnego z ludźmi, którzy nas skrzywdzili. Jest to akt akceptacji tego, że istnieje większa mapa życia, na której widać bieg wielu rzek zdarzeń i związków, przy czym wszystkie są ze sobą powiązane. Wybaczenie oznacza uwolnienie się z piekła - uwolnienie się od potrzeby zdobycia wiedzy o tym, czego nie można wiedzieć, i od chęci zobaczenia, jak inni cierpią dlatego, że nam wyrządzili krzywdę. Aby osiągnąć ten stan poddania się, ludzie, których znam, musieli uznać, iż słowo „wybaczenie" obejmuje wszystko: ból z dzieciństwa, rozbite małżeństwa, zdrady, nierozwiązane konflikty w różnych związkach, nieudane posunięcia biznesowe, błędne lub pochopne decyzje, które zraniły innych, jak również własne złe postępki. Tego rodzaju zrozumienie oznacza pierwszy poziom mądrości, na którym umiesz zobaczyć, że odegrałeś przynajmniej pewną rolę w rozwoju wydarzeń. Albo że - choć prawdopodobnie bezpośrednio nie stworzyłeś złej sytuacji (jak w przypadku wykorzystywania w dzieciństwie lub zaniedbania) - żadne logiczne wytłumaczenie nigdy nie wystarczy, żeby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego właśnie ty byłeś ofiarą. Z pewnością nigdy nie znajdziesz wyjaśnienia, które faktycznie uśmierzy cały twój ból, gdyż rozsądek po prostu nie potrafi dotrzeć tak głęboko do serca i duszy. W związku z tym musimy dążyć do pozycji, która wykracza poza logiczne zrozumienie i może być nawet transcendentna. Pewien mężczyzna opisał to następująco: Moja matka była alkoholiczką. Mam więcej wspomnień o niej, jak leżała nieprzytomna na kanapie, niż jak była świadoma. Całymi latami jej nienawidziłem, a po opuszczeniu domu nie widziałem jej prawie przez dwanaście lat. Wróciłem w rodzinne strony, bo chciałem pogodzić się z tymi wspomnieniami. Ale okazało się, że nie mogłem - ona zaprzeczała wszystkim moim słowom. Kiedy zachorowałem, zrozumiałem, że przez całe życie byłem wściekły, bo czułem się oszukany, nie mając kochającej matki. Myślałem, że to ze mną coś jest nie w porządku. Potem zrozumiałem, że nie o mnie chodzi. Moja mama była smutną, pustą i rozczarowaną osobą, ale na pewno nie chciała być taka. Nie było nikogo, kto mógłby jej wtedy pomóc. Jak miała uwolnić się od swojego bólu? To nie miało nic wspólnego ze mną i właśnie uświadamiając sobie ten fakt, uzdrowiłem głęboką, ciemną ranę. Matka żyła na tyle długo, że mogliśmy naprawdę się pogodzić, i za ten cud będę zawsze wdzięczny. Istnieją również doświadczenia niepojęte dla rozumu, które z natury są bardziej kosmiczne ze względu na swoją bezosobowość (stanowią część zbiorowej katastrofy). Ponadto niosą ze sobą możliwość śmierci. A konfrontacja z nieuchronnością własnej śmierci zmusza nas, abyśmy przeanalizowali nasz związek z całym istnieniem, to znaczy kwestie dotyczące ducha lub kosmosu. Ten poziom doświadczeń obejmuje wypadki i urazy, śmierć ukochanej osoby, kryzysy ekonomiczne, które pozornie są poza naszą kontrolą (na przykład krach na giełdzie lub poważna recesja), klęski żywiołowe, które pozbawiają nas całego dobytku, czy też wady wrodzone u naszych dzieci. Szczytowym punktem tego spektrum jest własna choroba, która często wywołuje wielką potrzebę znalezienia odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego?" - konkretnie, dlaczego właśnie ja muszę stawiać czoło potencjalnie śmiertelnemu kryzysowi w postaci choroby. Nawet jeśli dolegliwość jest efektem naszych własnych działań (cukrzyca na skutek otyłości, rak płuc na skutek palenia) wciąż chcemy wiedzieć: „Dlaczego ja? Dlaczego teraz?". A kiedy wreszcie nadchodzi moment rezygnacji z tych pytań, nie odrzucamy ich punkt po punkcie. Ludzie, którym udaje się wyzdrowieć, uwalniają od razu cały sposób myślenia, obejmujący pełną listę pytań. Oznacza to oczyszczanie ego, które uwalnia rozgoryczone ja. W jego miejsce pojawia się wewnętrzna prawda zapewniająca cię, że nic nie było błędem ani przypadkiem oraz że wszystko da się uzdrowić. Wyobraź sobie ogród na odległym brzegu rzeki, gdzie ponoć rosną kwiaty pachnące najpiękniej na ziemi. Nieważne, jak poetycko ktoś opisałby każdy zapach - twój umysł nie potrafiłby oddać ani jednego z tych zapachów nawet przez sekundę. Aby powąchać rzeczywiste kwiaty, musisz wejść do ogrodu. Takie doświadczenie przekracza możliwości pojmowania rozumem - jest to akt transformacji albo przynajmniej rozkoszy odczuwanej zmysłami.

(…..)
Rozum jest w konflikcie z wybaczeniem i dumą. Upokorzenie należy do najtrudniejszych do wybaczenia osobistych krzywd. Dla wielu osób bycie upokorzonym to najbardziej bolesne doświadczenie w życiu. Poniżanie okrada nas z wrodzonej siły dbania o własne bezpieczeństwo. Jest ono pogwałceniem instynktu przeżycia- czujemy, że nie zdołaliśmy ochronić samych siebie przed jedną z najboleśniejszych ran, a konsekwencje uczucia bezbronności wobec upokorzenia są druzgocące. Uraz po głębokim poniżeniu we wczesnej młodości może być tak silny, że dorastamy w strachu, iż kontakty z ludźmi doprowadzą w końcu do kolejnego upokorzenia. Wybaczenie aktu poniżenia - a tym bardziej wielu, tak jak w przypadku licznych stosunków kazirodczych- nie ma sensu dla logicznego umysłu, który patrzy na sprawy przez pryzmat niewinności i kary. I choć wielokrotnie zauważamy logikę w wybaczaniu i konieczności życia dalej i przypominamy sobie, że rozpamiętywanie ran oznacza krzywdzenie siebie samych, to nasz rozum domaga się sprawiedliwości, lub może nawet zemsty. Wielu ludzi niechętnie przyznaje się do pragnienia zemsty, chęci zranienia, podobnie jak sami zostali zranieni, zwłaszcza że w terapii tak duży nacisk kładzie się na wyjaśnianie krzywdy klienta. Ale potrzeba odegrania się ma zasadnicze znaczenie dla archetypu sprawiedliwości, ponieważ go szanujemy. Ów archetyp reprezentuje wrodzoną potrzebę sprawiedliwości, poczucia, że istnieje zasada „oko za oko, ząb za ząb", obejmująca także poczucie, iż musimy dawać sprawiedliwie tym, którzy dali nam. Sprawiedliwość nie odnosi się tylko do kary. To głęboko zakorzenione odczucie dotyczy również zasad fair play. Potrzeba sprawiedliwości i kary leży u podstaw systemów prawnych wielu krajów i ta subtelna forma myślowa jest aktywna w naszej psychice. Wprowadzenie wybaczenia wstrząsa całym archetypem sprawiedliwości w znanej nam postaci, szczególnie jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że patrzymy na siebie jak na osoby niewinne i upokorzone. To w tym miejscu może pojawić się dominująca i niezdrowa duma. Uczucie to w połączeniu z wściekłością wywołaną poniżeniem może w nas uwolnić więcej irracjonalności, niż kiedykolwiek u siebie podejrzewaliśmy. Sprawy rozwodowe to klasyczne tło takiej alchemii emocji. Zaszczepienie potrzeby wybaczenia w psychice osoby, która pragnie sprawiedliwości, często prowadzi do tego, że „ofiara" szuka kolejnego terapeuty tylko po to, aby popracować nad dotarciem do punktu, w którym może tolerować wymagany środek uzdrawiający - ponieważ wybaczenie jest podstawą uzdrowienia. Tymczasem paląca wściekłość w nas to po prostu kolejny dowód na to, iż taką truciznę trzeba uwolnić z ciała, umysłu i ducha. A jednak próby rozumowego podejścia do wybaczenia, ogólnie rzecz biorąc, są bezcelowe. Wybaczenie to nakaz mistyczny, nie racjonalny. Chęć wybaczenia pochodzi z części ciebie, która często jest w bezpośrednim konflikcie z tym, co myślisz o krzywdzicielu i jakie żywisz do niego uczucia. Fakt, że masz dylemat, czy komuś wybaczyć, czy nie, sam w sobie wskazuje, iż jakaś część ciebie chce wybaczyć, podczas gdy inna zwykle ego) jest uwięziona w historii twojej krzywdy. Każda część umysłu i emocje będą walczyły z nakazem wybaczenia, ponieważ ego potrzebuje niejako sali sądowej.
Niektórzy ludzie mieli potworne dzieciństwo albo doznali okrucieństwa w dorosłym życiu. Tym ranom powinna przyjrzeć się właściwa osoba, gdyż spojrzenie na nie z szacunkiem zapewnia godność pokrzywdzonemu i ma istotne znaczenie dla procesu uzdrawiania. Jednak trzymanie się zranionej (nieważne, jak głęboko) psychiki przypomina zamieszkanie do końca życia w domu postawionym na cmentarzu. Rana przypomina wtedy ciągle odwiedzany grobowiec wypełniony stęchłym powietrzem, które z każdym dniem pochłania coraz więcej naszych sił życiowych. Takie psychiczne grobowce są kosztowne w utrzymaniu. Wybaczenie wyciąga nas z grobowca krzywd, przy którym ciągłe czuwamy.
-- Posty sklejone automatycznie Wt wrz 27, 2011 10:46 pm --

Patty Griffin's Song "Forgiveness"

We are swimming with the snakes
At the bottom of the well
So silent and peaceful in the darkness where we fell
But we are not snakes and whats more
We never will be
And if we stay swimming here forever we will
Never be free

I heard them ringing the bells
In heaven and hell
They got a secret
Theyre getting ready to tell
Its falling from the sky
Calling from the graves
Open your eyes, boy, I think we are saved
Open your eyes, boy, I think we are saved
Lets take a walk on the bridge
Right over this mess
Dont need to tell me a thing, baby
Weve already confessed
And I raised my voice to the air
And we were blessed
Everybody needs a little forgiveness
Everybody needs a little forgiveness

We are calling for him tonight on this
Thin phone line
As usual were having ourselves one
Hell of a time
And the planes keep flying right over our heads
No matter how lond we shout
Hey, hey, hey !
And we keep waving and waving
Our arms in the air
But were all tired out

I heard somebody say
Todays the day
A big old hurricaine
Is blowing our way
Knocking over the buildings
Killing all the light
Open your eyes, boy, we made it through the night
Open your eyes, boy, we made it through the night
Lets take a walk on the bridge
Right over this mess
Dont need to tell me a thing, baby
Weve already confessed
And I raised my voice to the air
And we were blessed
Everybody needs a little forgiveness
Everybody needs a little forgiveness
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re:

#50 Post autor: Zielona » środa, 27 lutego 2013, 02:54

Zielony smok pisze:Dlaczego warto popracować nad wybaczeniem. Bo się opłaca....

Rozważasz konsekwencje osądzania, krytycyzmu i braku przebaczenia:

Kontynuujemy odczuwanie psychologicznego bólu związanego z doznaną obrazą.
Blokujemy zdrową komunikację i możliwość pojednania z "przestępcą".
Dostrzegamy podobne próby obrazy przez tych, którzy przypominają nam tego, kto nas poprzednio obraził
Przyciągamy podobne sytuacje, osoby i narażamy się na kolejne zranienia.
Oddajemy innym władzę nad sobą i pozwalamy im decydować o tym, jak się czujemy i zachowujemy (w rzeczywistości reagujemy) w podobnych sytuacjach.
Pozbawiamy się nieporadnie możliwości uczestnictwa w każdej naprawdę znaczącej, pouczającej, pełnej prawdy o mającym miejsce wydarzeniu sytuacji, co niszczy naszą relację z innymi
Dodajemy do naszych aktualnych kontaktów toksyczne negatywne nastawienie.
Izolujemy się/chronimy/unikamy nawiązywania nowych, zdrowszych i bardziej satysfakcjonujących kontaktów.
Stajemy się wrażliwi na złośliwości, pełni urazy i zgorzkniali.
Tracimy do siebie szacunek, zaufanie i dewaluujemy siebie na głębokich poziomach naszej psychiki.
Blokujemy siebie duchowo na możliwość otrzymania pomocy i uleczenia.
Nasze dusze "wysychają" (kurczą się) coraz bardziej
Moje wybaczenie wynikło ze zrozumienia, że zranili mnie nie tyle ze złej woli, ile z tego, że są niedoskonali, więc i postępują niedoskonale. Teraz, odkąd jestem na forum, wiem, że ma to związek z poziomem zdrowia.
I że noszenie w sobie tego bólu nie jest dla mnie dobre. Przeczesałam swoje życie, odnalazłam to co mnie bolało. Co ciekawe pewne rzeczy z perspektywy czasu okazały się dużo mniej istotne. To ja nosiłam w sobie wyolbrzymiony ból. Czasem nawet znajdowałam drugie oblicze tych sytuacji i okazywało się, że wtedy powstawało coś dobrego dla mnie. Ale wtedy tego nie widziałam. W jednym przypadku zranienie było tak silne, że zrozumiałam, że w moim życiu dobrze nie jest, co doprowadziło mnie do chęci zmian i zdrowienia. Co dziwne chyba nawet czuję się troszkę za to wdzięczna.
Odwróciłam powyższe zasady i wiem dlaczego wybaczanie jest dobre :)
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#51 Post autor: Zielona » środa, 27 lutego 2013, 15:38

P.S.
Tak mi jeszcze przyszło do głowy, bo dziś mój umysł nie wykorzystywał pełnych mocy przerobowych ;)
Czasem ludzie, którzy zranili gdzieś w głębi mają poczucie winy. A że wiele osób nie lubi przyznawać się do błędu próbują inaczej sobie z tym poradzić. Szukają usprawiedliwienia przed samym sobą próbując udowodnić, że to ta druga osoba jest zła.
Prowokuje ją więc do zachowań, które to potwierdzą. Ktoś już zraniony łatwo daje się wciągnąć we wzajemne ranienie i spirala negatywnych emocji się nakręca. Przeżyłam to na własnej skórze dając się prowokować, ponosić gniewowi i raniąc w odwecie.
Przerwać taką spiralę może tylko zrozumienie i wybaczenie.
Mnie się udało. Co ciekawe teraz osoba, która mnie mocno zraniła jest dla miła, życzliwa i pomocna. Czyżby wyrzuty sumienia? ;) Jeśli tak to przynajmniej ucisza je próbując mi "zrekompensować" dawne krzywdy, a nie raniąc nadal.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#52 Post autor: Zielona » niedziela, 3 sierpnia 2014, 11:31

Poniższy tekst jest kompilacją 3 wypowiedzi na temat wybaczania.
Wybaczenie jest aktem woli, nie uczuciem.
Przebaczenie jest aktem najwyższej godności, jaką jest wolność. Nelly Astelli mówi to jasno: "Przebaczenie zależy od woli"; "nie stoi ono na poziomie uczuć". Przebaczyć nie znaczy czuć, że się przebacza, ani czuć, że zawiera się pokój. To przychodzi później, zwłaszcza jeżeli uraza, którą należy przebaczyć, jest głęboka.
Przebaczenie to nie tylko akt woli, ale również uporządkowanie własnych emocji i uczuć. Dlatego przebaczenie jest wieloetapowym procesem, którego finałem jest Pokój Boży, a więc wewnętrzne zintegrowanie uczuć, woli, rozumu, jak i harmonia w relacjach z Bogiem i bliźnimi.
Tego trzeba się nauczyć.
Przebaczenie bowiem bardzo często mylone jest z innymi aktami i procesami woli człowieka.
Z całą pewnością przebaczenie nie jest zapomnieniem. Co więcej można nawet powiedzieć, że zapomnienie w istocie wyklucza przebaczenie, bo zapomnianego wybaczyć nie sposób. Ale nie jest również pojednaniem.
Pierwszym elementem przebaczenia jest poczucie krzywdy. Nie chodzi tu nawet o konkretny fakt, mający znaczenie i raniący pamięć człowieka. W istocie chodzi o wewnętrzne poczucie skrzywdzenia, o odebranie zachodzących zdarzeń jako raniących, jako niezasłużonych i złych. To poczucie skrzywdzenia jest konieczne, bo to na nim zbudowane jest przebaczenie.
A przebaczenie to jest rezygnacją z dążeń do wzajemności, dążeń do odpowiedzi ranieniem na ranienie. Przebaczając pamiętam krzywdę i mam nieustannie poczucie zranienia, ale jednocześnie rezygnuję ze sprawiedliwego we własnym odczuciu rewanżu i wypominaniu wyrządzonego zła. Pamiętam o nim, lecz z pamięci nie robię użytku przeciw innym. Mam prawo nawet do pielęgnowania pamięci, ale nie kieruję tego przeciw osobie.
Przebaczenie nie wyklucza kary, jaką sprawca ponosi za swoje działanie, ale wyklucza chęć zemsty, uczy miłości. Do takiego działania prawo ma każdy, kto czuje się zranionym. Nie ma tu znaczenia rozmiar bólu i cierpienia. Nie ma znaczenia ciężar gatunkowy wydarzeń. Przebaczać może każdy, niezależnie od tego nawet, czy sprawca działał z premedytacją, czy nieumyślnie. Jest bowiem życzeniem dobra, tam gdzie dotyka nas zło.
A takie przebaczenie jest początkiem pojednania opartego na prawdzie i miłości.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

jakocianka
Posty: 134
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2014, 19:31
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Mięsożerna roślina

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#53 Post autor: jakocianka » środa, 24 września 2014, 20:34

Kiedyś o wiepe łatwiej było mi wybaczyć, chociaż paradoksalnie w porównaniu do innych nadal było to trudne. Tak naprawdę z większością rzeczy (szczególnie tych z góry ustalonych) godziłam się, chociaż nigdy ich nie akceptowałam jako mój punkt widzenia (bo społeczeństwo tak przyjęło). I z wybaczeniem mam teraz podobnie - umiem jedynie pogodzić się z tym, że ktoś zrobił mi krzywdę i częściowo odpuścić sobie zamartwianie, ale do końca życia będę miała do tej osoby o to żal. Nawet, kiedy nasze relacje się wyrównają, za każdym razem jest coraz gorzej; bo najpierw ktoś mnie zawiedzie - ufam mniej, zaufam kolejnej osobie (po dwukrotnym sprawdzeniu) - znowu rozczarowanie lub porzucenie i ufam mniej, (...) gdzieś po dziesiątym razie zaczynam nie tylko ufać coraz mniej, ale też odruchowo bronić się przed ufaniem, przypominając sobie wszystko, co ktoś mi zrobił złego, jednocześnie uniemożliwiając i wybaczanie, i zapomnienie, i zaufanie...
Pokręcone...
[INTP RLUEI sx]
Keep running
Spoiler:

Awatar użytkownika
Agon
Posty: 1158
Rejestracja: wtorek, 30 grudnia 2014, 00:23
Kontakt:

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#54 Post autor: Agon » czwartek, 29 stycznia 2015, 22:07

Jeśli autoagresja nie pojawia się bezpośrednio, może skutkować chorobami, wyrastającymi na jej podłożu autoregresyjnym. Należą do nich m.in. stwardnienie rozsiane, choroba Leśniowskiego-Crohna czy anoreksja.
Spec od enneagramu może i tak, spec od biologii zdecydowanie nie. Słowo "autoagresja" w przypadku stwardnienia rozsianego oznacza, że organizm atakuje własne komórki, bo błędnie rozpoznaje własne antygeny jako obce.

Wracając do tematu, wybaczam tylko jeśli osoba, która zawiniła okaże skruchę i w jakiś sposób ewidentny do przewiny odpracuje szkody jakie wyrządziła.

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#55 Post autor: Zielony smok » czwartek, 29 stycznia 2015, 22:33

Agon pisze:
Wracając do tematu, wybaczam tylko jeśli osoba, która zawiniła okaże skruchę i w jakiś sposób ewidentny do przewiny odpracuje szkody jakie wyrządziła.
Szekspir ,,Kupiec wenecki"

Do miłosierdzia nie można przymusić:

Ono opada jak ciepły deszcz z nieba,

Błogosławieństwo przynosząc podwójne -

Temu kto daje, i temu kto bierze.

Najpotężniejsza z potęg tego świata,

Królom przystoi bardziej niż korona.

Berło oznacza moc doczesnej władzy,

Atrybut tego majestatu, którym

Monarcha wprawia nas w bojaźń i drżenie;

Lecz miłosierdzie to więcej niż berło -

Ono ustawia swój tron w sercach królów,

Jak znak widomy obecności Boga:

I ziemska władza jest Bożej podobna

Gdy sprawiedliwość słodzi miłosierdziem
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#56 Post autor: Zielona » piątek, 30 stycznia 2015, 10:29

Agon pisze:Wracając do tematu, wybaczam tylko jeśli osoba, która zawiniła okaże skruchę i w jakiś sposób ewidentny do przewiny odpracuje szkody jakie wyrządziła.
Napisałem w tym temacie jakie warunki muszą zostać spełnione abym wybaczył. Dla mnie wybaczenie jest uznaniem, że wina została odpokutowana i zdjęciem piętna złoczyńcy z danej osoby - osoba mająca status wroga zmienia status na neutrala.
Mnie to przypomina odpuszczenie winy po skrusze i karze, a nie wybaczenie ;) Jak ja je rozumiem wrzuciłam w cytacie z 3 sierpnia.
Uważasz, że aby wybaczyć należy tylko zrozumieć motywy postępowania drugiej osoby?
Mnie wystarczyło. Kiedy poznałam enneagram zrozumiałam, że każdy ma swoje sposoby na " przeżycie", a także, że nie są one ich winą, a zostały zaszczepione jako mechanizmy obronne i uruchamiają się nieświadomie, co powoduje, że jesteśmy zagubieni i nieszczęśliwi. Skoro dotyczy to mnie to również innych. Wtedy mogłam wybaczyć i zrobiłam to z bardzo egoistycznych pobudek :P - żeby uwolnić siebie. Dzięki temu przestały mnie nękać wspomnienia i myśli o tych osobach, przestałam rozdrapywać rany i odzyskałam wewnętrzny spokój (jego część w związku z tymi osobami). Ponieważ tak się złożyło, że nadal czasem mam z nimi kontakty to w trakcie nich jestem spokojna i mogłam wytyczyć nowe, zdrowe granice wobec nich. Ale to nie oznacza, że jestem ich przyjaciółką.
Nie uważam się za osobę wierzącą, jednak dotarło do mnie znaczenie słów: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią." Mechanizmy obronne są nieświadome (dopóki człowiek się o nich nie dowie ;) ), a większość ludzi o nich nie wie. Ja też w relacjach z tymi osobami byłam współodpowiedzialna. Gdybym im na to nie pozwoliła, nie czułabym się przez nich skrzywdzona, bo umiałabym od razu postawić zdrowe granice. Wiedza i wynikająca z niej świadomość pozwoliła mi wziąć odpowiedzialność za swoje postępowanie. Właśnie taki akt wolnej woli.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Agon
Posty: 1158
Rejestracja: wtorek, 30 grudnia 2014, 00:23
Kontakt:

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#57 Post autor: Agon » piątek, 30 stycznia 2015, 12:04

Zielona pisze:Mnie to przypomina odpuszczenie winy po skrusze i karze, a nie wybaczenie ;) Jak ja je rozumiem wrzuciłam w cytacie z 3 sierpnia.
Kara bez wybaczania jest okrucieństwem, wybaczanie bez kary jest przyzwoleniem na szerzenie się zła. Kara może mieć różne formy np. może polegać na odpracowaniu skutków popełnionego zła, a wybaczanie polega na odpuszczeniu złoczyńcy w przypadku gdy nastąpiła u niego ewidentna poprawa i sam naprawił to, co zepsuł. Zauważ, że nawet w Kościele jest wspomniane o tym, że Bóg odpuszcza grzechy i przebacza, ale tylko pod warunkiem, że dana osoba zasłuży na przebaczenie - spełniając 5 Warunków Dobrej Spowiedzi. Jednym z tych warunków jest zadośćuczynienie - dobra idea, ale źle wprowadzona, bo zwykle polega na bezmyślnym odklepaniu zadanego pacierza. Innym warunkiem jest mocne postanowienie poprawy - niestety zazwyczaj nie jest dość mocne i wielu "katolików" nawet nie wie o co w tym chodzi np. grzeszą ze świadomością, że i tak pójdą sobie do spowiedzi, więc zaraz sobie ten grzech zmażą, a jak znów będą musieli zgrzeszyć, to nie ma problemu, bo znowu się wyspowiadają. Przykład zasad religijnych nie jest najlepszy, ale może przemówi do Ciebie ta ogólna idea, która za tym stoi.
Zielona pisze:Mnie wystarczyło. Kiedy poznałam enneagram zrozumiałam, że każdy ma swoje sposoby na " przeżycie", a także, że nie są one ich winą, a zostały zaszczepione jako mechanizmy obronne i uruchamiają się nieświadomie, co powoduje, że jesteśmy zagubieni i nieszczęśliwi. Skoro dotyczy to mnie to również innych. Wtedy mogłam wybaczyć i zrobiłam to z bardzo egoistycznych pobudek :P - żeby uwolnić siebie. Dzięki temu przestały mnie nękać wspomnienia i myśli o tych osobach, przestałam rozdrapywać rany i odzyskałam wewnętrzny spokój (jego część w związku z tymi osobami). Ponieważ tak się złożyło, że nadal czasem mam z nimi kontakty to w trakcie nich jestem spokojna i mogłam wytyczyć nowe, zdrowe granice wobec nich. Ale to nie oznacza, że jestem ich przyjaciółką.
Nie uważam się za osobę wierzącą, jednak dotarło do mnie znaczenie słów: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią." Mechanizmy obronne są nieświadome (dopóki człowiek się o nich nie dowie ;) ), a większość ludzi o nich nie wie. Ja też w relacjach z tymi osobami byłam współodpowiedzialna. Gdybym im na to nie pozwoliła, nie czułabym się przez nich skrzywdzona, bo umiałabym od razu postawić zdrowe granice. Wiedza i wynikająca z niej świadomość pozwoliła mi wziąć odpowiedzialność za swoje postępowanie. Właśnie taki akt wolnej woli.
Tego się właśnie obawiałem. Traktujesz zrozumienie tak samo jak wybaczenie, a to nie to samo. Zrozumienie motywów i właśnie mechanizmów pozwala ustalić rodzaj i siłę kary, zmienić drogę na której działa mechanizm danej osoby, a nawet spróbować zmienić jeden mechanizm na inny.
Przykład: Przemieszczenie - chłopak bity przez matkę wyżywa się w klasie na słabszym od siebie chłopaku -> powinien zostać ukarany za niewłaściwe wykorzystanie mechanizmu obronnego, tak by jego ofiara odczuła satysfakcję i nie musiała sama korzystać z mechanizmów obronnych -> następnie agresywny chłopak powinien przenieść swój gniew na przedmiot, a nie na człowieka np. rozładowywać go na worku treningowym lub zabijać wrogów w grach (ale kara musi być wcześniej wprowadzona, bo trzeba go uwarunkować, by nie wyżywał się na ludziach). Następnie trzeba zrozumieć motywy i mechanizmy funkcjonowania matki i odpowiednio je ukształtować.
Przykład: Projekcja - matka bije dziecko, bo uważa, że jest agresywne, ale sama jest agresywna -> matka powinna zostać ukarana, by negatywny bodziec zostawił ślad w pamięci i przypominał jej o tym, że nie należy bić dziecka -> uwarunkować matkę tak, by zmieniła mechanizm obronny z projekcji na izolowanie. Zamiast zauważać wyolbrzymione własne niechciane cechy u innych, powinna powstrzymać się od emocji i w samotności przeanalizować własne uczucia i uświadomić sobie popełniane błędy wychowawcze.

Każdy mechanizm obronny jest jak miecz obusieczny - trzeba patrzeć jakie są zalety i wady ich stosowania i odpowiednio modyfikować zachowanie. Jednak kara musi być, bo to podstawa warunkowania negatywnego.

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#58 Post autor: Zielona » piątek, 30 stycznia 2015, 14:09

Agon pisze:matka bije dziecko, bo uważa, że jest agresywne, ale sama jest agresywna -> matka powinna zostać ukarana, by negatywny bodziec zostawił ślad w pamięci i przypominał jej o tym, że nie należy bić dziecka -> uwarunkować matkę tak, by zmieniła mechanizm obronny z projekcji na izolowanie. Zamiast zauważać wyolbrzymione własne niechciane cechy u innych, powinna powstrzymać się od emocji i w samotności przeanalizować własne uczucia i uświadomić sobie popełniane błędy wychowawcze.
Zrozumienie jest kluczem do wybaczenia.
Mówimy o innych momentach psychologicznych. Bazując na powyższym przykładzie, ja odnoszę się do sytuacji bitego przez matkę dziecka. I w sytuacji, gdy jest już na tyle duże, że jest zdolne podejmować nie/świadome decyzje (analogicznie do mojej sytuacji).
Takie dziecko może:
1. nadal być nieświadomym, nadal bać się matki i przenieść agresję na partnera czy dzieci oraz utwierdza matkę w jej opinii o agresji dziecka lub samu zacząć matkę bić
2. nadal być małoświadome i tylko od matki drastycznie się odciąć, ale wciąż grozi przeniesieniem agresji na partnera czy dzieci, bo poza fizycznym kontaktem nic się nie zmieniło
3. świadomie matce wybaczyć i ustalić nowe relacje, skutkiem tego będą także inne, pozytywne relacje z partnerem i dziećmi

W ten sposób przerywa łańcuszek przenoszenia agresji z pokolenia na pokolenie. Bo dla mnie nie ulega wątpliwości, że bijąca matka sama doświadczyła w przeszłości agresji. Gdyby ona wcześniej zdobyła się na wybaczenie jej dziecko już agresji z jej strony nie zaznało.
Gdyby karanie skutkowało, nie byłoby recydywy ;) I w ogóle kto ma karać? Zwykle to taki mityczny ktoś i często się to gdzieś rozpływa, bo wielu myśli, że ktoś inny się tym zajmie. Poza tym często na co dzień mamy sytuacje nie objęte żadnymi paragrafami.
Czym innym jest kara, a czym innym ponoszenie odpowiedzialności za swoje czyny. Ludzie cholernie nie lubią przyznawać się do błędów i chętnie obwiniają innych, a karę odbierają jako niesprawiedliwą, więc dokłada się kolejnego poczucia krzywdy. Warunkowanie negatywne jest oparte na strachu przed ponowną karą. Jest ogromna różnica między „nie zrobię tego więcej, bo znowu zostanę ukarany” a „nie zrobię tego więcej, bo wiem, że to krzywdzi innych”.
I odnosząc się do pierwszej części dotyczącej zasad kościoła i tego co napisałam teraz – jak sam widzisz najistotniejsza jest kwestia świadomości.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Agon
Posty: 1158
Rejestracja: wtorek, 30 grudnia 2014, 00:23
Kontakt:

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#59 Post autor: Agon » piątek, 30 stycznia 2015, 14:34

Zielona pisze:Zrozumienie jest kluczem do wybaczenia.
Mówimy o innych momentach psychologicznych. Bazując na powyższym przykładzie, ja odnoszę się do sytuacji bitego przez matkę dziecka. I w sytuacji, gdy jest już na tyle duże, że jest zdolne podejmować nie/świadome decyzje (analogicznie do mojej sytuacji).
Takie dziecko może:
1. nadal być nieświadomym, nadal bać się matki i przenieść agresję na partnera czy dzieci oraz utwierdza matkę w jej opinii o agresji dziecka lub samu zacząć matkę bić
2. nadal być małoświadome i tylko od matki drastycznie się odciąć, ale wciąż grozi przeniesieniem agresji na partnera czy dzieci, bo poza fizycznym kontaktem nic się nie zmieniło
3. świadomie matce wybaczyć i ustalić nowe relacje, skutkiem tego będą także inne, pozytywne relacje z partnerem i dziećmi

W ten sposób przerywa łańcuszek przenoszenia agresji z pokolenia na pokolenie. Bo dla mnie nie ulega wątpliwości, że bijąca matka sama doświadczyła w przeszłości agresji. Gdyby ona wcześniej zdobyła się na wybaczenie jej dziecko już agresji z jej strony nie zaznało.
Gdyby karanie skutkowało, nie byłoby recydywy ;) I w ogóle kto ma karać? Zwykle to taki mityczny ktoś i często się to gdzieś rozpływa, bo wielu myśli, że ktoś inny się tym zajmie. Poza tym często na co dzień mamy sytuacje nie objęte żadnymi paragrafami.
Czym innym jest kara, a czym innym ponoszenie odpowiedzialności za swoje czyny. Ludzie cholernie nie lubią przyznawać się do błędów i chętnie obwiniają innych, a karę odbierają jako niesprawiedliwą, więc dokłada się kolejnego poczucia krzywdy. Warunkowanie negatywne jest oparte na strachu przed ponowną karą. Jest ogromna różnica między „nie zrobię tego więcej, bo znowu zostanę ukarany” a „nie zrobię tego więcej, bo wiem, że to krzywdzi innych”.
I odnosząc się do pierwszej części dotyczącej zasad kościoła i tego co napisałam teraz – jak sam widzisz najistotniejsza jest kwestia świadomości.
Gdyby karanie nie skutkowało, nie byłoby kar. Recydywa wynika z niewłaściwie wymierzonej kary i niewłaściwej oceny "nawrócenia" przestępcy. Karać mają instytucje zajmujące się karaniem, osoby pokrzywdzone (o ile są w stanie), znajomi osoby pokrzywdzonej.

Wszystko ładnie piszesz, ale z tego wynika, że nie powinno się karać ludzi znęcającymi się nad dziećmi, bo przecież istnieje prawdopodobieństwo, że dziecko gdy dorośnie wybaczy swoim oprawcom. Podobnie w przypadku gwałtów, pobić, kradzieży itp.

Strach to podstawa warunkowania negatywnego, a ludzie jako zwierzęta warunkują dokładnie w ten sam sposób, co inne gatunki. Poczytaj o czymś takim jak syndrom sztokholmski i osobowość zależna - obie te rzeczy łączą strach, zrozumienie i wybaczanie. W skrócie: boisz się oprawcy + rozumiesz motywy i mechanizmy oprawcy = wybaczasz oprawcy zanim spotka go kara, zanim odpokutuje swoją winę. Takie myślenie jest błędne i prowadzi do spirali przemocy. Strach motywuje do szybkiego wybaczenia, bo dąży do spokoju i unikania konfliktu, a zrozumienie motywów pozwala zracjonalizować wybaczenie takiej osobie "jak zadzwonię na policję i zgłoszę pobicie, to mnie pobije, albo opuści i nie będzie się mną opiekować" + "bije mnie, bo się wyżywa za to co go spotkało i dlatego ma do tego prawo" - tak mniej więcej wygląda taka postawa.

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Wybaczanie i wszelkie uczucia w trakcie i po

#60 Post autor: Zielona » sobota, 31 stycznia 2015, 13:03

Agon pisze:Gdyby karanie nie skutkowało, nie byłoby kar. Recydywa wynika z niewłaściwie wymierzonej kary i niewłaściwej oceny "nawrócenia" przestępcy. Karać mają instytucje zajmujące się karaniem, osoby pokrzywdzone (o ile są w stanie), znajomi osoby pokrzywdzonej.

Wszystko ładnie piszesz, ale z tego wynika, że nie powinno się karać ludzi znęcającymi się nad dziećmi, bo przecież istnieje prawdopodobieństwo, że dziecko gdy dorośnie wybaczy swoim oprawcom. Podobnie w przypadku gwałtów, pobić, kradzieży itp.
Gdyby karanie skutkowało od dawna na ziemi panowałaby miłość i pokój, a Kodeks Karny nie byłby potrzebny ;)
Po pierwsze, nigdzie napisałam, że jestem przeciwna ponoszeniu odpowiedzialności i konsekwencji swoich działań. Tak się złożyło, że czasem jest nią np. kara więzienia. Ale karanie dla samego karania nie ma sensu. Jeśli np. dziecko zbije szybę i zostanie ukarane laniem to poczuje się skrzywdzone i bezsilne wobec przewagi rodziców, a także będzie nosić żal o to. Jeśli zaś poniesie konsekwencje w postaci zapłacenia za szybę z kieszonkowego czy innej formy odpracowania to zrozumie konsekwencje swoich działań. To daje zupełnie różne uwarunkowania w przyszłości. Jedno jest złe, a drugie dobre.
Po drugie, cały czas odnoszę się do pewnych momentów psychologicznych, a nie prawnego systemu sprawiedliwości, bo do tego służy to forum – do zrozumienia co mamy w głowach i dlaczego tak działamy oraz co możemy zmienić dzięki wiedzy. Nie sądzę, żeby forumków dotyczył system sprawiedliwości, ale zapewne wielu nosi w sobie poczucie krzywdy. KK nie przewiduje np. kary za ukształtowanie kogoś na niezdrową 9-tkę albo „żerowanie” na niej. Jak chcesz za to ukarać? Ale można sprawić, żeby poniosły tego konsekwencje.
Agon pisze:Strach to podstawa warunkowania negatywnego, a ludzie jako zwierzęta warunkują dokładnie w ten sam sposób, co inne gatunki. Poczytaj o czymś takim jak syndrom sztokholmski i osobowość zależna - obie te rzeczy łączą strach, zrozumienie i wybaczanie. W skrócie: boisz się oprawcy + rozumiesz motywy i mechanizmy oprawcy = wybaczasz oprawcy zanim spotka go kara, zanim odpokutuje swoją winę. Takie myślenie jest błędne i prowadzi do spirali przemocy. Strach motywuje do szybkiego wybaczenia, bo dąży do spokoju i unikania konfliktu, a zrozumienie motywów pozwala zracjonalizować wybaczenie takiej osobie "jak zadzwonię na policję i zgłoszę pobicie, to mnie pobije, albo opuści i nie będzie się mną opiekować" + "bije mnie, bo się wyżywa za to co go spotkało i dlatego ma do tego prawo" - tak mniej więcej wygląda taka postawa.
Mnie samej zdarzało się tu przypominać, że ludzie to też zwierzęta i mamy z nich w sobie więcej niż chcielibyśmy przyznać ;) Jednak jest coś co nas od nich odróżnia (poza nielicznymi wyjątkami) czyli samoświadomość, która pozwala nam świadomie podejmować decyzje, a nie jak one działać tylko instynktownie w oparciu o emocje. Duży mózg nie służy tylko do wypełnienia czaszki, żeby nie było pogłosu jak się w nią walnie ;)
Wiem czym jest syndrom i osobowość zależna – ten drugi problem kiedyś mnie dotyczył. Jest wtedy strach, zrozumienie jest fałszywe, bo przez lęk zniekształcone i nie wybaczenie, a akceptacja – która też wynika ze strachu.
Wiem jak się wtedy funkcjonuje i wiem, że można to zmienić. I nie od wybaczania się zaczyna. Jeśli spojrzysz na kroki, które wykonałam zobaczysz, że najpierw wykonałam inne i teraz widzę, że wybaczanie powinno się znaleźć nawet na niższej pozycji. Gdy to pisałam nie przywiązywałam znaczenia do kolejności, bo pracując nad sobą myślałam o wielu rzeczach na raz. Na pewno pierwsze trzy muszą być na początku, bo zmieniają myślenie i postrzeganie, a dwa ostatnie są najtrudniejsze, więc na końcu.
Nie będę się dłużej rozpisywać. Zostawię tylko artykuł do przemyślenia http://zdrowiedlaniej.pl/czy-wybaczanie-jest-droga/
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

ODPOWIEDZ