Że jak Siódemka, to nie może być autorytetem, tak?Rinn pisze:Tylko wtedy, kiedy to Ty będziesz dla nich autorytetem, a nie żona.
Zobaczysz wychowam najbardziej przykozaczoną ósemkę świata!
Że jak Siódemka, to nie może być autorytetem, tak?Rinn pisze:Tylko wtedy, kiedy to Ty będziesz dla nich autorytetem, a nie żona.
Chetnym do wnikniecia bardziej w temat polecam zapoznanie sie z terminologia czegos o nazwie "relacje ja-obiekt", gdzie "ja" to termin psychologiczny okreslajacy to, co o sobie wiemy (za kogo sie uwazamy, nasz obraz siebie, niejako w przeciwienstwie do jazni czyli tego kim jestesmy). W tym co napisal Baklazan jest podejscie do problemu z niewlasciwej strony jak mi sie wydaje: otoz, Baklazan zalozyl ze to on stanie sie autorytetem. Jednakze w relacji opisanej w tytulowym poscie tego watku okreslona jest relacja "ja" dziecka do obiektu rodzica. To nie obiekt wybiera, ale obiekt jest wybierany. Innymi slowy: to dziecko samo (no, podswiadomie, ale jednak ono samo) zdecyduje jakie beda jego relacje z rodzicem i czy ktorys rodzic bedzie "bardziej preferowany". To wszystko to jest temat tak skomplikowany i dluuugi, ze mozna czytac i czytac wciaz o tym. Wiele jest materialow na sieci. Mozna zaczac czytac np. (1) tutaj (o "ja") a potem (2) tutaj (relacja "ja-obiekt" na przykladzie "osob symbiotycznych", to tylko drobna czesc zagadnienia).Rinn pisze:Tylko wtedy, kiedy to Ty będziesz dla nich autorytetem, a nie żona.PB pisze:Czytając tabelkę boogiego mina mi nieco zrzedła, bo wychodzi na to, że będę miał dziecko z triady gniewu.
Jejj rozumiem Cię, to straszne usłyszeć to, wiem co czujesz bo to tez usłyszałam pare razy. Ale nie martw się, na pewno wiele razy i teraz z pewnością bardzo cieszą się, że jesteś:) Dzieci to zawsze dają szczęście Nawet jak ich się początkowo nie chciało:)isla7 pisze: Trudno jest się pogodzić z informacją, że ojciec to dzieci nie chciał, a jakby nie skrupuły matki to by mnie nie było. Szczególnie trudno, że matka mówiła o tym jak gdyby nigdy nic mając mnie niedaleko siebie.
Raczej się wstydzą. Resztę dowiem się już za tydzień. Napiszę ze szczegółamiSakuya pisze: i teraz z pewnością bardzo cieszą się, że jesteś:) Dzieci to zawsze dają szczęście Nawet jak ich się początkowo nie chciało:):
Zależy kiedy wiedzieć. Dziecko by to pewnie bardzo dotknęło i zmartwiło. Ja się dowiedziałam w liceum, że byłam nieplanowana i że początkowo mój ojciec był niezadowolony z tej "niespodzianki". Ale w takim wieku potrafię już zrozumieć takie relacje, bo nietrudno mi sobie wyobrazić zaskoczenie i strach przed odpowiedzialnością z tego tytułu i nie mam tego rodzicom za złe. Nawet zamiar wyskrobania jestem w stanie zrozumieć. Wiadomo, że miło być zaplanowanym, chcianym itp., ale życie się różnie układa i rodzic czasami myśli nie o radości z posiadania dziecka, a o konsekwencjach i zmianach w jego życiu, jakie to spowoduje. Choć na pewno bolesne byłoby i już trudne do zrozumienia z mojego punktu widzenia, gdybym w wyniku tej niechęci została porzucona po urodzeniu.Grin_land pisze:co z dwojga złego gorsze: być nieplanowanym dzieckiem i o tym wiedzieć