.. ale zapomnieć całkiem nie można, bo w końcu właśnie o świadomość w tym wszystkim chodzi.

W pewien sposób można zapomnieć. To tak jak z czterema poziomami umiejętności:Rinn pisze:.. ale zapomnieć całkiem nie można, bo w końcu właśnie o świadomość w tym wszystkim chodzi.
Sądzę, że dobrze mnie zrozumiałeś, bruno.bruno_dievs pisze:Ennegram mówi o poziomach zdrowia, przez co łatwo wyobrazić sobie drogę rozwoju jako wspinanie się, zaliczanie leveli, w pogoni za jakimś mitycznym szczytem - pierwszym poziomem rozwoju - po osiągnięciu którego wszystko będzie idealnie, nie będzie problemów i zmartwień... Tymczasem nawet osoby bardzo dojrzałe emocjonalnie i silne doświadczają bólu i cierpienia. Pierwszy poziom zdrowia nie uchroni przed utratą bliskich, różnymi innymi nieszczęściami.
Rozumiem, że opisujesz rozwój w kontekście emocji, które Ci towarzyszą? Sfera psychiki w takim sensie, że kamień u szczytu symbolizuje zadowolenie z siebie, poczucie sukcesu, a stoczenie się kamienia - rozczarowanie i zawód?Co chciałam powiedzieć poprzez metaforę Syzyfa, to, że ten proces nie ma końca - jakby się chciało myśleć, wpatrując się w horyzont pierwszego poziomu rozwoju. I trzeba się z tym pogodzić. Niezależnie jak długo trwa nasz rozwój, każde nowe doświadczenie czy emocja w naszym życiu są nowym wyzwaniem, bo niosą ze sobą nowe konflikty wewnętrzne. Każdy taki moment/okres w życiu może sprawić, że kamień-schemat znowu się stoczy (a my razem z nim - w otchłań zwątpienia, poczucia beznadziei, nienawiści do siebie...).
Piszecie wiele tu o mechanizmach wewnrznych i poziomach zdrowia, psychika i emocje... dla mnie "przeszkoda" i glownym wysilkiem czy utrzymywaniem swiadomosci na wyzszych poziomach zdrowia jest konfrontacja z innymi ludzmi.Rinn pisze:Tak właśnie widzę pierwszy poziom rozwoju.
Niemniej jednak, wysiłek i utrzymywanie świadomości czeka nas zawsze, nawet na poziomie pierwszym.Od niego się nie uwolnimy -inaczej znowu zaczniemy się stawać więźniami schematu, a kamień znów stoczy się na sam dół.
Zgadzam się w 100%. Sami możemy zrobić bardzo dużo, ale np. jedna ważna osoba w naszym życiu może tak na nas wpłynąć, że wszystko się nam znów poprzestawia.baby_kapar pisze:Piszecie wiele tu o mechanizmach wewnrznych i poziomach zdrowia, psychika i emocje... dla mnie "przeszkoda" i glownym wysilkiem czy utrzymywaniem swiadomosci na wyzszych poziomach zdrowia jest konfrontacja z innymi ludzmi.Rinn pisze:Tak właśnie widzę pierwszy poziom rozwoju.
Niemniej jednak, wysiłek i utrzymywanie świadomości czeka nas zawsze, nawet na poziomie pierwszym.Od niego się nie uwolnimy -inaczej znowu zaczniemy się stawać więźniami schematu, a kamień znów stoczy się na sam dół.
Chodzi mi o to, ze to wlasnie czynnik ludzki jest najwiekszym huraganem zmiennym w awansie na wyzsze poziomy zdrowia. Niewazne jak i na ile sie nad soba napracujemy, na ile siebie poznamy, bo wchodzac w kontakt z nowa osoba z naszym zyciu, mozaika sie latwo poprzestawia.
Wiec poza psychika i emocjami, kontaktem z wlasnym wnetrzem, warto pracowac takze nad relacjami z innymi ludzmi i "uczeniem" sie ich, bo niewazne jak sie czlek uzbroi, to zawsze cos nowego wyniknie...
Tyle chcialem dodac od siebie do waszej ciekawej wymiany zdan nt poziomow zdrowia
Umiejętności a osiągnięciabruno dievs pisze:Ja pracuję nad sobą, ale nie po to, żeby się ze sobą poczuć się ze sobą lepiej, bo już teraz czuję się ze sobą dobrze, ale po to, żeby zdobyć umiejętności, które pomogą mi osiągnąć różne rzeczy, które chcę osiągnąć, bądź stworzyć ;]
Sława? To bardzo wąskie rozumienie moich słów "osiągnąć rzeczy, które chce osiągnąć". Może to przez słowo "osiągnąć", które powoduje skojarzenia typu zarobić milion w tydzień, czy zostać gwiazdą rockaubiotech pisze:Umiejętności a osiągnięcia
Szybko wydałeś ocenę o poziomie zdrowia i dojrzałości baby_kapara. Chyba wolałbyś, żeby inni ludzie zanim zaczną Cię oceniać, postarali się dobrze zrozumieć problem o którym mówisz, co nie?Wg. mnie im jesteśmy na wyższym poziomie zdrowia, tym bardziej dystansujemy się od innych, umacniamy siebie. Stajemy się samodzielnymi osobami, które biorą całą odpowiedzialność za swoje życie na siebie samych, a nie innych w okół. Mi się tak wydaje, że ktoś, komu "mozaika sie latwo poprzestawia" nie jest jeszcze na tyle dojrzały i tylko mu się wydawało, że jest na wysokim poziomie.
Zgadzam się, że warto. Na drodze rozwoju Piątki, to wręcz bardzo ważny krok - kiedy zaczyna mniej koncentrować się na swoim własnym wewnętrznym światku, a więcej na ludziach wokół i działaniu.baby_kapar pisze:Wiec poza psychika i emocjami, kontaktem z wlasnym wnetrzem, warto pracowac takze nad relacjami z innymi ludzmi i "uczeniem" sie ich, bo niewazne jak sie czlek uzbroi, to zawsze cos nowego wyniknie...
Koleś, easy, ja w powyższych słowach NIGDZIE nie widzę oceny PRO Kapara!bruno dievs pisze:Szybko wydałeś ocenę o poziomie zdrowia i dojrzałości baby_kapara. Chyba wolałbyś, żeby inni ludzie zanim zaczną Cię oceniać, postarali się dobrze zrozumieć problem o którym mówisz, co nie?Wg. mnie im jesteśmy na wyższym poziomie zdrowia, tym bardziej dystansujemy się od innych, umacniamy siebie. Stajemy się samodzielnymi osobami, które biorą całą odpowiedzialność za swoje życie na siebie samych, a nie innych w okół. Mi się tak wydaje, że ktoś, komu "mozaika sie latwo poprzestawia" nie jest jeszcze na tyle dojrzały i tylko mu się wydawało, że jest na wysokim poziomie.
Nie zgadzam sie z pierwsza czescia wypowiedzi, zgadzam z drugim zdaniem. Bardzo latwo jest wejsc na wyzszy poziom zdrowia dystansujac sie od innych ludzi, jesli tak widzisz wchodzenie na wyzsze poziomy zdrowia to pewnie bedziesz tam predko. Nie zgadzam sie tez z domyslnym przeslaniem, ze dystansowanie sie od innych (czy posiadanie dystansu do innych) jest jakims produktem ubocznym zdrowienia.ubiotech pisze:Wg. mnie im jesteśmy na wyższym poziomie zdrowia, tym bardziej dystansujemy się od innych, umacniamy siebie. Stajemy się samodzielnymi osobami, które biorą całą odpowiedzialność za swoje życie na siebie samych, a nie innych w okół.
Ja mowiac o rozwoju i najwyzszym poziomie zdrowia mowie jednak bardziej ogolnie. Ja to rozumiem jako idealny balans miedzy wszystkimi instynktami, rzecz jasna kazdy z typow ma zwiazane z tym wlasne problemy i wyzwania.bruno dievs pisze: Jak ja rozumiem pierwszy poziom zdrowia? Myślę, że to pojęcie ma sens w kontekście enneagramu. To znaczy, że nie jest to jakiś ogólny wskaźnik dojrzałości emocjonalnej, szczęścia, czy oświecenia, tylko stopień w jakim ktoś poradził sobie z problemami, które opisuje enneagram. A życie dostarcza wiele więcej wyzwań niż to filozofy enneagramu przewidują ;]
Zgadzam sie ale mam pewne "ale". Kazdy z nas ma uwarunkowania rodzinne i czlonkow rodziny, od ktorych nie da sie zwyczajnie zdystansowac. Co wiecej, kontakt z rodzina moze miec efekty przeciwne efekty do pozadanych biorac pod uwage, ze nasi bliscy borykaja sie z bardzo podobnymi wewnetrznymi rozterkami, co moze uruchamiac albo potegowac osobiste problemy.bruno dievs pisze: Co do tego dobierania sobie towarzystwa, to uważam, że w dużym stopniu masz rację. Dodałbym tylko, że to z jakimi ludźmi mamy relacje i z jakimi przebywamy, jest tylko pośrednio zależne od enneagramowego poziomu zdrowia, a bezpośrednio od naszych umiejętności interpersonalnych, podejmowanych przez nas decyzji, od tego jak reagujemy na różne zmiany w otoczniu i od tego co robimy i mówimy. Sam poziom zdrowia nie wystarczy.
A zwłaszcza z rodzicamibaby_kapar pisze:Dlatego, wg mnie, najlepszym miarodajnym wskaznikiem umiejetnosci interpersonanych i testem na bycie na danym poziomie zdrowia, jest wlasnie konfrontacja z najblizsza rodzina.
Ok, rozumiemy pierwszy poziom zdrowia nieco inaczej.baby_kapar pisze:Ja mowiac o rozwoju i najwyzszym poziomie zdrowia mowie jednak bardziej ogolnie. Ja to rozumiem jako idealny balans miedzy wszystkimi instynktami, rzecz jasna kazdy z typow ma zwiazane z tym wlasne problemy i wyzwania.