Smutek- nie tylko dla orłów (nie tylko dla 9)

Ogólne dyskusje na temat Enneagramu
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Akolita
Posty: 21
Rejestracja: środa, 10 sierpnia 2011, 23:29
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: zacofana prowincja
Kontakt:

Re: Smutek- nie tylko dla orłów (nie tylko dla 9)

#31 Post autor: Akolita » czwartek, 15 września 2011, 20:28

jak ODCZUWACIE smutek?
Głęboka apatia, brak wiary w to, że może być dobrze, niechęć do działania.
Od razu po zdarzeniu czy dociera do Was za jakiś czas?
Od razu po zdarzeniu
czy płaczecie?
Czasami tak
Samotnie czy wśród ludzi?
Samotnie
czy płacz pomaga (tzn płaczecie godzinę lub godzin kilka, może zasypiacie plącząc a rano smutek jest przytępiony lub macie neutralny nastrój)?
Pomaga w tym sensie, że koi nerwy, lecz nie poprawia nastroju.
czy przeżywacie/wolicie przezywać intensywnie lecz w ograniczonym czasie(np noc czy 2 dni rozpacz)y czy raczej macie długotrwałe lecz mniejsze obniżenie nastroju-wolicie smutek tłumić?
To zależy od przyczyny smutku. Czy uda mi się jej pozbyć, czy nie.
być może zdarza/zdarzyło się Wam że zamiast smutku macie odczucia przypisywane zwykle innym emocjom (np. ekscytacja, podniesienie poziomu adrenaliny), lub wiecie że powinniście być smutni lecz nie czujecie nic?
Zdarza się, że czuję się wyprana ze wszelkich emocji i obojętna na wszystko.
Czy jak byliście młodsi (zwłaszcza w okresie nastoletnim) przeżywaliście swój smutek inaczej?
Nie, zawsze w ten sam sposób.
Czy sposób przezywania smutku zmieniał się u Was przy zmianie poziomu zdrowia/rozwoju enneagramowego? Jeśli macie takie spostrzeżenia- jak się zmieniał?
Nie zmienia się.
Z jakich powodów się smucicie?
Najróżniejszych: ktoś sprawił mi przykrość, spotkało mnie rozczarowanie, martwię się problemami bliskich, dręczy mnie jakaś choroba, problemy finansowe, depresja...


Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem, co to za otwór...

Awatar użytkownika
Magiliana
Posty: 173
Rejestracja: wtorek, 2 września 2008, 13:42
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: własny świat

Re: Smutek- nie tylko dla orłów (nie tylko dla 9)

#32 Post autor: Magiliana » piątek, 16 września 2011, 18:39

jak ODCZUWACIE smutek?
Zniechęcenie, brak motywacji do zrobienia czegokolwiek,

Od razu po zdarzeniu czy dociera do Was za jakiś czas?
Jakiś czas po zdarzeniu. Bywa, że nieświadomie się łudzę, że nie jest mi źle i smutno, ale potem (najczęściej, kiedy różne nieprzyjemne okoliczności się nałożą), nadchodzi fala.

czy płaczecie?
Samotnie czy wśród ludzi?
Zdarza mi się płakać, chociaż tego nie lubię. Zawsze potem bolą mnie oczy, a poza tym płacz w pewnym sensie mnie wyczerpuje, nie przynosi ulgi.
Jeśli płaczę to zazwyczaj sama. Nie lubię tłumaczyć dlaczego jestem zapłakana, nawet bliskim, bo wiem, że zacznie się dociekanie i pocieszanie.

czy płacz pomaga (tzn płaczecie godzinę lub godzin kilka, może zasypiacie plącząc a rano smutek jest przytępiony lub macie neutralny nastrój)?
Nie pomaga, tak jak napisałam wyżej. Wyczerpuje mnie, a niczego nie zmienia w sytuacji. Mimo to niekiedy nie można go powstrzymać.

czy przeżywacie/wolicie przezywać intensywnie lecz w ograniczonym czasie(np noc czy 2 dni rozpacz)y czy raczej macie długotrwałe lecz mniejsze obniżenie nastroju-wolicie smutek tłumić?
To zależy od sytuacji. Jeśli powodem smutku jest coś naprawdę poważnego, typu śmierć, poważna choroba, ogromna strata itd., to mogę to przeżywać dosyć długo i towarzyszy temu długotrwałe i dosyć spore obniżenie nastroju. Jeśli powodem smutku jest coś "mniej smucącego" np. jakieś drobne niepowodzenie, nieprzyjemna sytuacja, kłótnia, to nie przeżywam tego tak głęboko i długo.
Tak, smutek tłumię, nie okazuję go po sobie. Nie lubię, kiedy ludzie się nade mną litują i mają pożywkę do plotek.

być może zdarza/zdarzyło się Wam że zamiast smutku macie odczucia przypisywane zwykle innym emocjom (np. ekscytacja, podniesienie poziomu adrenaliny), lub wiecie że powinniście być smutni lecz nie czujecie nic?
Bywa. Coraz częściej zdarza mi się nic nie czuć, mimo iż powinnam być smutna, albo kiedyś w analogicznej sytuacji byłabym smutna.

Czy jak byliście młodsi (zwłaszcza w okresie nastoletnim) przeżywaliście swój smutek inaczej?
Tak i to chyba oczywiste. Burza hormonów, zmiany nastrojów... Od pewnego czasu staram się mniej przeżywać niektore sytuacje i mniej się nimi przejmować, bo wiem, że nie warto.

Czy sposób przezywania smutku zmieniał się u Was przy zmianie poziomu zdrowia/rozwoju enneagramowego? Jeśli macie takie spostrzeżenia- jak się zmieniał?
Cóż, nie zawsze interesowałam się enneagramem i nie analizowałam siebie pod tym kątem, ale myślę, że to ma związek. Przypuszczam, że na niskim poziomie zdrowia powinnam być totalnie wyprana z uczuć, niezdolna do odczuwania. Tyle, że jeśli jest jakiś gorszy okres w życiu i kondycja psychiczna jest gorsza, to też można (w wyniku zbyt wielu negatywnych zdarzeń) zwyczajnie nie mieć już siły na smutek i popaść w apatię, można zupełnie się odciąć, bądź też się w smutku pogrążyć.

Z jakich powodów się smucicie?
Strata, zawód, bezsilność, niepowodzenie, choroba, problemy.
5w4

"Szanse jedne na milion spełniają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć."

Awatar użytkownika
bodzios
Posty: 695
Rejestracja: poniedziałek, 18 stycznia 2010, 23:06
Enneatyp: Obserwator

Re: Smutek- nie tylko dla orłów (nie tylko dla 9)

#33 Post autor: bodzios » piątek, 16 września 2011, 22:47

Moje pytanie jest następujące- jak ODCZUWACIE smutek?
Jako coś, co powoli wgryza mi się w duszę, serce, przychodzi po cichu, zagnieżdża się tam i przez jakiś czas nie chce wyjść. Oprócz tego smutek kojarzy mi się z pustką.

Od razu po zdarzeniu czy dociera do Was za jakiś czas?
Po jakimś czasie, praktycznie nigdy tuż po zdarzeniu wywołującym smutek.

czy płaczecie?
Rzadko, ale zdarza mi się.

Samotnie czy wśród ludzi?
Samotnie. Chyba nigdy nie płakałem w towarzystwie więcej niż jednej osoby, a i to jest wyjątkowe.

czy płacz pomaga (tzn płaczecie godzinę lub godzin kilka, może zasypiacie plącząc a rano smutek jest przytępiony lub macie neutralny nastrój)?
Nie ma jakiejś zasady, choć mimo wszystko częściej płacz mi pomaga.

czy przeżywacie/wolicie przezywać intensywnie lecz w ograniczonym czasie(np noc czy 2 dni rozpacz)y czy raczej macie długotrwałe lecz mniejsze obniżenie nastroju-wolicie smutek tłumić?
Łatwiej jest się wypłakać, ale znacznie częściej miewam obniżony nastrój, jestem cichutki, apatyczny, zdołowany.

być może zdarza/zdarzyło się Wam że zamiast smutku macie odczucia przypisywane zwykle innym emocjom (np. ekscytacja, podniesienie poziomu adrenaliny), lub wiecie że powinniście być smutni lecz nie czujecie nic?
Dobrym sposobem na zbliżający się smutek jest nakręcanie się, niestety, nie dość, że trzeba dość dobrze przewidzieć moment kryzysu, to jeszcze potrafić przełożyć to na jakąś konkretną emocję. Na moje nadchodzące doły najlepiej działają problemy osób mi bliskich, które jestem w stanie ogarnąć, wówczas jestem w stanie zapobiec smutkowi przed jego nadejściem.

Czy jak byliście młodsi (zwłaszcza w okresie nastoletnim) przeżywaliście swój smutek inaczej?
Tak. Dopiero jako człowiek dorosły nauczyłem się płakać i zwracać uwagę na swoje emocje, wcześniej to było jakieś dziwne balansowanie na granicy smutku i "mam to wszystko w d*pie".

Czy sposób przezywania smutku zmieniał się u Was przy zmianie poziomu zdrowia/rozwoju enneagramowego? Jeśli macie takie spostrzeżenia- jak się zmieniał?
Najbardziej zmienny jest na średnich poziomach zdrowia - wtedy jestem (jak na Piątkowe możliwości i predyspozycje) dość rozchwiany emocjonalnie. Przy wysokich smutek to sprawa chwilowa, która rozwiązuje się sama z siebie, na niskich trzeba strasznego kopa, żeby wyciągnąć się z tego bagna. Niestety, w moim przypadku wyszło tak, że jedynym skutecznym kopem jest agresja. :twisted:

Z jakich powodów się smucicie?
Wspomnienia tego, co mieć mogłem, a utraciłem (momentami nienawidzę swojej pamięci, jest zbyt dobra), gorszy stan zdrowia fizycznego (bardzo rzadki ostatnio, ale u mnie choroba = dół), jakieś nieprzyjemne doświadczenie.. W sumie przede wszystkim te trzy rzeczy.
No UPS - no party. :(

ODPOWIEDZ