Strona 5 z 6

: sobota, 16 czerwca 2007, 17:29
autor: Finn
Wiecie, od czasu do czasu wraca do mnie marzenie, że nastąpi jakiś kataklizm albo wybuchnie wojna. Serio. Wiem, że to chore, ale tak mam. Ale nie chodzi mi o zabijanie. Cywilizacja sprawia, że ludzkie charaktery się rozmywają, a wszystko jest strasznie skomplikowane. W sytuacji ekstremalnej ludzie wywlekają z siebie swoje prawdziwe wnętrza, bez ozdobników, fałszu i upiększania. Najważniejsze stają się absolutnie podstawowe sprawy: przeżyć i mieć co zjeść. Nie trzeba już codziennie rano wstawać i harować w głupiej pracy, z której nic nie wynika, tylko po to, by na drugi dzień zrobić dokładnie to samo... Gdyby wybuchła wojna, życie naprawdę byłoby prostsze.

A jak bym się zachował? Pewnie zdobyłbym kałacha, worek amunicji i kilka granatów, a potem poszedłbym do partyzantki.

Re: Wojna

: sobota, 16 czerwca 2007, 23:03
autor: Orest Reinn
Basketcase pisze:Wojna. Kataklizm. Głód. Ekstremalne sytuacje stają się codziennością.

Enneagram opisuje nasze zachowania w życiu codziennym, ale jak byśmy się zachowali tam, gdzie aby żyć, trzeba zabijać? Tam, gdzie różne grupy ponad naszymi głowami bezwzględnie walczą o swoje interesy?

Jak myślicie, czy rodzaj osobowości w jakikolwiek sposób wpłynąłby na nasze reakcje, czy we wszystkich nas uaktywniłyby się zwierzęta walczące o przeżycie? Interesuje mnie zwłaszcza opinia na temat wojny. Jak przewidujecie swoje zachowanie, gdyby, dla przykładu, nazistowskie Niemcy najechały Polskę dzisiaj?

Mam nadzieję, że mimo trudnego tematu nie zniechęcicie się i zobaczę tu przynajmniej kilka interesujących opinii.
Uciekłbym jak najdalej od centrum wydarzeń, żeby chronić swoje życie. Jakby było trzeba, nie miałbym oporów przed zabijaniem.

Re: Wojna

: środa, 1 sierpnia 2007, 17:36
autor: Emjotka
Szukałam czegoś o Powstaniu Warszawskim a trafiłam na ten temat...
Basketcase pisze:Jak przewidujecie swoje zachowanie, gdyby, dla przykładu, nazistowskie Niemcy najechały Polskę dzisiaj?
Robiłabym wszystko, żeby obronić jak największą liczbę niewinnych ludzi, przede wszystkim ludzi z potencjałem. Czy zabijałabym? Zabijałabym. Schowałabym honor i ludzkie uczucia do kieszeni. Brzmi dziwnie, szczególnie w kontekście tego, że uważam się za pacyfistkę. Potępiam wszelkie wojny, agresję, przemoc. Gdyby to "mój kraj postanowił" zaatakować inne państwo w imię chorych ambicji, zrzekłabym się polskiego obywatelstwa i wyjechała w siną dal (o ile wcześniej by mnie nie zabili). Jednakże w przypadku bycia ofiarą a nie agresorem uzurpuję sobie prawo do walki o siebie i swoich ludzi. Konieczne samoupodlenie w imię ratowania ludzi, na których mi zależy.

Re: Wojna

: czwartek, 2 sierpnia 2007, 16:50
autor: Lex
Co do wojny... w dzieciństwie słuchając historii starszych na temat IIWŚ zadałem kiedyś pytanie czy nie można było po prostu przyłączyć się do wroga. Najwyraźniej wydawało mi się to najprostszym rozwiązaniem, chronić swoje życie bez względu na wszystko.
Nie mam pojęcia co bym zrobił, ale chyba to samo:
Orest Reinn pisze:Uciekłbym jak najdalej od centrum wydarzeń, żeby chronić swoje życie. Jakby było trzeba, nie miałbym oporów przed zabijaniem.

: poniedziałek, 21 lipca 2008, 22:36
autor: Snufkin
.

: sobota, 30 sierpnia 2008, 22:09
autor: Archer
Wielokrotnie zastanawiałem się nad tym.

Ludziom z naprawdę silnym kręgosłupem moralnym, bardziej zależy na tym, niż na życiu. Osoba która jest pogodzona ze śmiercią, ale nie wychodzi jej naprzeciw, ma wielkie szanse na poniesienie śmierci, ale napewno nie ulegnie zezwierzęceniu. Do tej grupy sam chciałbym należeć.

Pozostali, zależnie od stopnia moralności, będę kierowani, zależnie od stopnia "złamania", przez coraz niższe instynkty, aż do ostatecznego zezwierzęcenia. Niektórzy zatrzymają się w pewnym momencie tego upodlenia i wykażą się postawą podobną do tej wyżej - woląc umrzeć niż ją przekroczyć - trzeba jednak zaznaczyć, że będzie to miażdżąca mniejszość. W naprawdę ciężkich momentach, cała reszta posiadać będzie tylko instynkt przetrwania.

Ogólnie, ale moim zdaniem trafnie.

: wtorek, 17 marca 2009, 23:29
autor: Zielony smok
Znalazłem w ,,Notatkach z pawlacza" Krzysztofa Mędraka
Amerykański psycholog Day: „Na swój sposób wojna powoduje, iż niektórzy ludzie stają się lepsi. Odkrywają w sobie wewnętrzną siłę, gdy przechodzą najcięższą próbę, tak jak metal, który może osiągnąć swą twardość tylko w wysokiej temperaturze". I tłumaczy, że wśród ludzi, co wojnę przeżyli, występowały dwa podstawowe typy osobowości: ci, którzy żyli jak gdyby nigdy nic (thrievers), i ci, którzy jakoś przetrwali (survivors). Ci pierwsi unikali ekscytacji rzeczami, które były poza zasięgiem ich kontroli, i robili co mogli, aby przystosować się i stawić czoła najbliższemu otoczeniu, bez względu jak by było niedobre; robili, cokolwiek byli w stanie, patrząc na swe środowisko w sposób wybiórczy. Ci drudzy, którzy ledwie przetrwali, mieli skłonność do przeżywania największych psychicznych cierpień i urazów, dopuszczali do siebie zbyt wiele informacji, nie filtrowali ich i w rezultacie zostali przygnieceni rzeczami, które wymykały się spod ich kontroli. To właśnie oni cierpieli na całą gamę schorzeń psychicznych.
Dwa komentarze:
1:Niby fajnie w myśl hasła ,,co cię nie zabije, to cię wzmocni", niestety pan Day nie wspomniał o wzajemnych proporcjach między grupami. Obawiam się, że na jednego zahartowanego przypadało dwudziestu złamanych.
2. Powyższe badania mogą być też trafne w stosunku do ludzi przeżywających ciężkie wypadki losowe w życiu, niekoniecznie w warunkach wojny. Znam dożywotnich niewolników złych chwil i ludzi, którzy potrafili potraktować, niechcianą życiową lekcję w kategoriach próby, która weryfikowała ich rzeczywistą wartość. Doceniali plusy testu charakteru dokonywali korekt tego co okazało się słabością i dalej szli do przodu silniejsi niż wcześniej....

: wtorek, 17 marca 2009, 23:57
autor: boogi
Zielony smok pisze:Znam dożywotnich niewolników złych chwil i ludzi, którzy potrafili potraktować, niechcianą życiową lekcję w kategoriach próby, która weryfikowała ich rzeczywistą wartość. Doceniali plusy testu charakteru dokonywali korekt tego co okazało się słabością i dalej szli do przodu silniejsi niż wcześniej....
A co jeżeli uznali, że przegrali, i przez to wcale nie poczuli się silniejsi? Skoro po tej "życiowej lekcji" (cóż za piękna nazwa) okazało się, że skoro przegrali, to ich "rzeczywista wartość" została zweryfikowana negatywnie?

: środa, 18 marca 2009, 00:18
autor: Zielony smok
Np. może wystąpić syndrom Lorda Jima. Jak się zna smak tchórzostwa, zostaje się odważnym, żeby jeszcze raz nie przeżywać tego samego i odzyskać ,,twarz w swoich oczach" ( swoją drogą ciekawa konstrukcja zdaniowa). Znane ze smoczej autopsji. Sytuacja przegrana zmusza do wygrania.

: środa, 18 marca 2009, 11:39
autor: Jero
...

: środa, 18 marca 2009, 13:39
autor: SuperDurson
Wojna zabija.
Można zabić ciało, lub tylko ducha. To drugie jest gorsze, bo ciało wciąż żyje..

Wygrani to Ci, którzy przeżyją duchem. Wtedy są silniejsi..


A najpiękniejsze jest to, że ducha można uzdrowić :mrgreen:

: środa, 18 marca 2009, 16:05
autor: Zielony smok
Najpierw mały cytat za ,,Alice Miller - ksiązka ,,Niech pękną mury milczenia"
Traumatyczne urazy powinny zostać zapomniane,a nie ciągle przeżywane na nowo.
Do takiego wniosku prowadzi studium dotyczące osób,które przeżyły holocaust.
Żydzi, którzy przeżyli holocaust i doskonale dostosowali się do życia po wojnie, byli w stanie wyprzeć swoje urazy do podświadomości. Nawet dzisiaj potrafią odgrodzić się od powracających snów. Do takiego wniosku doszedł w swoich badaniach naukowiec z Izraela.
Jego wyniki wskazują, że nowoczesne metody leczenia posttraumatycznych syndromów stresu — na które cierpią też weterani wojny w Wietnamie — w gruncie rzeczy przyczyniają się do wzmocnienia zaburzeń, zamiast je leczyć. Tak uważa Peretz Lavie, profesor psychologii w Technion-Israel Institute of Technology in Haifa, gdzie zostały przeprowadzone badania. [...]
Według Laviego, badania przeprowadzone na grupie uratowanych z holocaustu wykazały, że ci, którzy byli psychicznie najzdrowsi, nauczyli się tłumić prawie wszystkie sny. To jest — jak uważa naukowiec — mechanizm obronny chroniący przed strasznymi wspomnieniami z okresu, gdy Żydzi byli prześladowani przez nazistów w czasie drugiej wojny światowej. [...]
„Nasze badania wykazały, że lepiej jest stłumić pewne traumatyczne przeżycia, zapomnieć o nich, niż być przez lata w trakcie terapii poddawanym konfrontacji z nimi".
Lavie i Hanna Kaminer badali długo trwające traumatyczne przeżycia dwudziestu trzech osób, które przeżyły holocaust, rysując marzenia senne, które osoby poddane badaniom przypominały sobie po wybudzeniu ich z głębokiego snu.
W grupie znajdowało się jedenaście osób, które — jak wykazał test — przystosowały się bardzo dobrze do życia po wojnie. U pozostałych dwunastu stwierdzono istnienie emocjonalnych i duchowych problemów, jak również ogólne niezadowolenie z życia.
I. 3 Walka z pamięcią w psychiatrii 41
Każda z badanych osób spędziła cztery kolejne noce w laboratorium, podczas gdy funkcje ich organów — bicie serca, oddech i aktywność mózgu — były poddawane obserwacji.
Gdy te osoby osiągnęły fazę REM (faza snu, w której szybkie ruchy źrenic wskazują na intensywne marzenia senne), były budzone i proszone o opisanie snów.
Wcześniejsze badania wykazały, że większość ludzi obudzona w fazie REM w około osiemdziesięciu procentach przypomina sobie swoje sny.
„Te osoby, które dobrze się przystosowały, są w stanie przypomnieć sobie swoje sny jedynie w trzydziestu procentach" — stwierdził Lavie. „Gdy ich budzimy, zaprzeczają, że śnili. Są rozczarowani, że nie mogą przypomnieć sobie żadnego snu, bo bardzo chcieli pomóc w naszych badaniach".
Powiedział, że ta grupa „nie cierpiała na typowe zaburzenia snu, lecz zarówno przed obudzeniem, jak i po nim cieszyła się spokojnym snem".
Natomiast źle przystosowana grupa mogła przypomnieć sobie w sześćdziesięciu procentach wypadków o swoich snach i wykazywała „wszystkie cechy zaburzeń wywołanych stresem spowodowanym traumą" — stwierdził Lavie.
„Badani wielokrotnie się budzili, nie mogli zasnąć i wykonywali podczas snu niespokojne ruchy. Ale swoje sny pamiętali dwa razy częściej niż ci dobrze dopasowani. [...] Sny źle przystosowanych pełne były lęku i odznaczały się regresją — były skierowane do wewnątrz".
Dalsze testy wykazały, według Laviego, że dobrze przystosowani dlatego uporali się ze swoimi doświadczeniami z okresu holocaustu, że unikali wspomnień o nich.
„Zapieczętowali je, i to pomogło im żyć dalej. Ten mechanizm sprawił, że mogli się dopasować i włączyć w nurt życia".
Ten mechanizm obronny zawierał nawet proces, który w badaniu został określony jako „całościowe stłumienie traumy". To stłumienie chroniło ich przed powrotem przerażających wspomnień. Opierając się na rezultatach tych badań, należałoby weteranów wojny wietnamskiej i innych wojen, którzy cierpią z powodu psychicznych urazów, uczyć, jak je „zapieczętowywać".
Skłanianie pacjenta do przypominania sobie doznanych urazów i ponownego przeżywania związanych z nimi emocji jest powszechną praktyką w leczeniu uwarunkowanych stresem zaburzeń. Ten zabieg przypomina otwarcie i osuszenie rany.
Ale Lavie uważa, że być może lepiej jest opieczętować ranę psychicznymi bliznami i pomóc cierpiącej na syndrom pourazowego stresu osobie zapomnieć. „Sądzimy, że w niektórych wypadkach kluczem do leczenia jest wyparcie urazu" — stwierdził Lavie. „Nieustanna, powracająca do początku praca na traumą jest nonsensem, z którym trzeba skończyć. Pacjentów należy leczyć, uwzględniając ich sytuację tu i teraz, starając się odwrócić ich uwagę od minionych doświadczeń".
Problem w tym, że to g....uzik prawda....co obszernie udowadnia i cytująca ów artykuł pani Miller i paru co mądrzejszych psychologow i smocze doświadczenia z dziedziny pracy nad emocjami.

Re: Wojna

: środa, 27 czerwca 2012, 16:43
autor: Zielony smok
Temat wojenny
Ciekawa apoteoza wojny - początek filmu Lord of War - historia jednego pocisku
http://www.youtube.com/watch?v=n4jMzKxYB74

Re: Wojna

: czwartek, 29 października 2015, 00:16
autor: Zielony smok
Wracam do tematu z przyczyn wspomnieniowych.....
Byłem w Syrii tydzień przed wybuchem wojny. Cisza spokój, wszędzie portrety Assada.....
A dziś zobaczyłem współczesne rosyjskie akcje dronem w okolicach legendarnego zamku Krak de chevellies. Zamek przetrwał jakoś jeszcze, ale miejscowość leżąca u jego podnóża obróconą w perzyną.
Boże, widzę na filmie ulicę po której chodziłem, gruzowisko w miejsce sklepu w którym kupowałem piwo i mielonkę, której potem nikomu nie chciało się otwierać
Kolejny filmik - Damaszek, tętnił życiem i normalnością.
I wspomnienia o trzech sympatycznych nastolatkach, które spotkałem w Aleeppo, zaczepiły nas z rozmówkami angielskimi w ręku...po chciały się dokształcić w praktycznych umiejętnościach językowych. Bardzo fajne, rozmowne, Miały jakieś plany, marzenia....
Dosłownie tydzień później zaczęło się piekło. A Aleppo dziś to jedno wielkie morze ruin. Co się z nimi stało.... strzelają z nienawiścią w sercu gdzieś do siebie, zginęły, robią za seksualne niewolnice dla potrzeb którejś z walczących stron....

Przyszłość jest niepewna, a koniec zawsze bliski.
Jim Morrison


https://www.youtube.com/watch?v=ZXaVD5dITRI#t=32
https://www.youtube.com/watch?v=KR0q57z0v1c

Re: Wojna

: piątek, 6 listopada 2015, 20:12
autor: Vatican Assassin
Poetycki Smoku - to, że widzisz pewne rzeczy na własne oczy jest na pewno szokujące, ale czy masz pojęcie o geopolityce? Zarówno ruskie jak i hamerykańce mają swoją propagande, ale jakkolwiek by to brutalnie nie brzmiało - ruskie naloty na ISIS oraz tzw. w teorii "umiarkowaną opozycję" wobec Assada są gwarantem nierozplenienia się konliktu w tamtym rejonie, (choć jak będzie - nie wiadomo) bo opozycja Assasowska, Al Nusry i inne wynalazki są m.in szkolone, dofinansowywane i dozbrajane przez Turcję, Izrael, Saudów oraz oczywiście USA - cel rozwalić Syrię oraz otworzyć bramę do Persji czyli do Iranu. W wojnie nic nie jest czarno białe, tylko w mediach będą tak jedostronnie i jednotorowo gmerać. A z nieukami i debilami, którzy twierdzą, że wspieranie ISIS przez zachód to teoria spiskowa - szkoda dyskutować.