Toby pisze: ↑piątek, 14 czerwca 2019, 08:53
Za kluczowe, oczywiście zostały uznane pragnienia i lęki.
Nie nazbyt ogólnie? Stawia to inne osoby w sytuacji, w której muszą się domyślić co kryje się za tymi słowami. Może to co było na myśli, może coś innego, może jeszcze inaczej. Nie przedstawia konkretów, na podstawie których inne osoby mogą się konkretnie wypowiedzieć, do których się sensownie odnieść - są przekierowane gdzieś indziej.
Mam na myśli dystans do otoczenia, społeczeństwa, w którym się znajduje zachowany po to, aby lepiej się mu przyjrzeć i zrozumieć
Imo, z tego płynie wniosek na temat introwertyczności. Jeśli przenieść na ennea - po co zrozumieć, co to zmieni, co dostarczy. Skąd potrzeba, by to, co odpowie się na powyższe pytania. Bez odnoszenia się do opisów, to gotowców z internetu, łatwych odpowiedzi - czerpiąc z własnego, głębokiego wnętrza. Albo - od czego chce się uciec. Od czego - poszukując tych odpowiedzi, zajmując nimi swój umysł, swój czas. Przed czym - zadawanie ich - chroni.
Nie wiem, jakie typy reagują w podobny sposób
Myślę że różne, zależnie od poziomu, etapu, zdrowia, życia.
W momencie, gdzie wszyscy milczą, ja wygłaszam swoje opinie, a moment rozluźnienia, na który wszyscy czekają, ja traktuje jak pułapkę.
Nie rozumiem o co chodzi z tym momentem rozluźnienia. Skąd przekonanie, że wszyscy czekają? Czemu czekają? Skąd myśl o pułapce?
staram się jak najczęściej chować w głowie.
Starasz, a więc wkładasz w to jakiegoś rodzaju wysiłek? Jeśli tak, wysiłek ten czemu jest podjęty. Czym grozi otwarcie, nie zamknięcie. (piszę jako osoba, która nie chowa się w swojej głowie, choć może sprawiać takie wrażenie)
Z tego powodu, że od nastego roku życia w jakiś sposób się tego uczyłem/pracowałem nad tym, trochę czytałem.
Czy nie sądzisz, że nauka na tej płaszczyźnie dotyczy różnych osób, o różnych problemach, różnych motywach? Czasem większej, czasem mniejszej palety emocji. Ale też rozgraniczając, że emocje, a uczucia, są odmiennymi stanami, leżącymi w tej samej dziedzinie. Na wiki o tym jest trochę.
nie potrafię określić, czy pewne zachowania są dla mnie po prostu moralne, odpowiednie, czuję, że są dobre.
Na niektóre takie pytania, zapewne nigdy nie będzie odpowiedzi. A na te, na które udało się znaleźć - jakie dominują w nich imperatywy?
Czy empatia, którą odczuwam, to wyraz już przećwiczonej, wbudowanej analizy sytuacji i wyciągnięcia wniosków.
z wiki
Sam poznawczy komponent empatii, czyli zdolność do wyobrażenia sobie perspektywy myślowej należącej do innej osoby (innymi słowy, rozeznania sposobów rozumowania innej osoby), określany jest mianem decentracji (czemu może, ale nie musi towarzyszyć komponent emocjonalny empatii, czyli zdolność do jednoczesnego współodczuwania stanów emocjonalnych owej innej osoby
na pewno znajduję wyjaśnienia, które wpasowują się w model danej osoby.
Czym jest ów model, jaka pewność, czy właściwy, na podstawie, w jaki sposób określony dla danej osoby?
Znając jej tok rozumowania, czasem nie jestem w stanie być na nią zły, wkurzony, choć powinienem. To też powód, dla którego nie potrafię się kłócić. Rozumiem, dlaczego ktoś postąpił właśnie w ten sposób.
Piszesz też, że nie wiesz czy znasz, więc opierasz się na swoim wyobrażeniu, wyjaśnieniu, opartym na jakimś modelu, któremu nadajesz atrybut rzeczywistości, przechodząc do powyższych wniosków - 'nie jestem w stanie czuć złości, wkurzenia' (a może i innych emocji, uczuć) - z jakiegoś powodu odbierając sobie prawo do tego typu zachowań. Ich okazanie, czym by się miało skończyć? Czy za każdym razem? Z jaką częstością, prawdopodobieństwem. Czy kończy się to przeważnie czymś w rodzaju "przepraszam, biorę winę na siebie"?
Tu tylko mała uwaga od siebie - o tym, że odczuwam złość lub to, że powinnam - orientowałam się (lub nie) dopiero po jakimś czasie. I tak naprawdę - dopiero po latach